2011.09.17// A. Hoder
Seasick Steve to muzyk bluesowy, którego historia może posłużyć na bardzo interesujący scenariusz filmowy. Jego twórczość przesiąknięta jest osobistym doświadczeniem życiowym, które nie jawiło się tylko i wyłącznie w „różowych” barwach. Ale Steve z potrafił wyciągnąć z tego to, co najlepsze. "Życie dla blusa to najlepsza pięciolinia" - twierdzi Steve.
Dokładna data urodzin Steve’a nie jest znana, sam muzyk podaje, że urodził się 1940 lub 1941 roku. Nie zachowały się bowiem żadne dokumenty potwierdzające ten fakt. Gdy miał cztery lata jego rodzice rozwiedli się. W wieku pięciu lat próbował sam, bez powodzenia nauczyć się grać na pianinie swego ojca, który był muzykiem. Za to gdy miał osiem lat nauczył się grać na gitarze, od K. C. Douglasa - bluesmana, który ówcześnie pracował w warsztacie samochodowym jego dziadka. Steve pochodził z patologicznej rodziny. Po rozwodzie matka Steve’a ponownie wyszła za mąż. Bity i poniżany przez ojczyma Steve w wieku 13 lat uciekł z domu wybierając życie włóczęgi i sezonowego robotnika.
Seasick Steve
Steve od początku swojego życia interesował się muzyką i instrumentami. Niestety sposób jego życia nie pozwalał mu na zakup odpowiedniego sprzętu do grania. Wielu ludzi w takiej sytuacji porzuciłoby swoje pasje i marzenia. Steve jednak nie był jak większość. Przez 7 lat życia podróżował po Stanach z gitarą i tworzył bluesowe melodie. Nigdy nie porzucił swoich pasji.
Seasick Steve
W latach 60. Steve nawiązał kontakt z branżą muzyczną, co było spełniłem jego marzeń. Był muzykiem sesyjnym, inżynierem dźwięku i w końcu producentem. Współpracował m.in. z Janis Joplin i Jonim Mitchellem. Jak podają źródła, gdy mieszkał w Seattle zaprzyjaźnił się z Kurtem Cobainem. Sam Steve twierdzi jednak, że jego znajomość z Cobainem ciężko nazwać przyjaźnią. „ To, że jak wszyscy inni, mijałem go na ulicy i mówiłem mu cześć to nie znaczy, ze byliśmy przyjaciółmi” – mówi Steve.
Seasick Steve
Steve w swoim życiu podróżował nie tylko po Stanach. Mieszkał także w Paryżu, zarabiając na życie grą w metrze. Mieszkał również w Norwegii. Z resztą to właśnie po rejsie do Norwegii przylgnął do niego przydomek „Seasick” ze względu na chorobę morską, która w trakcie rejsu go dopadła.
Podczas pobytu w Norwegii Steve poważnie zachorował - przeszedł rozległy zawał. To zdarzenie było przełomowe w jego życiu. Bliskie spotkanie ze śmiercią zdeterminowało Steve’a do zarejestrowanie własnych utworów na płycie. Pierwszy krążek „Cheap”, nagrany z norweskimi muzykami, ukazała się w 2004. Sławę przyniosła mu jednak druga płyta, wydana dwa lata później „Dog House Music”. Od tej chwili pod pseudonimem artystycznym Seasick Steve zaczął występować na licznych festiwalach muzycznych, szczególnie w Wielkiej Brytanii.
Seasick Steve
Seasick Steve słynie z kolekcjonowania, tworzenia i, co oczywiste wykorzystywania niezwykłych gitar. Zbiera zniszczone instrumenty, które sam naprawia. W kolekcji jest ich kilkadziesiąt, w tym trzystrunowa Trance Wonder (zdewastowany Fender Coronado), czy jednostrunowa Diddley Bow, na której gra techniką "slide" przy pomocy śrubokrętu. Sam Steve twierdzi, że naprawianie czy wręcz tworzenie własnych instrumentów pozostało mu z czasów, gdy nie stać go było nawet na jedzenie, a co dopiero na drogie w tych czasach gitary.
Seasick Steve
Seasick Steve jest świetny przykładem na to, że nie warto porzucać swoich pasji i marzeń. Pomimo wielu przeciwności losu Steve grał i tworzył. Jego bogaty bagaż doświadczeń wyraźnie wpłynął na jego twórczość. Sam muzyk twierdzi na przekór wszystkim, że jest tym samym włóczęgą co kiedyś. „ Nie miałem w życiu nic. I do dziś wiele mi z tego pozostało” – skomentował swoje życie Seasick Steve.