2012.10.22// D. Jędrzejewska
Czytelnictwo w Polsce jest w coraz gorszej formie. Dowodem na to jest choćby najgorszy rok od około 20 lat w polskim księgarstwie - przychody wydawców spadły o 12 procent, a specjaliści złowieszczą, że to dopiero początek. Czyżby za parę lat książka stała się już zupełnie niszowym wynalazkiem? I czy to możliwe, by już w ogóle zniknęła z naszej świadomości? Na dzień dzisiejszy prognozy są pesymistyczne.
Winę rekordowego spadku, odnotowanego w 2011 roku, w dużej mierze obarcza się zmianą stawki podatku VAT na książki. Aktywni czytelnicy marudzą na ceny nowych książek, które wciąż wzrastają, sięgając już nawet 50 zł za przeciętną pozycję. Ratunkiem dla kupujących książki są oczywiście zakupy z drugiej ręki – antykwariaty lub allegro. W kolekcjonowaniu nowiutkich egzemplarzy pozostają najwytrwalsi lub ci, którym najzwyczajniej na książki nie żal jest pieniędzy. Ale czy cena w tym wypadku stanowi jedyny problem? To przecież nie tak dawno przeprowadzone przez Bibliotekę Narodową badania wykazały, że 46 % Polaków w ciągu miesiąca nie czyta dłuższego tekstu niż trzy strony – w badaniu zostały wliczone również egzemplarze biblioteczne czy nawet czasopisma! Brzmi to co najmniej zatrważająco w kraju, który swoją tożsamość narodową określa historią i właśnie kulturą.
Krzysztof Varga, felietonista i pisarz, w niedawnym wywiadzie przeprowadzonym przez Xiegarnię.pl przy okazji promocji jego najnowszej książki pt. „Polska mistrzem Polski” wysnuł teorię, że przywiązanie Polaków do kultury jest kłamstwem. Według niego, Polacy jako naród w większości pochodzenia chłopskiego, w którym nie rozwinęło się typowe mieszczaństwo, posiadają nikłe zainteresowanie kulturą. W innych europejskich krajach funkcjonuje zasada, że coś wypada znać bądź wypada przeczytać. U nas wręcz przeciwnie – czytanie jest pewną formą obciachu. Jak wiele prawdy jest w tych gorzkich stwierdzeniach Krzysztofa Vargi?
Czytanie topless...
...czy podobne akcje mogą...
...podreperować czytelnictwo?
Przyczyny dramatycznego spadku czytelnictwa można oczywiście doszukiwać się w silnej konkurencji innych mediów, które skutecznie podkopują atrakcyjność książek w oczach młodych ludzi. Chodzi głównie o Internet. Komentatorzy zjawiska (np. Łukasz Gołębiewski, autor książki „Gdzie jest Czytelnik”) twierdzi, że młody czytelnik mimo wszystko wciąż potrzebuje wiedzy, nowych informacji – te jednak są zupełnie innego rodzaju. Bardziej frapujące niż perypetie książkowego bohatera, są drobne wiadomości czerpane z sieci, typu statusy koleżanki, notki na blogach (subiektywne, ale przeważnie mało merytoryczne lub źle napisane) i inne, niejednokrotnie płytkie rodzaje przekazu.
Człowiek wychowany na Internecie ma coraz mniejszą zdolność skupienia się na jednej czynności dłużej niż kwadrans. Wciąż aktualizowana tablica na Facebooku wydaje mu się najbardziej atrakcyjna ze wszystkich dostępnych „domowych” rozrywek. Trudno uruchomić mu wnikliwe myślenie, przyjmuje jedynie niezobowiązujące informacje. Co dalej? Czy czeka nas jeszcze większa katastrofa intelektualna?