2012.02.12// D. Jędrzejewska
Cały świat muzyki poruszył się, gdy rozeszła się wieść o śmierci jednej z najsłynniejszych wokalistek pop. Whitney Houston opuściła nas w wieku 48 lat. Jej twórczość i jej cenny głos będą towarzyszyły nam jeszcze przez długie lata. Whitney wykonała w swojej 25-letniej karierze mnóstwo niezapomnianych, ponadczasowych piosenek. Śpiewała poruszające, jedne z piękniejszych ballady, nagrywała również energiczne, chwalące radość z życia kompozycje. Niezależnie od skali niepowodzeń w życiu prywatnym, świat muzyki stracił wiele wraz z odejściem Whitney. Stracił jeden z najpiękniejszych głosów w historii muzyki rozrywkowej.
Urodziła się 9 sierpnia 1963 roku w Newark. Jej mama była słynną pieśniarką gospel, dlatego też mała Whitney już w wieku 11 lat występowała w chórach i towarzyszyła matce podczas koncertów. Kiedy dorosła, próbowała swoich sił śpiewając w klubach i biorąc udział w kameralnych projektach.
Wypatrzył ją Clive Davis, szef wytwórni Artist, który w 1983 roku zaproponował jej kontrakt. Pierwszy singiel pt. „Hold Me” nagrała wraz z wykonawcą soulu i R&B, Teddym Pendergrassem. Natomiast pierwsza płyta Whitney pojawiła się na rynku w 1985 roku. Promujący ją singiel przeszedł bez echa, drugi jednak, „Saving All My Love For You” przyniósł duży sukces komercyjny. Płyta sprzedała się w liczbie 13 milionów egzemplarzy – Whitney stała się gwiazdą.
Na kolejną płytę nie trzeba było długo czekać. Album „Whitney” z 1987 roku przyniósł takie hity, jak: "I Wanna Dance With Somebody (Who Loves Me)" lub "Didn't We Almost Have It All". Szczególnie ta pierwsza kompozycja do dziś dodaje energii słuchaczom radia, bo bezwzględnie jest jedną z ulubionych piosenek wielu rozgłośni.
Rok później Houston nagrała piosenkę, która weszła w skład składanki z utworami nagranymi z okazji igrzysk olimpijskich. „One Moment In Time" to nadal jedna z częściej wybieranych przez młode wokalistki piosenek, które jakimś coverem chcą zabłysnąć przed publicznością na różnego rodzaju konkursach.
Popularność Houston osiągnęła szczyty w 1992 roku wraz z występem w słynnym melodramacie „Bodyguard’ z Kevinem Costnerem i nagraniem miłosnego hitu wszech czasów pt. „I Will Always Love You”, który aż przez 14 tygodni nie schodził z pierwszego miejsca listy „Billboardu”. Wtedy też zaczęły się problemy – wokalistka poślubiła byłego wokalistę, Bobby’ego Browna.
O ich toksycznym związku rozpisywały się gazety, mówiono o nadużywaniu narkotyków, alkoholu, a nawet przemocy. Silny wizerunek Houston zaczął podupadać. Wkrótce wokalistka miała się przyznać do zażywania kokainy i nadużywania leków. Zaczęła tracić też to, co wcześniej wydawało się jej najcenniejsze – głos. Zaczął być chropowaty, brak mu było dawnej krystaliczności. „To ja jestem swoim najgorszym diabłem” – powiedziała artystka w jednym z wywiadów.
Po wielu problemach, skandalach, dwóch odwykach (jeden przebyty wraz z córką), rozwodzie, kompromitujących zdjęciach, pozostawiających niesmak wśród publiki wydarzeniach – trudno było Whitney odzyskać popularność. Próbowała. W 2006 roku odzyskała prawo do opieki nad dzieckiem. Zaczęła też mówić o nowej płycie. Album z 2009 roku, „I Look To You” osiągnął dobre recenzje i był pierwszym aż tak ogromnym sukcesem wokalistki od 1992 roku. Pojawiła się nadzieja na wielki powrót. W 2010 roku artystka wyruszyła w pierwszą od 10 lat trasę koncertową.
Dzień przed wielkim świętem muzyki rozrywkowej, czyli rozdaniem nagród Grammy, znaleziono ją martwą w pokoju hotelowym. W Internecie wciąż pojawiają się wpisy, czy to na Facebooku, na blogach czy forach – „I Will Always Love You, Whitney”. Mimo wszystko.