2013.01.26// D. Jędrzejewska
Mimo peanów kierowanych w stronę najnowszego filmu o Bondzie pt. "Skyfall", znaleźli się tacy, którzy odważyli się go dość mocno i zgryźliwie skrytykować. Wśród niezadowolonych widzów znalazł się Sebastian Faulks, wybitnie popularny angielski powieściopisarz, a także autor oficjalnej kontynuacji powieściowego cyklu o Jamesie Bondzie pt. "Devil May Care". Faulks uznał, że pomysł, by uczłowieczyć agenta 007, jest kuriozalny i niesmaczny, a w jego wyniku cała historia przedstawiona w filmie utyka.
Pisarz twierdzi, że James Bond działa na innej zasadzie i to jest podstawa jego istnienia. Akurat ten bohater nie może mieć życia wewnętrznego, jest zimny, bezduszny i to pozwala mu nie tylko wykonywać swoją pracę, ale i zdobywać sympatię widzów.
Faulks przypomina również, że we wszystkich filmach i powieściach słynny agent tylko raz sięga po książkę, a i to jest tylko podręcznik golfa. Tymczasem reżyser "Skyfall", Sam Mendes, znany zresztą z psychologicznych filmów, postanowił Bonda w "Skyfall" przedstawić jako przegranego człowieka z emocjonalnymi problemami.