2010.07.12// M. Pietrzak
W niedzielę, 11 lipca 2010 roku, w warszawskiej Sali Kongresowej wystąpił Seal. Koncert odbywał się w ramach trasy "The Greatest Hits". Artysta po raz kolejny zachwycił publiczność, dając jej niesamowity występ, opierający się na prawdziwym talencie Seal’a.
Amfiteatr w parku Sowińskiego wypełniony był po brzegi. Małe pomieszczenie nie przeszkodziło jednak Sealowi w zagraniu świetnego koncertu. Artysta znakomicie wręcz wykorzystał małe wnętrze Sali Kongresowej i stworzył niepowtarzalną atmosferę.
Seal śpiewał w niedzielę w Sali Kongresowej
Seal - System
Seal - Best 1991-2004
Seal znakomicie komunikował się z publicznością. Z pewnością pomogło mu w tym skrócenie dystansu między artystą a publicznością. Seal zrezygnował bowiem z barierek ochronnych i kordonu ochroniarzy. Już na wstępie podszedł do publiczności na tyle blisko, by znaleźć się na wyciągnięcie ich rąk. Dystans dzielący go od fanów skrócił więc do minimum. W dalszej części koncertu było tylko lepiej. Seal wciągnął bowiem na scenę jedną z fanek i pozwolił jej na wykonanie ze sobą jednego z utworów.
Seal to artysta, którego publiczność kocha...
...który daje fenomenalne koncerty...
...ktory porwał publiczność w Sali Kongresowej...
Seal postawił w niedzielnym koncercie na atmosferę. Zrezygnował dzięki temu z fajerwerków, telebimów i przesadnych wizualizacji. Te ostatnie dopełniały jedynie magicznej atmosfery. Artysta zaśpiewał zarówno numery ze swojego najnowszego albumu, m. in. „Amazing” oraz utwory starsze, jak „Crazy", „Killer" czy „Love’s Divine". Na koniec Seal zostawił „Kiss from a Rose”, który odśpiewał wraz z publicznością.
...którego głos jest niesamowity...
...charakterystyczny....
Seal to artysta wielkiego formatu
Na zakończenie Seal powiedział coś pięknego o Warszawie. Na jedno z pytań odpowiedział w taki sposób: „Co sądzę o Warszawie? Sama nazwa – Warszawa – to brzmi sexy…”.