Moda na e-booki wygasa?

Dyskusja między zatwardziałymi czytelnikami wyłącznie papierowych książek z tymi, którzy zdążyli się już przekonać do e-booków, trwa. Nadal ci pierwsi dominują i nic nie wskazuje na to, żeby coś się w tym kontekście zmieniło. Wręcz przeciwnie. Papierowe książki stają się modne. Według zeszłorocznych badań przeprowadzonych przez Legimi „zwykłe” książki nadal stanowią wyraźnie dominującą formę nośnika tekstu. Powód? Prócz prozaicznego braku własnego urządzenia, najczęściej wymienia się po prostu sentyment, a konkretnie kontakt z papierem, w tym zapach książek. E-booki mają swoje niepodważalne zalety. To po pierwsze wygoda korzystania (czytniki są lekkie, łatwe w transporcie i można na nich pomieścić ogromną ilość tytułów), po drugie cena (po jednorazowej inwestycji w czytnik, książki można kupować po znacznie niższej cenie), szybkość dostępu (po zakupie e-booka, wystarczy go ściągnąć na nośnik, nie trzeba czekać na przesyłkę) oraz „fajność” gadżetu (a raczej jego posiadania). Niektórzy twierdzą, że na czytnikach czyta się po prostu szybciej. Przeciwnicy e-booków zwykle odwołują się w swoich argumentach do empirycznych, a wręcz nawet duchowych doświadczeń: przyjemności fizycznego kontaktu z książką, a nie chłodnym urządzeniem czy przyjemności płynących ze zbieractwa książek i układania ich na półkach. Co ciekawe, po chwilowej fascynacji nowinką technologiczną, dzisiaj – w epoce mody na „retro” i „vintage” – papierowe książki coraz widoczniej wracają do łask. Z początkiem zeszłego roku przedstawiciel Waterstones, czyli największej brytyjskiej sieci księgarń, prorokował, że cyfrowa moda zacznie wreszcie spowalniać. Wskazywać na to miał ówczesny pięcioprocentowy wzrost sprzedaży papierowych książek oraz gwałtowny spadek sprzedaży czytników. Ponoć najlepsze wyniki w tym segmencie rynku Amazon odnotował w 2011 roku. Od tego czasu sprzedaż czytników Kindle regularnie spada. Podobnie rzecz ma się z ebookami. Stowarzyszenie Amerykańskich Wydawców podało, że w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2013 roku sprzedaż książek cyfrowych osiągnęła wartość 800 milionów dolarów, czyli o 5 procent mniej niż przed rokiem. Najnowsze badania również potwierdzają te tendencje. Jak podaje „New York Times”, w latach 2008-2010 sytuacja na rynku tradycyjnych książek w USA nie wyglądała najlepiej. Sprzedaż e-booków wzrosła w tym czasie aż o 1 260 procent. Dało się zauważyć też pewien trend: oglądania papierowej książki w księgarni, by potem zakupić ją w tańszej formie elektronicznej w Internecie. Wówczas analitycy przewidywali, że w 2015 roku sprzedaż e-booków będzie wyższa niż książek drukowanych. Tak się jednak nie stało. Sprzedaż książek elektronicznych najpierw drastycznie zahamowała, by potem zanotować dotkliwy spadek. W ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku sprzedaż książek cyfrowych w USA spadła o 10%. E-booki stanowią zaledwie 20% całego rynku książki. „Ludzie mówili o śmierci fizycznych książek tak, jakby to było tylko kwestią czasu, ale nawet za 50 czy 100 lat druk będzie dużym segmentem naszej działalności” – mówił niedawno dyrektor słynnego wydawnictwa Penguin Random House, Markus Dohle. Z kolei Carolyn Reidy z Simon & Schuster pyta:„ Czy kolejne pokolenie będzie chciało czytać książki na swoich smartfonach, czy zobaczymy nadejście kolejnego boomu?” Wygląda na to, że nadchodzi wielki powrót mody na papier. Skoro powszechnie da się zauważyć zwrot ku tradycyjnemu rzemiosłu, boom na produkty typu hand made, modę na antyki, starocie i gloryfikację przeszłości, papierowe książki również mają szansę, by odzyskać swoje należne miejsce w naszej kulturze. Chociaż warto zapytać: czy mimo perturbacji kiedykolwiek je utraciły?