2011.09.22// D. Jędrzejewska
Pierwszą płytę nagrała w 1988 roku. Od tamtej pory koncertuje i wydaje regularnie, mimo że nie podbija szturmem list przebojów jak plastikowe „objawienia” muzyki pop. W ciągu wielu lat wypracowała sobie ogromną popularność i mocną pozycję na rynku muzycznym. Fanów ma stałych i wiernych. Takich, którzy zamiast hałaśliwie emocjonować się na koncertach, z uwagą kontemplują piękną muzykę i mądrze napisane słowa. Tori Amos jest artystką oryginalną, nie mieści się w schematach, wyróżnia się na tle współczesnej, średniozjadliwej papki. Ma swój styl, charyzmatyczny charakter, a każda wyśpiewana lub zagrana przez nią nuta stanowi część przemyślanych, wrażliwych kompozycji.
Obecnie czekamy na nową płytę Tori. Jej premierę zapowiedziano na 10 listopada tego roku. „Midwinter graces” to świąteczny zestaw nowych piosenek skompilowanych z już znanymi kompozycjami. Artystka w ramach promocji albumu odwiedzi w październiku Warszawę i zagra koncert w Sali Kongresowej. Do tej pory w Polsce wystąpiła sześć razy. Ma tu wiernych sympatyków swojej charakterystycznej twórczości. Krystalicznie brzmiący fortepian, delikatny głos, rokowo-popowe oryginalne utwory i pełne metafor, bardzo liryczne teksty – to niekwestionowane atuty artystki, na których poznali się również nasi rodacy. Tori gra także wiele coverów, wśród jej utworów znajdują się kompozycje Madonny, The Cure, Nirvany czy Bonnie Tyler. Mówi się jednak, że nie są one zwykłymi coverami – to drugie oryginały.
Wiele można też powiedzieć o osobowości piosenkarki. Ta zjawiskowa, nieco egzotyczna kobieta, ma nieprzeciętny i twardy charakter. Grać na fortepianie zaczęła jeszcze przed ukończeniem trzeciego roku życia. Z konserwatorium muzycznego wyrzucono ją jednak zanim osiągnęła 12 lat. Nie była to sprawka ani ekscesów, ani lenistwa czy braku umiejętności – nie spodobała się nauczycielom, gdyż zbyt wiele improwizowała na egzaminach, co oczywiście nie przystoi potencjalnej klasycznej pianistce. Publicznie występować zaczęła jako nastolatka, jeszcze wtedy pod czujnym okiem ojca. Kiedy już dojrzała, postanowiła wyruszyć na podbój Los Angeles. Jej debiut spotkał się z ciepłym przyjęciem, krytycy wieszczyli objawienie.
Tori przeszła przez trudny okres w swoim życiu. Pewnej nocy, wracając z koncertu z Hollywood, postanowiła podrzucić jednego ze swoich fanów. Ten z kolei sterroryzował ją nożem, a potem zgwałcił. Kazał jej przy tym śpiewać hymny. Wydarzenie to mocno odcisnęło się na psychice artystki, wiązało się z depresją i powolnym dochodzeniem do siebie. Obecnie Amos prowadzi organizację R.A.I.N.N. wspierającą ofiary gwałtów, molestowań i kazirodztwa. Innym, trudnym wydarzeniem wyjętym z jej życia, było poronienie. Nie boi się jednak mówić o trudnych chwilach, wręcz przeciwnie. Pragnie wspierać ludzi, którzy przeżyli podobne do niej doświadczenia.
Z życia prywatnego artystki wiemy również, że ma bardzo trudne relacje z ojcem. Wszystko za sprawą konfliktu dotyczącego wiary. Ojciec, pastor kościoła baptystycznego, ona deklarująca publicznie, że religia jest jedynie mechanizmem kontroli, wymagającym bezkrytycznego przestrzegania ponurych zasad. Kiedy nagrała piosenkę „Father Lucifer”, uraziła dogłębnie rodzica, który przestał się do niej odzywać.
Jeszcze niedawno twierdziła, że jest wiedźmą. Patrząc w jej błyskotliwe oczy i słuchając tego delikatnego głosu, mamy ochotę przytaknąć. Dodatkowo jej sympatia do kotów, może wydawać się nieco podejrzana.