Najbardziej oczekiwane premiery kinowe 2014 roku

Zostawiając już przeszłość za sobą, zastanówmy się nad przyszłością i zerknijmy na kalendarz najciekawszych premier roku, który się właśnie rozpoczął. Ten zapowiada się nad wyraz obficie – cała masa interesujących produkcji od świetnych reżyserów, świeże (miejmy nadzieję pomysły) i całe tony pozytywnych emocji. Możecie nam wierzyć - nie raz, nie dwa będzie okazja, by w ciągu tych dwunastu miesięcy wstąpić do kina. Sami spójrzcie.
Wilk z Wall Street – 3 stycznia 2014 Pokazy przedpremierowe zagwarantowały wypchane po brzegi kina, słychać było nawet marudzenia, że zabrakło biletów. Dzisiaj najnowszy film Martina Scorsese oficjalnie pojawia się na polskich ekranach. Wiemy już, że jest obrazoburczy, prowokujący, pierwsi recenzenci utrzymują, że to dzieło nawet na miarę „Chłopców z ferajny”. No a w głównej roli oczywiście Leonardo DiCaprio, jeden z lepszych aktorów swojego pokolenia, który w kiepskich filmach raczej nie grywa. To trzeba zobaczyć.
Nimfomanka – 10 i 31 stycznia „Nimfomanka” ma być ponoć nie tylko najbardziej kontrowersyjnym filmem roku, ale całej historii kina. Widzieliśmy trailery, przyglądaliśmy się zdjęciom, znamy tego reżysera (Lars von Trier), znamy zarys fabuły, nie trudno się domyślić, że będziemy mieli do czynienia z naprawdę mocnym filmem. Rzecz opowiada o seksualnej historii życia pewnej nimfomanki. Liczne sceny seksu kręcone tu były „na żywca”, bez „wygładzania” i żadnych subtelności. Czy jesteście na to gotowi?
American Hustle – 31 stycznia „Poradnik pozytywnego myślenia” w zeszłym roku zrobił niemałą furorę. Teraz jego reżyser, David O. Russell, wraca z nowym filmem. Tym razem pokusił się o stylizację i poprzebierał dobrze znanych nam aktorów w kostiumy, a nawet kazał solidnie przytyć zawsze postawnemu Christianowi Bale’owi. Krytycy zza granicy są zachwyceni i wieszczą największe narody. Piękna Jennifer Lawrence znowu bryluje. Zapowiada się naprawdę smakowicie.
RoboCop – 7 lutego Jeden z najbardziej oczekiwanych remake’ów roku. Niektórzy kręcą nosem na trailery, narzekając na brak klimatu i „pazura” w porównaniu z brawurowym oryginałem. Inni oczekują interesującego kina science-fiction na miarę XXI wieku. Wiadomo, że będzie dużo akcji, a cyborg-policjant z Detroit pokaże się w całkiem nowych ciuszkach. O tym, kto ma rację – zwolennicy odświeżania starych filmów czy przeciwnicy grzebania w filmowej przeszłości – przekonamy się już w lutym.
Noe: Wybrany przez Boga – 28 marca Darren Aronofsky wraca z nowym filmem. Tym razem wybrał sobie naprawdę spektakularny temat, bo sięgnął do Biblii i odwzorował historię jednej z najsłynniejszych jej postaci – Noego i jego arki. W głównej roli obsadził aktora wszem i wobec znanego, Russella Crowe’a. Obiecał też, że jego produkcja na zawsze zmieni nasze myślenie o kinie biblijnym. Trailery są nad wyraz natchnione. Co z tego wyniknie: wielkie widowisko czy przesadzona klapa? Odpowiedź już na wiosnę.
Niesamowity Spider-Man – 25 kwietnia Kolejna część „Niesamowitego Spider-Mana” już teraz wzbudza wiele zainteresowania. W sieci pojawiły się pierwsze trailery, nie wszyscy są zadowoleni. Warto jednak dać twórcom filmu kredyt zaufania. Mało kto wierzył w nowy początek Człowieka Pająka, tymczasem odświeżenie serii okazało się strzałem w dziesiątkę i w pełni usatysfakcjonowało publikę. Teraz przyjdzie nam sprawdzić, czy kontynuacja jest w stanie dorównać poziomem oryginałowi.
Godzilla – 16 maja Przyznać należy, że producenci nowej „Godzilli” doskonale potrafią budować napięcie. Świadczą o tym pierwsze trailery filmu, które nie pokazują zbyt wiele, a jednak zaostrzają apetyt. To samo można powiedzieć o plakatach – nie dane jest nam zobaczyć wielkiego potwora w całości. Widzimy jego ogon bądź stopę i do samego końca nie wiemy, czego się spodziewać. Fani spektakularnego kina przebierają nogami z niecierpliwości. I chyba słusznie.
X-Men: przeszłość, która nadejdzie – 23 maja Kolejna odsłona „X-menów” zapowiada się naprawdę ciekawie. Pierwsza część nowej trylogii zebrała entuzjastyczne opinie fanów, szczególnie, że na ekranie pojawiło się kilka ciekawych gwiazd – między innymi Michael Fassbender i Jennifer Lawrence. Teraz pod tym względem robi się jeszcze bardziej interesująco. W jednej historii spotkają się bowiem postacie z poprzedniej trylogii o mutantach i tej całkiem nowej. Dzięki temu będziemy mogli zasmakować z niesamowitego tygla osobliwości. Oj, będzie się działo.
Transformers: Age of Extinction - 27 czerwca Choć Michel Bay zarzekał się, że już tego nie zrobi, niezbyt długo trzeba go było namawiać, żeby zmienił zdanie. Wraca więc z nową odsłoną „Transformersów”, która ma ponoć stanowić pierwszą część nowej trylogii. Możemy się spodziewać wielkich wybuchów i niesamowitych efektów. Pytanie tylko czy przy tym wszystkim będziemy w stanie dojrzeć jakąkolwiek fabułę? Bay twierdzi, że tak. Kto mu wierzy?
Jupiter Ascending - 25 lipca Nowy film od rodzeństwa Wachowskich. Poprzedni, „Atlas chmur”, zebrał bardzo mieszane recenzje. Niektórzy widzowie posądzali twórców o okropną, kinematograficzną grafomanię, inni zaś klaskali z zachwytem, że powstało dzieło naprawdę wyjątkowe. Zarys fabuły „Jupiter Ascending” przynosi obawę, że i tym razem może być zbyt fantazyjnie, co podzieli publikę. Warto jednak dać szansę twórcom „Matrixa”, to przecież oni zrobili film science-fiction wszech czasów. Szczególnie, że w ich nowym filmie w roli głównej wystąpiła Mila Kunis.
Strażnicy Galaktyki - 1 sierpnia Całkiem nowy pomysł od Marvela. Odgrzebani z czeluści, mało u nas rozpoznawalni superbohaterowie przeniesieni na ekran to wspaniała alternatywa dla tych, którzy nie mogą już patrzeć na takie postacie, jak Superman, Spider-Man, Batman, Iron Man czy Thor. Wszystko zależy od scenariusza – jeśli będzie dobry, a widzowie wyjdą z kin zadowoleni, Strażnicy Galaktyki zapewne zagoszczą w kinach na dłużej.
Teenage Mutant Ninja Turtles - 8 sierpnia To film, którego należy się bać. Po pierwsze: za jego realizację wziął się reżyser ze skłonnością do przesady, Michael Bay. Po drugie: w ciągu zeszłego roku już nie raz docierały do nas niepokojące informacje na temat fabuły (choćby pochodzenia żółwi), które daleko odbiegały od historii przedstawionej w pierwowzorze. Po trzecie: w jednej z głównych ról zobaczymy Megan Fox. Nie to, że mamy coś przeciwko tej pięknej aktorce. Ale czy ona naprawdę pasuje to Żółwi Ninja? Poczekamy, zobaczymy.
Sin City: Damulka warta grzechu - 22 sierpnia Pierwsza część „Sin City” przeszła już do historii kina jako widowisko przełomowe i niezapomniane. Czy dobrym pomysłem okaże się próba powtórzenia tamtego sukcesu? Nie wiadomo, szczególnie, że Robert Rodriguez ma ostatnio skłonność do wpadania w pułapkę swoich własnych pomysłów. I jeśli można nawet „Maczecie” wybaczyć absurdy i nadużycia, tak w przypadku „Sin City” trudno byłoby je przełknąć.
Interstellar - 7 listopada Nowy Nolan tym razem bez Człowieka Nietoperza. Całkiem świeża historia, zupełnie autorski scenariusz, nowe pomysły, science-fiction pełną gębą, a do tego gwiazdorska obsada. Każdy film Nolana był do tej pory wielkim wydarzeniem. Każdy mniej lub bardziej zagrzewał publikę, cieszył oczy, budził emocje, proponował coś nowego. Jak będzie tym razem? Mamy przeczucie, że może być dobrze.
The Hunger Games: Mockingjay Part 1 - 21 listopada Jeszcze nie okrzepliśmy po nowych „Igrzyskach śmierci”, a tu w kolejce czekają już następne. Sequel chwalony był na różnych frontach, gwarantując widowisko ciekawe, niegłupie, przyjemne w oglądaniu, efektowne, ale z głębią – dobre, rozrywkowe kino naszych czasów. Mamy więc nadzieję, że i w przypadku kontynuacji ten poziom zostanie zachowany. No i że Jennifer Lawrence nadal będzie taka piękna.
Hobbit: Tam i z powrotem - 26 grudnia Z odbiorem nowej trylogii Petera Jacksona jest jak wiadomo różnie. Są zwolennicy tego widowiskowego dzieła, są i jego zagorzali przeciwnicy. Być może więc to nawet dobrze, że trylogia się kończy, a publika da już spokój chyba nieco zmęczonemu Tolkienowi. Miejmy nadzieję, że ostatnia część tej bombastycznej historii okaże się najlepsza z całej serii.