Russell Crowe i jego kilka mocnych wcieleń

Russell Crowe to jeden z ulubionych współczesnych aktorów „średniego” pokolenia, choć daleko mu do wymuskanych facetów (swoich rówieśników zresztą) typu Johnny Depp i Brat Pitt. Russell jest raczej gruboskórny. Niegdyś Hollywood plotkowało na temat jego agresywnych zachowań, ilości alkoholu, które potrafi w siebie wlewać, a także kłopotów z wagą. Rusell potrafi się zapuścić. Mimo że wygląda trochę jak knajpiarz albo kierowca tira, zdarzało mu się grać role bardzo wyraziste. O mocnych postaciach, w które się wcielał, marzyłby przecież niejeden gwiazdor kina. Wbrew pozorom Crowe jest więc aktorem typu „kameleon”, choć niektórzy nadal utrzymują, że wcale grać nie potrafi.
Robin Hood Wybór akurat tego aktora do roli Robin Hooda był nieco zaskakujący. Waleczny szlachetny złodziej z lasów Sherwood do tej pory kojarzył nam się raczej ze smukłym chłopcem o rasowych rysach twarzy i szczupłych palcach. Tym razem jednak za reżyserowanie historii Robin Hooda wziął się Ridley Scott, aż że Crowe to jego dobry i sprawdzony parokrotnie na ekranie kumpel… Wiadomo. Film zdobył średnie recenzje, publika też nie piała z zachwytu. Mało wyrazisty obrazek nie ma zbyt wielki szans, by przejść chwalebnie do historii. W związku z nim najbardziej godny zapamiętania wydaje się fakt, że Russell Crowe ubrał rajtuzy.
John Forbes Nash Jr. Jedna z najbardziej brawurowych ról w karierze Russella Corwe. Aktor dzisiaj już trochę opuchnięty i pomarszczony tam pokazał swoje szlachetne oblicze. Nie zagrał tu osiłka, gangstera, ani ponurego jeźdźca z dzikiego zachodu. Wcielił się za to w genialnego matematyka, który wpada w poważne problemy z psychiką. Za tę rolę nominowano Crowe’a do Oscara. Tym razem jednak nie udało się zgarnąć statuetki, bo powędrowała ona w ręce Denzela Washingtona za jego „Dzień próby”. Russell ponoć był bardzo rozczarowany, a w mediach krążyły plotki, że mocno się po gali opił. Była to jego jak na razie ostatnia nominacja do nagród Akademii.
Gladiator Największy sukces w karierze Russella Crowe. Jeden z największych w drugiej połowie kariery Ridleya Scotta. Film epicki, porywający, wzruszający i zapadający w pamięć tak silnie, że nie ma opcji, by nie przeszedł do historii. Russell Crowe do roli Maximusa wydawał się stworzony. Zdeterminowany, silny, pragnący zemsty, cierpiący, umięśniony, trochę szalony, owładnięty żądzą zemsty – tym razem dał popis swoich aktorskich możliwości i został nagrodzony jedyną w swojej karierze oscarową statuetką (rywalizował wówczas między innymi z Tomem Hanksem i jego „Cast Away”, nie było więc łatwo).
Javert Jedna z ostatnich ról Russella Crowe. Niektórzy twierdzą, że to kompletna porażka i kompromitacja. Russell nie miał oporów, by wystąpić w musicalu i popisać się swoim wokalem. W „Nędznikach” zagrał jedną z głównych ról, ścigającego Hugh Jackmana Javerta i udowodnił nam, że owszem, nie fałszuje, ale czy potrafić śpiewać? To już kwestia sporna.
Partie wyśpiewywane przez Russella słabo wypadają w konfrontacji z oryginałem i słabo też prezentują się na tle innych śpiewających w filmie aktorów, jak choćby wspomniany Jackman. „Nędznicy” udowodnili, że Russell lepiej sprawdza się na arenie niż na musicalowej scenie.
Ojciec Supermana Russell Crowe w podniosłej scenie mówiący lekko zachrypniętym, głębokim głosem. Oj tak, głos Russella stworzony jest do takich ujęć z pompatyczną muzyką w tle, do wypowiadania wielkich, ważkich słów w kluczowych momentach. Rola Jor-Ela w ekranizacji przygód Supermana pt. „Man od Steel” bardzo się aktorowi spodobała, więc teraz ponoć marzy, by wrócić na ekran w części drugiej. Dobrze, że Russellowi przypadła rola ojca superbohatera, a nie samego superbohatera. W świetle faktu, że jeszcze niedawno grał Robin Hooda, wszystko mogło się zdarzyć.
Noe No i mamy najnowsze wcielenie Russella Crowe. Człowiek, który grał do tej pory genialnego matematyka, gladiatora, boksera, ojca superbohatera czy Robin Hooda, teraz wciela się w jedną z najsłynniejszych postaci biblijnych – Noego, tego od Arki.
Z trailerów bije potęga podniosłego nastroju. Jak tym razem sprawi się Russell? Czy Akademia znowu go zauważy i pozwoli mu zawalczyć o Oscary? Jak na razie Crowe walczy z powodzią, a przebieg tej walki zobaczymy na ekranach już w przyszłym roku.