2013.06.15// D. Jędrzejewska
Jeden z najsłynniejszych reżyserów w historii, Steven Spielberg, twierdzi, że za jakiś czas przemysł wysokobudżetowych filmów upadnie. Swoją "przepowiednią" twórca "E.T." podzielił się ze słuchaczami swojego wykładu w USC School of Cinematic Arts. Jego zdaniem przemysł filmowy już teraz znajduje się u progu kryzysu, a jedynie kilka porażek spektakularnie drogich produkcji w box-office dzieli go od totalnej porażki. Dodaje również, że nawet najbardziej znanym twórcom trudno jest sprzedać swój film do kin. Za przykład podał "Lincolna", który o mały włos nie wylądował w stacji HBO, mimo że ostatecznie okazał się dużym, komercyjnym sukcesem.
Jak mówi sam Spielberg:
Zapaść nastąpi wtedy, kiedy trzy lub cztery, może nawet sześć wysokobudżetowych filmów nie wypali. To zupełnie zmieni kinematografię, z jaką mamy obecnie do czynienia. Kino wpłynęło ostatnio na głęboką wodę: wysyp możliwości dotyczących mediów rozproszył uwagę klientów, odciągnął ich od kina i przede wszystkim uszczuplił zasoby finansowe. Przemysł filmowy ciąży teraz ku dwóm biegunom. Pierwszy to wysokonakładowe filmy, drugi - niskobudżetowe. Problem polega na tym, że jest coraz mniej po środku. Według tych wizji już niedługo za taki hit, jak "Iron Man" będzie trzeba zapłacić około 25 dolarów, a za "Lincolna" na przykład 7 dolarów - tak przynajmniej twierdzi Spielberg.
"Lincoln"