2014.08.02// D. Jędrzejewska
Sia zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Na tej płycie znajdują się wielkie nazwiska, a ona jest mniej znana, bardziej indie, więc piosenka z jej udziałem wyróżnia się na tle innych – w ten sposób David Guetta rekomendował pojawienie się na swojej płycie z ogromnymi hitami australijskiej wokalistki. Album "Nothing but the Beat" przyniósł francuskiemu DJ-owi gigantyczny sukces, zaś utwór zaśpiewany z niepozorną blondynką pt. „Titanium” stał się jednym z najjaśniejszych elementów całego krążka. Nagle cały świat o niej usłyszał i zapragnął słuchać jej głosu częściej. Mało kto wiedział, że Sia ma już na koncie pięć studyjnych albumów.
Nic dziwnego, że jakiś czas po tak udanej współpracy z arcysławnym Guettą, Sia wydała nowy krążek. Płyta okazała się pożądana nie tylko przez fanów jej talentu, ale też producentów, którzy wieszczyli niekwestionowany sukces. Sia ma ogromny instynkt hitotwórczy. Już w 2009 roku nawiązała współpracę z Christiną Aguilerą, stając się jedną z nadwornych autorek przebojów piosenkarki.
Informacja o jej zdolnościach ekspresowo rozeszła się po światku muzycznym, więc już wkrótce Sia miała na koncie hity takich gwiazd, jak: Rihanna, Madonna, Eminem, Jennifer Lopez, Shakira, Maroon 5, Flo Rida, Jessie J, Celine Dion, Katy Perry, Ke$ha, Britney Spears czy Beyonce.
Jej najnowszy album trafił do sprzedaży 4 lipca. "1000 Forms of Fear" okazał się zgrabnym, popowym zestawem, nasiąkniętym szczerymi emocjami i smutkiem. Wokalistka wybrała dość niekonwencjonalny sposób jego promocji. Wytwórnia poszła jej na rękę i nie zmuszała do trasy koncertowej. Sia nie udzielała również wywiadów. Gdy zaś zaczęła pokazywać się w telewizji, nie pokazywała nawet twarzy. Znakiem rozpoznawczym miała stać się jej blond, równo przystrzyżona fryzura. Zdarzało się więc, że stojąc w rogu sceny odwrócona tyłem, wykonywała swoją piosenkę, zaś w tym czasie na scenie pojawiła się 11-letnia Maddie, która stała się czymś w rodzaju awatara wokalistki. Nawet na okładce krążka widzimy wyłącznie włosy, bez twarzy. Ponoć inspiracją dla tego pomysłu był słynny kok Amy Winehouse –znak rozpoznawczy i tożsamość artystki.
Zapragnęłam wykreować równo przycięte blond włosy jako swoją markę. Nie chciałam, by moja twarz służyła do sprzedawania czegokolwiek. Nie zamierzam być sławna. Przez cały ten proces w mojej fryzurze będą występowały różne osoby. Będą one poruszały ustami do piosenek, tańczyły lub wykonywały jakiś rodzaj performance'u. W tym czasie ja będę śpiewała odwrócona plecami do publiczności, tak jak to było u Ellen. – w ten sposób opowiada o swoich pomysłach Sia. My jednak dość dobrze wiemy, kim ona jest i skąd się wzięła. Za tą platynową czupryną kryje się ogrom wrażliwości i cały ocen smutku.
Swego czasu sporo można było usłyszeć o jej problemach osobistych. Pierwsze załamanie przeżyła w 2004 roku, niedługo po podróży po świecie ze swoim chłopakiem. Gdy Sia została w Tajlandii, ten zawrócił do Londynu. Zginął w nieszczęśliwym wypadku. Wydarzenia te wokalistka przypłaciła terapią w szpitalu psychiatrycznym. Parę lat później przyznała się do swojej biseksualnej orientacji. Gdy stawała się coraz bardziej rozpoznawalna, na jaw wyszły takie problemy, jak nadużywanie alkoholu, narkotyki, a nawet nieudana próba samobójcza. Te wszystkie doświadczenia, niczym pod naciskiem na kalkę życia, zarysowały się na jej najnowszej płycie. Dzięki temu okazuje się ona jeszcze ciekawsza, bardziej poruszająca, a co najważniejsze – autentyczna.