2011.06.29// D. Jędrzejewska
Pięćdziesiąt lat temu miała miejsce premiera filmu Blake’a Edwardsa „Śniadanie u Tiffany’ego”, który okazał się hollywoodzkim wydarzeniem na miarę pięciu nominacji do Oscara i dwóch statuetek. Obie zgarnięte głównie za sprawą kompozytora Enrico Nicoli „Henry’ego” Manciniego – za muzykę i niezapomnianą piosenkę „Moonriver”.
Audrey Hepburn
Fabuła filmu oparta jest na świetnej powieści amerykańskiego skandalisty Trumana Capote.
Aby utrafić w gusta publiczności, ze scenariusza usunięto większość udramatyzowanych wątków – adaptacja stała się wesołym romansem z happy-endem, co nijak miało się do konwencji, którą zaproponował Capote. Kontrowersyjnemu pisarzowi wystarczył jednak fakt, że ekranizacja odniosła sukces, a on sam mógł (z zaspokojonym kosmicznym ego) wyruszyć na amerykańskie salony.
"Śniadanie u Tiffany'ego"
Historia obraca się wokół postaci młodej kobiety Holly Golightly, która prowadzi beztroskie życie na koszt bogatych mężczyzn. Wśród adoratorów pewnego dnia pojawia się nieśmiały pisarz – Paul Varjak. Traci głowę dla zjawiskowej dziewczyny, której ani myśli o poważniejszym związku. Czy jednak Holly nie ukrywa pod pancerzem wyrachowania i bezczelności innej twarzy, prawdziwej wrażliwości? Czy przypadkiem przed czymś nie ucieka? Powieść Capotego daje trochę inne odpowiedzi niż adaptacja filmowa, więc warto po nią sięgnąć, konfrontując z obrazem Edwardsa.
George Peppard
„Śniadanie u Tiffany’ego” swój hollywoodzki sukces zawdzięcza niezapomnianym kreacjom dwójki głównych bohaterów. Subtelna, delikatna, dziewczęca uroda Audrey Hepburn, która wcieliła się w rolę Holly, znakomicie kontrastowała z uosobieniem amanta w osobie George’a Pepparda. Przyjrzyjcie się mu dokładnie, kojarzy się Wam ten uśmiech z inną znaną filmową postacią? Ciężko w to uwierzyć, oglądając film sprzed 50 lat, ale tenże sam Peppard wcielił się w rolę pułkownika Johna „Hannibala” Smitha, z kultowego w latach 80. serialu „Drużyna A”.