2013.01.23// D. Jędrzejewska
Kolejne złe wiadomości z rynku wydawniczego. Jak się okazuje, roku 2012 był jeszcze gorszy dla książek niż kiepski rok 2011. Ba! Kolejny spadek obrotów, jaki zanotowano w zeszłym roku sprawił, że słabsze wyniki zanotowano tylko w 1989 roku. Prezes Biblioteki Analiz, Łukasz Gołębiewski, opowiedział Polskiej Agencji Prasowej o przyczynach tego stanu rzeczy i obawach na przyszłość. W dużej mierze słabe wyniki na rynku książki spowodowane są deficytem bestsellerów. W ostatnich miesiącach roku w księgarniach pojawiły się takie tytuły, jak „Trafny wybór” J.K. Rowling oraz „50 twarzy Greya” E.L. James - ale to mało. Jako że rynek książki w Polsce jest bardzo niewielki, jeden bestseller (typu „Harry Potter”) potrafi podnieść poziom obrotów nawet o 2%.
"Trafny wybór" - jeden z bestsellerów zeszłego roku
Z polskich książek, które podciągnęły nieco wyniki wydawnicze, najbardziej wyróżniły się wspomnienia Danuty Wałęsy – inne tytuły nie zrobiły jednak oszałamiającej kariery. Dodatkowy problem dla dużych księgarń stanowią małe księgarenki oferujące tak zwane tanie książki. Zaawansowany czytelnik najczęściej w pierwszej kolejności właśnie tam kieruje swoje kroki, kupując różne tytuły często za cenę niższą niż 10 zł. Tutaj pojawiają się bardzo interesujące i wartościowe pozycje, które trafiły do sprzedaży po korzystnej cenie po czyszczeniu magazynów wydawnictw. Obecnie „tania książka” rozregulowuje regularną sprzedaż nowości wydawniczych.
"50 twarzy Greya" - książka, która osiągnęła świetny wynik
Swoje trzy grosze dołożył do rozwoju tego zjawiska podwyższony podatek VAT na książki, który sprawił, że wydawcy chcieli w roku 2011 jak najwięcej tytułów sprzedać z 0-procentową stawką. W ten sposób z magazynów wyszły do sprzedaży dawno już zakurzone tytuły, by w nadprodukcji pojawić się masowo na wyprzedażach. To z kolei sprawiło, że pozycje o normalnych cenach stały się niezbyt atrakcyjne dla przeciętnego czytelnika.
Branża wydawnicza zmaga się również z innymi problemami. Jednym z nich jest ograniczenie wydatków, w tym również tych, przeznaczonych na grupę specjalistów opracowującą dane tytuły. Cięcie kosztów doprowadza do sytuacji, w której wydawcy zatrudniają za grosze studentów, zamiast zainwestować w doświadczonych korektorów, redaktorów i innych fachowców, którzy przygotowaliby książki do druku. Przez to jakość wydawnicza nowości obniża się, co zniechęca wymagających i regularnych czytelników, którzy chętniej sięgają po starsze i bardziej starannie wydane tytuły.
Oczywiście problem dla wydawców tradycyjnych książek stanowią również zmiany cywilizacyjne. Czytelnicy coraz bardziej przekonują się do czytników i ebooków. Ale nie tylko – książki coraz częściej ściągane są również z Internetu. Młodzi czytający rzadko robią zakupy w księgarniach, licząc że uda im się znaleźć poszukiwane treści zupełnie za darmo. Co dalej z rynkiem książki w Polsce? Jaki okaże się dla niej rok 2013? Trzymamy kciuki, żeby był łaskawszy.