2013.06.25// D. Jędrzejewska
Richard Matheson, scenarzysta amerykańskich horrorów i pisarz, zmarł 23 czerwca 2013 roku po długiej walce z chorobą. Miał 87 lat. Wiadomość o jego śmierci poinformowała jego córka słowami:
Mój ukochany ojciec zmarł wczoraj w domu w otoczeniu ludzi i rzeczy, które kochał… Był zabawnym, błyskotliwym, kochającym, miłym, kreatywnym, najwspanialszym ze wszystkich ojców. Tęsknię za tobą i kochać cię będę na zawsze tatko i wiem, że jesteś teraz szczęśliwy i zdrowy w pięknym miejscu, pełnym miłości i radości, gdzie zawsze wiedziałeś, że trafisz. W Polsce Matheson znany jest przede wszystkim jako twórca fenomenalnej i niejednokrotnie adaptowanej powieści pt. „Jestem legendą”.
Historia ta pierwszy raz w kinie pojawiła się w roku 1964 pt. „Ostatni człowiek na ziemi”, scenariuszem filmu zajął się wtedy sam pisarz. W 1971 roku otrzymaliśmy kolejną adaptację tym razem zatytułowaną „Człowiek Omega”. Parę lat temu natomiast, bo w roku 2007, na ekrany wszedł film pt. „Jestem legendą” z Willem Smithem w roli głównej. Tez z kolei okazał się wielkim kasowym hitem i zyskał ogromną sympatię panów - mimo że (na co warto zwrócić uwagę) jego twórcy w wielu miejscach mocno odeszli od oryginału, stawiając przede wszystkim na spektakularne widowisko. A tematyka książki faktycznie pozwala na realizację takowego – oto bezlitosny wirus sieje zniszczenie i zamienia każdego człowieka w okrutnego wampira (w filmie z 2007 wampiry zastąpiono krwiożerczymi bestiami), a z całej tej katastrofy ratuje się tylko jeden człowiek. Ten desperacko bunkruje się w jednym z domów i tam co noc odpiera ataki okrutnych kreatur. Za dnia natomiast próbuje znaleźć rozwiązanie, jak wybrnąć z tej arcyniewygodnej sytuacji.
Jestem legendą
Mimo że w Stanach Zjednoczonych Richard Matheson już dawno został uznany za postać kultową w dziedzinie horroru, u nas jego bogata twórczość znana jest jedynie koneserom. W zasadzie trudno określić, dlaczego tak właściwie jest. Dziś całymi garściami z dokonań twórcy „Jestem legendą” czerpie choćby Stephen King, który bez wyjątku i w Polsce jest jednym z bardziej poczytnych pisarzy. Status Mathesona w naszym kraju niejednokrotnie porównywany jest do odbioru innego, znamienitego twórcy – Raya Bradbury’ego, który na całym świecie masowo czytany, u nas jest nieco zaniedbany i pomijany. Matheson to jednak nie tylko książki (około 20 powieści) i opowiadania (około 100), ale i znakomite filmy, a dokładniej – kilkadziesiąt świetnych scenariuszy.
Wśród fabuł filmów, które rozpisał, warto wspomnieć choćby „Narzeczoną diabła”, „Szczęki 3”, „Pojedynek na szosie” (debiutancki film Spielberga) oraz adaptacje prozy Edgara Allana Poe w reżyserii Rogera Cormana zwanego czasem „papieżem tandety” czy „królem filmów kategorii Z” i równocześnie legendarnym twórcy amerykańskiego horroru, pionierem tanich i niezależnych produkcji. Przy jego współudziale powstało około 200 filmów, a ta działalność skłoniła go później do napisania książki pt. „Jak zrobiłem 100 filmów i nigdy nie straciłem nawet centa”. Niewątpliwie jednym z bardziej owocnych momentów w karierze reżysera była współpraca z poczytnym pisarzem horrorów.
Tales of Terror
Legend of Hell House
The Devil Rides Out
Na koniec tego krótkiego wspomnienia o Mathesonie zacytujmy jego słowa na temat własnej twórczości:
Pisałem o prawdziwych ludziach, prawdziwych okolicznościach i prawdziwych okolicach (…)Nawet, kiedy tworzyłem science-fiction, nie pisałem o obcych planetach lub odległej przyszłości. I na pewno nigdy nie fantazjowałem o trollach żyjących pod mostami. Musiałem pisać o realistycznych okolicznościach. W taki sposób działa mój mózg – i być może to właśnie najlepsza recepta do tworzenia świetnych, acz przerażających historii.