2011.11.21// D. Jędrzejewska
Są świetni aktorzy, którzy grają w kiepskich filmach. Zastanawiając się nad motywacją dziwacznych wyborów naszych idoli, nie sposób pominąć rządzy pieniądza. Ale czy na pewno to mamona jest tu kluczowym wabikiem? Czy Christoper Walken grał w „Kangurze Jacku” dla pieniędzy, a Samuel L. Jackson w „Wężach w samolocie”, bo mu brakowało na chleb? A może kiepskie wybory to pewien rodzaj ekstrawagancji aktorskiej?
Nicolas Cage
To jeden z najlepiej zarabiających aktorów w Hollywood. Co ciekawe, najmniej płacili mu zawsze za role genialne, najwięcej – za gnioty, w których grywa nadzwyczaj chętnie. Odkąd zobaczyliśmy go w „Ptaśku”, hen, hen daleko na początku jego przygody z aktorstwem, nie mieliśmy wątpliwości, że Cage ma talent. Potwierdzał to wielokrotnie, choćby we „Wpływie księżyca”, „Dzikości serca” czy rewelacyjnym „Zostawić Las Vegas”, za który to występ otrzymał Oskara. Podobał się nam nawet w filmach romantycznych i obyczajowych, typu: „Miasto Aniołów”, „Miesiąc miodowy w Las Vegas” czy „Family Man”. Niewytłumaczalne są zatem jego występy w „Kulcie”, „Skarbie Narodów”, „Ghost Riderze” czy „Piekielnej zemście 3D”. Chociaż… Zarobki aktora są w stanie wszystko wytłumaczyć.
Christopher Walken
Wygląda na to, że Christopher Walken nie odmawia nikomu, kto proponuje mu występ w filmie. Czyżby miał za dużo czasu? A może jest pracoholikiem? Trudno bowiem doszukać się powodów, dla których wystąpił w „Życiu jak plaża”, „Kangurze Jacku”, „Gigli”, „Country Miśkach” czy „Atomowym Amancie”. W „Piłkach z jajami” zagrał na przykład gangstera ping-pongistę, którego ściga były mistrz ping-ponga zwerbowany przez rząd.
Film reklamował się hasłem „Nie zadzieraj z Ping-Pongistą”! Wiemy, że trudno byłoby od Walkena oczekiwać samych „Łowców Jeleni”, no ale…
Robert De Niro
A propos „Łowcy jeleni”, mamy kolejnego „winnego”. Kim jest Robert De Niro i w jakich grał filmach, chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć. Każdy wymieni choćby kilka z nich. Lubimy Roberta De Niro i nie mamy żadnych skrupułów, by nazwać go aktorem wybitnym. Tymczasem od roku 2000 jego aktorskie wybory zaczęły zaskakiwać. Owszem, może aktor nie ma na koncie takich gniotów jak kolega po fachu, Walken, ale po cóż nagrzmocił tyle ról zupełnie przeciętnych? „Showtime”, „Poznaj moją rodzinkę”, „Co jest grane?” – każdy wie i każdy widzi, że odtwórcę roli „Taksówkarza” stać na znacznie więcej.
Christopher Lee
Posiada nieprzeciętnie „filmową” twarz i genialny „filmowy” głos. Pojawia się na ekranie od 1948 roku, ma już przecież 89 lat. Jest aktywny zawodowo do dzisiaj. A w swojej karierze zagrał w nieprzeciętnej ilości filmów klasy B. Choćby wymienić: „Safari 3000”, „Akademię policyjną 7: Misję w Moskwie”, „Skowyt 2: Twoja siostra jest wilkołakiem” czy „Świat według głupich”. Role Draculi grał aż kilkanaście razy, w różnych jej wersjach („Dracula Ojciec i Syn”, „Szatański plan Draculi”, „Ukąszenia Draculi”, „Skosztuj krwi Draculi”, „Horror Draculi” itp.). Widnieje w księdze Guinnesa – jego pełny dorobek to ponad 250 ról w różnojęzycznych filmach.
Samuel L. Jackson
Jackson to wyjątkowo lubiany aktor. Również bardzo pracowity. Ma na koncie jedną z najbardziej kultowych ról w historii filmu, czyli kreację Julesa Winnfielda w „Pulp Fiction”.
Przyglądając się jego filmografii, nie można jednak nie zauważyć wśród świetnych filmów takich pozycji, jak: „Węże w samolocie”, „Spirit – Duch Miasta”, „Jumper” czy „Policja zstępcza”. A może on to robi… Dla jaj?