2013.07.01// D. Jędrzejewska
Spodziewano się, że obie nowości w amerykańskim box office będą rywalizowały, a ich walka okaże się wyrównana. Nic bardziej mylnego. Tym razem zwyciężyły dziewczyny, bez skrupułów deklasując swoich męskich rywali. Przewidywano, że policyjna komedia pt. "Gorący towar" z Sandrą Bullock i Melissą McCarthy zarobi około 30 milionów dolarów. Z kolei wysokobudżetowy thriller w reżyserii Rolanda Emmericha pt. "Świat w płomieniach" z Channingiem Tatumem i Jamiem Foxxem miał zarobić co najmniej 40 milionów dolarów. Rzeczywstość okazała się zgoła inna, bo pożądaną sumę dla thrillera osiągnęła komedia, natomiast męski film zarobił około 25 milionów dolarów, co dało mu zaledwie czwartą pozycję w box office po pierwszym weekendzie wyświetlania.
To mało, szczególnie że film kosztował wiele więcej - bo 150 milionów dolarów. Niepowodzenia produkcji Emmericha upatruje się w dwóch przyczynach. Po pierwsze: całkiem niedawno do kin wszedł film o podobnej tematyce, czyli "Olimp w ogniu" z Gerardem Butlerem, który zresztą już na starcie radził sobie lepiej.
Po drugie natomiast - jesteśmy właśnie świadkami letniego przesilenia męskiego kina. Widzowie w obrębie spektakularnych produkcji mają spory wybór - "Man of Steel" czy "World War Z" to ścisła konkurencja "Świata w płomieniach". Do nas komedia z Sandrą Bullock trafi 19 lipca. Z kolei film z Tatumem także debiutował w ten weekend.