Rosario Dawson - w niej płynie gorąca krew

Rosario Dawson ma na koncie kilka mocnych i bardzo charakterystycznych ról. Jej filmografia układa się konsekwentnie w obrazek mocnej, zdecydowanej i niebezpiecznej kobiety. Aktorka potrafi skupić na sobie uwagę, walczyć o swoją pozycję w męskim świecie, dokonać zemsty, kiedy trzeba – umie straszyć jak i rozweselać. Ma nieprawdopodobnie piękne, dobrze zbudowane i elektryzujące ciało, ale sama podchodzi do niego dość krytycznie. Jestem nieco koślawa, co jest całkiem ładne. Nie mam bioder. Jestem bezbiodrowym dziwem. – opowiada z poczuciem humoru w jednym z wywiadów. Dziś Rosario ma 35 lat. Co zdążyła nam pokazać w tym czasie, a co jeszcze przed nią? Rosario zawdzięcza swoją urodę dość poplątanym korzeniom. Jej matka pochodziła z Porto Rico, a w jej żyłach płynęła kubańska i afrykańska krew. Zaś ojciec wywodził się od rdzennych Amerykanów i… Irlandczyków.
Choć przyszła aktorka już na starcie została obdarzona wyjątkową urodą, nie miała łatwego dzieciństwa. Jej rodzice rozwiedli się i niestety również im się nie przelewało. Dziewczyna dorastała w biedzie – zdarzało się, że mieszkała w opuszczonych budynkach jako dzika lokatorka. W tamtych trudnych czasach marzyła o tym, by zostać biologiem. Na szczęście los zdecydował inaczej. Szczęście się do niej uśmiechnęło, gdy miała 16 lat. Wówczas wypatrzył ją Larry Clark, reżyser i fotograf. Rosario siedziała wtedy przed swoim domem w Nowym Jorku i najprawdopodobniej wyglądała nad wyraz intrygująco. Mężczyzna z miejsca zaproponował jej bowiem dużą rolę w głośnym i dość kontrowersyjnym filmie pt. „Dzieciaki”. Rzecz opowiadała o amerykańskich, beztroskich nastolatkach, którym życie przemija na braniu narkotyków, imprezowaniu i seksie. Aż wreszcie okazuje się, że jeden z chłopaków z ekipy, jest nosicielem wirusa HIV. Film obił się wielkim echem po filmowym światku, nic więc dziwnego, że zwrócono uwagę także na Dawson. Już wkrótce miała wystąpić u samego Spike’a Lee w jego „Grze o honor” (cztery lata później ponownie wróciła na jego plan w „25. godzinie”). Oprócz tego próbowała rozruszać swoją karierę głównie za pomocą komedii. Pojawiła się między innymi w: „Tam gdzie ty”, „Josie i kociaki”, „Faceci w czerni II”, „Pluto Nash”, „Pierwsze 20 milionów” czy „Witajcie w dżungli”. Udzielała się również w filmach niezależnych, a także próbowała zabłysnąć na rynku muzycznym, współpracując z Princem, The Chemical Brothers oraz Outkast. Grała też w teatrze – zaliczyła na przykład rolę samej Julii w musicalu "Dwaj panowie z Werony”. Przełom nastąpił, gdy zaproszono ją do udziału w superprodukcji Olivera Stone’a pt. „Aleksander”, gdzie wcieliła się w Roksanę, pierwszą żonę Aleksandra Wielkiego. Swój występ wspomina w ten sposób: Ta rola pozwoliła mi na moment poczuć się królową, jest jak korona, ale trzeba zrobić kolejny krok, być kreatywnym, grać zupełnie inne role.
Udział w takim dziele jak „Aleksander” to trampolina, z której można się wybić bardzo daleko. Miała rację. Już wkrótce zobaczyliśmy ją w takich tytułach, jak „Rent” Chrisa Columbusa, „Sin City – Miasto Grzechu”, aż wreszcie „Grindhouse: Deathproof” samego Quentina Tarantino. W tym ostatnim pokazała, że potrafi być naprawdę twarda, a dokopanie silnemu facetowi to żaden dla niej problem. Od występu u Tarantino minęło już siedem lat. Produkcje, które Rosario wybiera są bardzo różnorodne. Nie są to wielkie kasowe filmy, ale jednocześnie projekty, na które warto zwrócić uwagę. Warto tu wspomnieć thriller „Eagle Eye”, dramat „Siedem dusz” z Willem Smithem, romans pt. „10 lat” czy takie męskie produkcje, jak: „Ogień zwalczaj ogniem”, „Pojmani”, „Niepowstrzymany”, „Killshot”. W każdym z nich aktorka udowadnia, że jest wyrazista i „nie z nią te numery”. Nie tak dawno wystąpiła też w „Transie” Danny’ego Boyle, w którym całkowicie zrzuciła z siebie ciuchy (po raz kolejny), a jej naga, odważna scena wielkim echem obiła się po całym świecie.
Tabloidy rozpisywały się też o romansie aktorki z o wiele starszym reżyserem. Związek szybko się zaczął i szybko się też skończył. Czekamy na dalsze występy pięknej Dawson. Wkrótce zobaczymy ją na małym ekranie, gdzie pojawi się w serialu „Daredevil”, kolejnym „męskim” kąsku. Nie mamy wątpliwości, że nie będzie to jej ostatnie słowo zapisane w historii filmu i… naszej fantazji.