2015.07.21// D. Jędrzejewska
Jeszcze parę lat temu fani postapokalipsy czuli się nieco na marginesie. Nowych filmów, które przedstawiały wizję tego, co po końcu świata, powstawało nie więcej niż kot napłakał, więc trzeba było zadowalać się głównie produkcjami sprzed lat. Dzisiaj jest zgoła inaczej. Postapo coraz częściej trafia na ekrany, proponując nam pełną brawury, bezkompromisową i widowiskową rozrywkę. To kino robione przez prawdziwych zapaleńców i autentycznych miłośników klimatów – nie okazują się więc sztucznie efekciarskie (a przynajmniej nie tylko), ale naprawdę pomysłowe i pobudzające wyobraźnię.
Rover
Najdobitniejszym z dowodów na to, że postapokalipsa dobrze ma się na salonach, okazał się wielki powrót
„Mad Maxa”. Cokolwiek by nie powiedzieć na temat tego filmu, przyznać należy, że George Miller nie zapomniał zasad gry – mimo zaawansowanego wieku nadal potrafi stworzyć wypełnioną po brzegi klimatem wizję i przykuć widza do fotela.
Jego film jest ryzykowny ze względu na zabójcze tempo akcji i szczątkowość fabuły, ale jednocześnie jest nakręcony mądrze, z polotem i bezkompromisowo. Wbrew pozorom nie jest bezmyślnie napakowaną efektami nawalanką, ale spójną, autorską wizją. Szalonemu Maxowi udało się więc pozostać na tronie króla postapokalipsy i wciąż funkcjonować jako niedościgniony wzór tego, co najbardziej „postapo”. Gdzie więc w nowym kinie można znaleźć jego godnych naśladowców?
Mad Max
Postapokalipsa, dystopia, mroczne wizje życia w zdewastowanym świecie, mają się świetnie zarówno w niezależnym kinie autorskim, jak i w superprodukcjach ze szczytu box office. Na klimatach postapo bazują na przykład lubiane
„Igrzyska śmierci”,
„Więzień labiryntu” czy efektowna
„Ewolucja Planety Małp”, ale tuż obok nich powstają produkcje typu
„To Survive” (niskobudżetowa historia mężczyzny przemierzającego opustoszałe, postapokaliptyczne tereny) lub
„These Final Hours” (wizja ostatnich godzin przed spodziewanym końcem świata).
Twórcy filmów przedstawiających dojmujący świat po katastrofie znaleźli nowy sposób wyrazu – postapo z efekciarskiej przygody, pełnej niekonwencjonalnych rozwiązań i „smaczków”, drobiazgowo zaprojektowanych strojów, scenografii i widowiskowych scenerii, ewoluowało w stronę jednostajnego dramatu, gdzie wygląd zniszczonego świata zepchnięty zostaje na drugi plan – najważniejszy staje się za to człowiek, jego uczucia, emocje, rozbity charakter, dogłębny smutek, strach i zmęczenie.
Ewolucja Planety Małp
W dojmujące tony uderza choćby australijski dramat pt.
„Rover” z Guyem Pearcem i Robertem Pattinsonem, w którym to, co postapo, wcale nie gra głównej roli. Najważniejszym elementem filmu są jego bohaterowie i to, w jaki sposób funkcjonują oni w rzeczywistości rozbitej na atomy. Przemoc, nieraz czarny humor i sarkazm, a w ostateczności nieco mgliste, jednak w pełni humanistyczne przesłanie, ubrane w kostium lejącego się z nieba upału i niepokojących bezdroży, to na pewno jedna z ciekawszych, postapokaliptycznych wizji od lat.
Swoista skromność wizji ujmuje także przy seansie
„Young Ones” z zeszłego roku, gdzie zamiast wielkich pościgów, wybuchów i szybkiej akcji, otrzymujemy historię rozgrywającą się na postapokaliptycznej farmie. Film, prócz ciekawej otoczki i niewątpliwej pomysłowości, posiada również świetną obsadę. W głównych rolach wystąpili tu: Elle Fanning, Michael Shannon oraz Nicholas Hoult.
Young Ones
Mimo trendu „uczłowieczania” postapokalipsy i zamykania jej w kameralnym klimacie, wciąż pojawiają się coraz to nowe, dla odmiany zupełnie wariackie jej wizje. Jeden z przykładów to brawurowy
„Wyrmwood” – zupełnie „odpałowy”, niskobudżetowy, ale zrealizowany z niezwykłym wyczuciem film o zombiakach. Głównym bohaterem jest tu mechanik samochodowy, który po wybuchu epidemii traci córkę oraz żonę.
Teraz postanawia odnaleźć swoją siostrę, mając nadzieję, że jej udało się dla odmiany przetrwać. Mimo prostego zarysu fabularnego, film wyróżnia się potężną dawką humoru, autorskimi rozwiązaniami, energią, umiejętnością budowania napięcia i wszystkim tym, co powinno posiadać dobre kino rozrywkowe sci-fi.
Wyrmwood
Wśród filmów, na które obecnie czekają fani postapokalipsy, można wymienić choćby thriller
„Z for Zachariah”, tegoroczny debiut z Sundance, opowiadający historię dziewczyny, która uchodzi cało z wojny nuklearnej. Główne role zagrali tu: Margot Robbie, Chris Pine oraz Chiwetel Ejiofor.
Ciekawi również
"Turbo Kid", zwany również "Mad Maxem na BMX-ach", który nie tylko pachnie klimatem lat 90-tych, ale zapowiada naprawdę niebanalną rozrywkę. Tych i kolejnych filmów w klimacie wypatrujemy oczywiście z niecierpliwością. Lepiej przecież czekać na dobre filmy o końcu świata, niż na faktyczny jego koniec.
Z for Zachariah