Ulubieńcy Oscarów - aktorzy najczęściej nagradzani przez Akademię

Tegoroczne rozdanie Oscarów zbliża się wielkimi krokami. Kto tym razem zatriumfuje na czerwonym dywanie? Czy Leonardo DiCaprio nareszcie zostanie doceniony? Czy może Akademia wybierze Matthew McConaugheya? Czy Meryl Streep ponownie zasłużyła na statuetkę? A może otrzyma ją drugi rok z rzędu Jennifer Lawrence? W oczekiwaniu na uroczystość rozdania najważniejszych nagród w Hollywood, wróćmy do przeszłości. Przypomnijmy sobie wielkich ulubieńców Oscarów, czyli żyjących aktorów, którzy po statuetkę sięgali więcej niż raz. Lista wcale nie jest taka długa, ale za to każde nazwisko, które się na niej pojawiło, nie mogło znaleźć się tu przypadkowo. Bo choć moglibyśmy zarzucić Akademii pojedyncze złe wybory, w przypadku podwójnych czy potrójnych wyróżnień o błędzie nie ma mowy – jest za to dowód prawdziwego talentu.
Jack Nicholson i Daniel Day-Lewis – 3 Oscary Jeśli któryś z tych dwóch panów pojawia się na ekranie, wiedz, że coś się dzieje. I o ile kariera Jacka Nicholsona już powoli zmierzcha, tak Daniel Day-Lewis wciąż ma duże szanse, by sięgnąć także po czwartą statuetkę. Jacka Nicholsona pierwszy raz wyróżniono za brawurową rolę świra w „Locie nad kukułczym gniazdem”, kolejne statuetki otrzymywał jednak za ciepłe, a nawet łzawe filmy („Czułe słówka”, „Lepiej być nie może”). Miał znacznie więcej szans na statuetkę, bo aż dziewięć. Wygrał też sześć Złotych Globów.
A Daniel Day-Lewis? To jedyny aktor, któremu aż trzy razy udało się sięgnąć po Oscara za pierwszoplanową rolę. Każda z jego kreacji jest niesamowicie dopracowana, a gwiazdor wciąż udowadnia swój geniusz. Nagrodzono go za „Moją lewą stopę”, „Aż poleje się krew”, a ostatnio za „Lincolna”.
Robert De Niro i Dustin Hoffman – 2 Oscary Robert De Niro w ostatnich latach trochę sobie odpuścił i coraz rzadziej grywa w filmach, które mogłyby mu przynieść kolejną nagrodę Akademii. Jego kariera jest jednak wyborna i imponująca. Cała masa świetnych ról i pięć oscarowych nominacji, z czego dwie wygrane – za „Ojca chrzestnego 2” oraz „Wściekłego byka”. Przycichł również Dustin Hoffmam, „mały wielki człowiek”, który ze wzrostem zaledwie 166-centymetrowym był w stanie zawojować całe Hollywood. Nominowano go pięć razy, ostatnio w 1998 roku. Wygrał dwukrotnie, grając w przejmujących, poruszających dramatach – „Sprawie Kramerów” oraz „Rain Manie”. Ostatnio wziął się za reżyserię. Może kiedyś i w tej dziedzinie uda mu się zgarnąć statuetkę?
Gene Hackman, Sean Penn, Tom Hanks, Christoph Waltz – 2 Oscary Oto niesamowita trójka rewelacyjnych aktorów. Gene Hackman to autentyczny mistrz klimatycznych thrillerów, niegdysiejszy stały bywalec westernów, aktor bardzo wyrazisty, ten sam wizerunek utrzymujący przez całe lata. Najważniejszą w Hollywood nagrodę zdobywał dwa razy – za „Francuskiego łącznika” i western wszech czasów, „Bez przebaczenia” w reżyserii Clina Eastwooda. Sean Penn to z kolei mistrz ról naprawdę trudnych. Ogrom ekspresji, imponujący repertuar gestów i min, to jego asy w rękawie. Najlepszym aktorem okrzyknięto go za sprawą „Rzeki tajemnic” i „Obywatela Milka” – w tym ostatnim bezbłędnie wcielił się w rolę geja, mimo że postrzegany jest raczej jako macho. Z kolei Toma Hanksa nagradzano już za występy w „Forreście Gumpie” i „Filadelfii”. 57-letni gwiazdor wciąż jest w formie i być może przytrafi mu się jeszcze jakaś statuetka.
Niezwykle na tym tle predstawia się historia nagród Christopha Waltza. Ten przez większość swojej kariery kompletnie nieznany, w ostatnich latach zgarnął aż dwie statuetki - obie za filmy Quentina Tarantino.
Meryl Streep – 3 Oscary Czas na płeć piękną. Mimo że wielkie Hollywood obfituje raczej w mężczyzn, a paniom trudniej o role charakterystyczne, jest kilka aktorek, które od lat królują na ekranie, idąc ramię w ramię z najlepszymi aktorami w historii i podejmując z nimi równą rywalizację. Jedną z nich jest oczywiście Meryl Streep, która na Oscara ma szansę także w tym roku, rekordzistka nominacji – otrzymywała ją aż 15 razy! Po nagrodę sięgała trzykrotnie – za „Żelazną Damę”, „Wybór Zofii” i „Sprawę Kramerów”. Dziś można powiedzieć bez żadnych skrupułów, że to najlepsza aktorka w historii kina. Jej filmografia wypchana jest po brzegi rewelacyjnymi kreacjami, filmami w różnym gatunku, stylu, charakterze. Nieprędko ktoś odbierze jej tron, berło i koronę.
Jodie Foster, Jane Fonda – 2 Oscary Jodie Foster niestety zdeklarowała już koniec kariery, a to ogromna strata dla kina. Aktorka niedawno skończyła pięćdziesiątkę i z powodzeniem mogłaby jeszcze wiele razy wracać na ekran, ciesząc nas swoim wszechstronnym warsztatem. Pierwszy raz Oscara zdobyła jeszcze jako młoda dziewczyna a rolę w „Oskarżonych”, gdzie wcieliła się w niepokorną ofiarę gwałtu, walczącą w sądzie o swoje. Drugą statuetkę przyniosło jej głośne „Milczenie owiec”. Wielkich ról nie gra już raczej 76-letnia, ale wciąż zjawiskowa Jane Fonda, jedna z najlepszych i najpiękniejszych aktorek w historii kina, którą także doceniano dwa razy: za występy w „Powrocie do domu” i „Klute”.
Hilary Swank, Sally Field – 2 Oscary Także kariera Sally Field już zmierzcha. Aktorkę nagradzano za role w „Miejscach w sercu” oraz „Norma Rae”. Sally jest przed siedemdziesiątką, ale ostatnią nominację zdobyła zaledwie w zeszłym roku za udaną rolę żony „Lincolna”. Wciąż w sile wieku jest za to Hilary Swank, aktorka do zadań specjalnych, dwukrotnie nominowana i za każdym razem nagradzana („Za wszelką cenę”, „Nie czas na łzy”). Niestety próżno jak na razie szukać wśród przedstawicielek młodszych pokoleń gwiazd tak wielkiego formatu jak Streep czy Fonda. Czekamy na godne następczynie.