2012.04.27// D. Jędrzejewska
Magazyn „People” ogłosił niedawno kolejną, już ósmą, listę najpiękniejszych kobiet świata. Dominację w rankingu zdobyły bezsprzecznie aktorki. Pojawiły się tu między innymi: Paula Patton, Michelle Williams, Lily Colins czy Charlize Theron. W gronie tym za to znalazły się zaledwie dwie wokalistki, choć trzeba zaznaczyć, że jedna na miejscu pierwszym. Zaszczytny tytuł najpiękniejszej kobiety świata otrzymała więc nie tylko jedna z najbardziej urodziwych, ale też najbogatszych piosenkarek świata – Beyonce. Kto oprócz niej w pierwszej dziesiątce listy zaprezentował świat muzyki? Na pozycji dziewiątej uplasowała się piękna, nieco okrągła, szeroko uśmiechnięta blondynka, niezbyt u nas popularna, Miranda Lambert. A któż to jest? – spytacie.
Nic dziwnego, że nie tak wielu słyszało o tejże gwiazdce. Miranda reprezentuje styl muzyczny Polakom niekoniecznie bliski, czyli na wskroś amerykańskie country. I choć jednym z najsłynniejszych organizowanych w Polsce festiwalów jest właśnie ten mrągowski, reprezentujący ten rodzaj muzyki, o gwiazdach go wykonujących wiemy raczej niewiele. Jeśli mielibyśmy podać jakieś nazwisko w tychże klimatach, być może skojarzyłby nam się Johnny Cash, jakaś część twórczości Elvisa Presleya, nieśmiertelna Dolly Parton czy słynna już dobrych parę lat temu Shania Twain. Ktoś jeszcze?
Ostatnio rekordy popularności na świecie bije młodziutka wokalistka country popu Taylor Swift i choć zarabia ona krocie, w Polsce nie słucha się jej za wiele.
Najpopularniejsza jest wśród nastoletnich odbiorców, choć starsi już „chłopcy” doceniają też jej wdzięki. Piękna Miranda, jak przystało na wokalistkę muzyki country, urodziła się w Teksasie jako córka policjanta. Szybko okazało się, że ma talent do muzyki i już w wieku szesnastu lat zaczęła występować w programie „The Johnny High Country Music Review”.
Niedługo potem otrzymała propozycję sesji nagraniowej w Nashville, ale co ciekawe, zrezygnowała z niej niedługo po pojawieniu się w studiu. Okazało się bowiem, że oczekiwano od niej nagrań popowych.
Tymczasem Miranda chciała nagrywać muzykę country i nie zamierzała naginać swoich marzeń do wymogów producentów. Wróciła do domu z prośbą do taty, by ten nauczył ją grać na gitarze. Wtedy sama by mogła zacząć komponować.
W 2003 roku spróbowała znowu swoich sił w konkursie talentów „Nashville Star”. Udało jej się dostać do ścisłego finału, by potem zająć trzecie miejsce. Zaraz potem podpisała kontrakt z Epic Records. Współtwórcą pierwszego jej singla był nikt inny, jak ukochany tata.
Piosenka nosiła tytuł „Me and Charlie Talking” i była zapowiedzią debiutanckiego krążka artystki pt. „Kerosene”. Płyta ukazała się w 2005 roku i szybko znalazła się na szczycie notowania Billboard Top Country Albums, by potem pokryć się platyną. Na drugi album fani czekali dwa lata, bo do 2007 roku, z kolei na następny… następne dwa lata.
Muzyka Mirandy, melodyjna i wpadająca w ucho, raczej już nie podbije serc całych mas Polaków. Prawdopodobnie wielu z nas, przeglądając ranking czasopisma „People” zatrzymało się na zdjęciu wokalistki, pytając samego siebie, kim jest ta urocza dziewczyna. Nie można jednak Mirandzie odmówić talentu. Jest dobra w gatunku, który reprezentuje. To wokalistka o duszy, sercu, a także… urodzie w stylu country.