2014.02.13// D. Jędrzejewska
Nie znosisz Walentynek? A może nie masz nic przeciwko temu świętu, tylko w tym roku niestety spędzasz je sam? Sceptycznie podchodzisz do miłości? Uważasz, że nie istnieje? Myślisz, że związki damsko-męskie po wygaśniętym zauroczeniu, przynoszą same problemy? Jesteś samotnikiem? Może wiecznym kawalerem? Nie znosisz komedii romantycznych? Nie masz ochoty się wiązać? Jeśli na którekolwiek z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, proponujemy listę filmów, które na pewno ci się spodobają. Do obejrzenia specjalnie w walentynkowy wieczór.
Fatalne zauroczenie
Klasyk z lat 80. Mrożąca krew w żyłach historia, która pokazuje jak z pozoru niezobowiązujące, „weekendowe” zauroczenie może zamienić się w prawdziwy koszmar. Oto mamy bohatera, który idzie do łóżka z seksowną kobietą. Wkrótce przekonuje się, że to autentyczna wariatka, która posunie się do ostateczności, by nasz bohater nie wrócił do żony i dziecka. Obsesyjne uczucie, skutki przypadkowego romansu - aż odechciewa się zauroczeń. Świetny thriller z głównymi rolami Michaela Douglasa i Glenn Close.
Niewierna
Niezbyt krzepiąca opowieść. W centrum zainteresowania wzorowe małżeństwo – dobra, piękna matka, przykładny, zarabiający godne pieniądze małżonek, dzieci, uroczy dom, stabilizacja. To wszystko legnie w gruzach, gdy małżonka zupełnie niespodziewanie, trochę z nudów, trochę z ciekawości, wikła się w romans z młodszym od siebie, latynoskim kochankiem. Skutki jej erotycznych sesji w jego mieszkaniu będą przerażające. Film rozwiewa złudzenia. Stawia bowiem tezę, że nawet w idealnych związkach, coś może pójść nie tak i zniszczyć latami budowaną stabilizację.
Blue Valentine
Kolejny film, który odziera ze złudzeń. Oto mamy na zabój zakochaną parę. Są młodzi, rożni od siebie, ale przyciągający się jak magnes. Gdy oglądamy na ekranie do bólu romantyczny początek ich związku, nie mamy wątpliwości, że im się uda. Gdy jednak przyjdzie nam zajrzeć w ich smutną przyszłość, robi nam się bardzo smutno, czujemy się zaniepokojeni. Ona strudzona życiem, zmęczona, niezadowolona. On wyłysiały, z brzuszkiem, wiecznie na rauszu, wciąż niedojrzały. Między nimi cierpi dziecko. Związek się sypie, drogi rozchodzą, a sakramentalne „tak” dawno już straciło na swojej wartości.
Droga do szczęścia
Ponowne spotkanie tej dwójki na jednym ekranie mogłoby zapowiadać kontynuację romansu wszech czasów. Kate Winslet i Leonardo Di Caprio niegdyś grali przecież parę arcyromantycznych kochanków w „Titanicu” Jamesa Camerona. W „Drodze do szczęścia” niewiele jednak pozostało z ówczesnego romantyzmu. Młode małżeństwo boryka się z utratą złudzeń, marzeniami nie do spełnienia, oszukuje się ponad miarę, mierzy z trudnymi problemami. Nie ma tu miejsca na miłosne uniesienia, raczej na żal, smutek i pretensje.
Wstyd
Ten ponury, bezkompromisowy dramat przedstawia nam bohatera, który prawdopodobnie nigdy nie będzie obchodził Walentynek. Facet, który nie potrafi zbudować żadnej solidnej więzi z kobietami, za to ucieka w kompulsywny, obsesyjny i w gruncie rzeczy straszny seks. Brudny scenariusz skutecznie zamaże sztucznie napompowany urok walentynkowego wieczoru, stanie kością w gardle tym, którzy uwielbiają hollywoodzkie, szczęśliwe zakończenia.
Wojna państwa Rose
Michael Douglas i Kathleen Turner w niezwykle zgryźliwej czarnej komedii. Bohaterami jest para małżeńska na progu rozstania, która walczy wszelkimi możliwymi sposobami o dom. W tej bitwie wszystkie chwyty są dozwolone, aż trudno na to patrzeć. Pełna zaciekłości walka tym bardziej wygląda ironicznie, gdy przypomnimy sobie, że ta dwójka jeszcze niedawno grała romantycznych kochanków w przygodowym romansie pt. „Miłość, szmaragd i krokodyl”.
Zeszłej nocy
Jeśli jesteś w związku i myślisz, że nic waszemu szczęściu nie stanie na przeszkodzie, obejrzyj ten film i wyciągnij smutne wnioski. Jeśli jednak nie zachcesz zasiać ziarna wątpliwości, lepiej go nie oglądaj.
Nie dowiesz się wtedy, co by się stało, gdyby twoja obecna partnerka spotkała na swojej drodze wielką miłość z przeszłości. Nie dowiesz się również, do czego prowadzą delegacje. Ile pokus czyha na dwójkę przecież zakochanych w sobie ludzi. I jak łatwo zrujnować szczęście. Lepiej żyć w słodkiej nieświadomości.