2013.06.11// D. Jędrzejewska
W wieku 32 lat stał się już aktorem kultowym. Można by spytać – jak to możliwe?. To aktor, który posiada chyba jakiś wewnętrzny radar, za pomocą którego dobiera role wyłącznie charakterystyczne i to w filmach hipnotyzujących. I mimo że czasami krytycy spierają się co do wartości produkcji, w których występuje, przyznać należy, że każdorazowo zwracają one uwagę publiki. Co prawda i jemu zdarzyły się wpadki, zawsze jednak miały one miejsce w doborowym towarzystwie.
Za przykład filmu zbędnego w biografii Goslinga można uznać „Gangster Squad” - film średnio udany jednak wyposażony w świetną obsadę (prócz Goslinga mogliśmy tu obejrzeć Nicka Noltego, Seana Penna, Emmę Stone i Josha Brolina). Już niedługo na ekrany wejdzie kolejny potencjalny hit z udziałem tego zdolnego aktora. „Tylko Bóg wybacza”, został wygwizdany w Cannes, ale wciąż budzi wielkie nadzieje na dobre widowisko. Zanim wyruszymy do kina, przypomnijmy sobie najfajniejsze kreacje Goslinga.
Driver w „Drive”
Film nakręcony przez Nicolasa Windinga Refna narobił wiele szumu i zaskarbił sobie ogromną rzeszę fanów. Smakowita zabawa z konwencją, coś na kształt współczesnego westernu ze świetną reżyserią, rewelacyjną muzyką i dobrze skonstruowanym bohaterem zapadła w pamięć i wypromowała postać już powoli docenianego Goslinga. Jego postać, Driver, nie wypowiada tu zbyt wielu słów – milczenie bohatera, a także jego działania są jednak bardzo wymowne. Z jednej strony to wrażliwy romantyk, z drugiej enigmatyczny brutal, któremu nie wiadomo co chodzi po głowie. „Drive” rozpalił nadzieję fanów na świetne kino w „Tylko Bóg wybacza”. Czy zostaną one spełnione? – okaże się już w tym tygodniu.
Luke w „Drugim obliczu”
Z „Drugim obliczem” również wiązano wiele nadziei. Film w reżyserii Dereka Cianfrance miał być kolejnym świetnym pokazem umiejętności reżyserskich i zgrabną grą na emocjach widzów po brawurowym antyromansie „Blue Valentine” także z Ryanem Goslingiem i tym razem Michelle Williams. Po premierze głosy podzieliły się na zachwyty i rozczarowania. Niemniej jednak film wart jest uwagi, stanowiąc wartościową propozycję i naprawdę dobą historię. Gosling jak zwykle stanął na wysokości zadania, a jego nieco szalona i znów niebezpieczna postać rabusia banków z miłości, na długo pozostanie widzom w pamięci.
Jacob Palmer w „Kocha, lubi szanuje”
Po tej roli Goslinga kobiety rozkochały się w nim do reszty. Nareszcie miały okazję zobaczyć jego prężne muskuły i gołą, twardą klatę. Co ciekawe, film spodobał się również mężczyznom, proponując komedię romantyczną trochę mniej słodką, a bardziej żartobliwą, niż do tego się przyzwyczailiśmy. Aktor wciela się tu w rolę Jacoba Palmera, niepoprawnego podrywacza po trzydziestce, który uczy sztuki zalotów starszego, zdradzonego i nieszczęśliwego kolegi.
David Marks w „Wszystko, co dobre”
Kolejna intrygująca rola na koncie. Film „Wszystko, co dobre” w reżyserii Andrew Jareckiego oparto na faktach. Początkowo na naszych oczach rozgrywa się romans (Goslingowi tym razem partneruje Kirsten Dunst) i opowieść obyczajowa, by potem przyśpieszyć tempa i zamienić się w mroczny thriller. Gosling wciela się tu w postać Davia Marksa z nie do końca wyjaśnionymi skłonnościami psychopatycznymi. Zbrodnia, dziwaczna (i znowu niebezpieczna) osobowość, intryga, ucieczka – to wszystko znowu otrzymujemy w pakiecie z Goslingiem.
Dan Dunne w "Szkolnym chwycie”
Tutaj dla odmiany Gosling gra całkiem spokojnego gościa. Dodatkowo – nauczyciela, takiego z pasją, który świetnie rozumie się z uczniami. Nieco mizernego, słabego, żeby nie powiedzieć – nieciekawego. No i z problemami, dodajmy – narkotykowymi. Gosling za swoją rolę otrzymał pierwszą (ale pewnie nie ostatnią) nominację do Oscara