2015.10.27// D. Jędrzejewska
Wszystko zaczęło się od nowojorskiego marszu przeciwko brutalności policji, w którym wziął udział Quentin Tarantino. Reżyser postanowił uzasadnić głośno, skąd pomysł, by wesprzeć swoją osobą takie wydarzenie.
Kiedy widzę morderstwa, nie mogę po prostu stać z boku. Muszę nazwać mordercę mordercą i muszę nazwać morderców mordercami. Jestem człowiekiem z sumieniem. A jeśli wierzycie, że dochodzi do morderstwa, trzeba się temu przeciwstawić. Ja jestem po stronie mordowanych – mówił do zebranych.
Nie spodobało się to oczywiście samej policji, która zdając sobie sprawę z szerokiego oddźwięku jaki wywołają słowa znanego reżysera, zdecydowała się opublikować oświadczenie.
Nie jest niespodzianką, że ktoś zarabiający na życie gloryfikując zbrodnie i przemoc także nienawidzi policjantów. Policjanci, których Quentin Tarantino nazywa mordercami nie żyją w jego filmowych fantazjach. Ryzykują, a czasem poświęcają życie, by chronić ludzi przed prawdziwymi zbrodniami i chaosem. Jest on dostawcą degeneracji i nie powinien przychodzić do naszego miasta i rozprowadzać swojej fikcji na temat policjantów. Sobotni protest miał miejsce kilka dni po tym, jak nowojorski policjant został zastrzelony w trakcie pościgu za złodziejem. Nic więc dziwnego, że słowa autora "Pulp Fiction" nie zostały przyjęte ze zrozumieniem. Czy policjanci nie pójdą więc na najnowszy film Tarantino? Przypomnijmy – premiera „The Hateful Eight” już w styczniu 2016 roku.