2014.01.02// D. Jędrzejewska
Powoli kończąc już całoroczne podsumowania, przejdźmy do mniej chlubnego zestawienia. Rok 2013 nie był i pod tym względem wyjątkowy – prócz fajnej rozrywki, kino serwowało również okropnie spaprane filmy. Czasem totalnej klapy spodziewaliśmy się jeszcze przed seansem, innym razem niestety omamiano nas ciekawą kampanią reklamową albo imponującą obsadą, przez co dopiero w samym kinie przyszło nam zmierzyć się z silnym uczuciem zawodu. Oto najgorsze filmy 2013 roku – jeśli ich nie widzieliście, darujcie sobie spóźniony seans. No chyba, że macie ochotę na socjologiczno-kinematograficzny eksperyment.
Szklana pułapka 5
To się nie mogło udać po raz kolejny. Nie w ten sposób, nie w tym stylu. John McClane wrócił do akcji, ale nie zafundował nam porywającej zabawy. Głupota „Szklanej pułapki 5” zdaje się być popełniona z premedytacją. Któż bowiem spodziewałby się po autorze Max Payne’a, że nakręci naprawdę dobry film? John Moore pokazał na co go stać – zerowa fabuła, jedna wielka scena akcji (dodajmy - naiwna i nudna), a na koniec napisy, ot, cały film. Widzowie pytają o kolejną część. Czy to możliwe, by próbowano to ciągnąć po aż tak żenującej porażce? No cóż, w Hollywood wszystko może się zdarzyć.
Movie 43
Nikt nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego w tym filmie wystąpiło tyle gwiazd. No bo spójrzcie na obsadę: Kate Winslet, Gerard Butler, Halle Berry, Hugh Jackman, Naomi Watts, Uma Thurman, Emma Stone, Elizabeth Banks, Richard Gere, Liv Schreiber czy Dennis Quaid. Tymczasem “Movie 24” to niekwestionowana szmira. Całość składa się z kilku filmowych nowel, a każdą z nich utrzymano na zaskakująco równym poziomie – nie ma tu wzlotów i upadków, wszystko jest totalnym chłamem. Dowodem na niską wartość tego głupawego filmu (przez producentów zwanego „kontrowersyjnym”) jest fakt, że nikomu się on nie spodobał – ani krytykom, ani widzom, nawet tym najbardziej niemądrym.
Wielkie wesele
Kolejna „wielka” rola Roberta De Niro, kolejna kiepska przezroczysta komedia, która szybko odejdzie w niepamięć, zachęcając do seansu wyłącznie znanymi nazwiskami. Prócz bądź co bądź genialnego aktora zobaczymy tu: Katherine Heigl, Diane Keaton, Susan Sarandon, Robbiego Williamsa i Amandę Seyfried. Schemat tu goni schemat, nieudany dowcip ściga się z nieudanym dowcipem, skecze wyciągnięte z lamusa nie są już w stanie rozśmieszyć kogokolwiek. Jedynym jasnym punktem filmu są emerytowani aktorzy, którzy bez większych starań potrafią ładnie zagrać. Szkoda tylko, że w takim gniocie.
Intruz
Adaptacja powieści Stephanie Mayer, kobiety która swoją „wampirzą” twórczością rozzłościła bardziej wyrafinowanych fanów literatury i filmów, jednocześnie przynosząc satysfakcję całym masom niezbyt lotnych nastolatków na całym świecie. Nie sposób było przypuszczać, że najnowsza produkcja nakręcona na podstawie jej pisaniny będzie czymś dobrym. Szczególnie, że fabułę filmu zarysowano w ten oto sposób: „Panowanie na Ziemi przejął niewidzialny wróg. Najeźdźcy opanowali ludzkie ciała umieszczając w nich Dusze, dla których ludzie są jedynie żywicielami. Dusze są z natury dobre, spokojne i łagodne, ale nie potrafią czuć jak my. Melanie - jedna z ostatnich wolnych istot, zostaje schwytana, a w jej ciele umieszczona zostaje Wagabunda (…)Wagabunda poznaje wspomnienia dziewczyny o ukochanym mężczyźnie i sama zaczyna odczuwać coś dziwnego… Wkrótce Melanie i Wagabudna zawrą swoisty pakt i wyruszą na pustynię w poszukiwaniu mężczyzny bez którego nie potrafią żyć…” Nawet pełni dobrej woli nie moglibyśmy dać się oszukać. Co za gniot!
1000 lat po ziemi
Ogromna porażka Willa Smitha. Słynny gwiazdor rozrywkowego kina pokładał w tym filmie wielkie nadzieje – wszak nie zawsze przychodzi okazja, by pojawić się na ekranie ze swoim rozpoczynającym karierę synem. Bombastyczne efekty, świat po apokalipsie, wielkie widowisko – tego się spodziewano. Co otrzymano? Wspomnijmy kilka opinii krytyków: "Lato 2013 ma swoją pierwszą bombę, szkoda, że spadła ona akurat na Willa Smitha" - Joe Neumaier, "New York Daily News", „Tak, to jest aż tak straszne" - Peter Travers, magazyn "The Rolling Stone". Will Smith po oceanie krytyki, jaki się na niego przelał, obraził się na moment, utrzymując, że kończy z wysokobudżetowymi produkcjami.
Jeszcze większe dzieci
Adam Sandler – to imię i nazwisko nie raz wystarczyłoby zamiast recenzji filmu. Klozetowe żarty w przypadku produkcji firmowanych jego osobą są już ponurym standardem.
Apetyczna Salma Hayek nie ratuje filmu – widzowie nawet zerkając na jej biust, muszą znaleźć w sobie całe pokłady cierpliwości, by dobrnąć do końca. Panie Sandler, rekordzisto Złotych Malin, czymże nas poczęstujesz w tym roku?