Miley Cyrus - 5 dowodów na to, że potrafi śpiewać

Miley Cyrus, czyli młoda specjalistka od skandali, musi się mierzyć z miażdżącą krytyką. Istnieją teorie, według których jest ona gwiazdką wyłącznie jednego sezonu – sceptycy twierdzą, że jej sława ucichnie, gdy tylko okrzepną myśli o jej wyczynach. Wieści o strojach Miley, wypowiedziach, no i oczywiście występach przysłaniają to, co faktycznie chyba w tym wszystkim najważniejsze – muzykę. Tymczasem Miley robi dobrą robotę i na pewno nie odstaje muzycznie od całej rzeszy popowych wokalistek, którym nie zawsze wychodzi, a przecież są hiper-znane (patrz: Britney Spears czy Lady Gaga). Wobec wątpliwości warto też zaznaczyć, że młoda skandalistka potrafi śpiewać. Udowadniała to już na długo przed wielkim, erotycznym objawieniem, którego świadkiem byliśmy zaledwie parę miesięcy temu. Chcecie dowodów? Oto kilka starszych, melodyjnych nagrań Miley oraz parę jej występów na żywo.
"Wrecking Ball" na żywo Zacznijmy od chyba jak na razie największego hitu Miley Cyrus, tyle że wykonanego na żywo. „Wrecking Ball” to w gruncie rzeczy, jeśli oddzielić te piosenkę od rozpraszającego uwagę nagiego teledysku, bardzo sympatyczna kompozycja. I wymaga sporych umiejętności wokalnych, a także zdolności do budowania muzycznego napięcia. Jak widać na załączonym przykładzie Miley nie obawia się śpiewać bez playbacku, bo co tu dużo mówić - nie ma się czego wstydzić. Świetnie wyciąga refreny, porusza publikę i skupia na sobie wzrok, mimo że jest ubrana (choć dziwacznie), a na włosy położyła chyba zbyt dużo pianki.
„You’re Gonna Make Lonesome When You Go” W 2012 roku, czyli jeszcze przed spekakularną przemianą, Miley wzięła udział w “Chimes of Freedom: The Songs of Bob Dylan Honoring 50 Years of Amnesty International”. W ramach tego eventu zaśpiewała piękną balladę Boba Dylana, czyli jednego z najważniejszych artystów w historii amerykańskiej muzyki. Delikatna kompozycja w klimatach country w ustach Miley Cyrus brzmi bardzo dobrze. Wokalistka tym razem nie potrzebuje bombastycznej oprawy – wystarczyły jej: skromny zespół i mikrofon, a całość wypadła niemalże hipnotyzująco. Miley nie tylko jest tutaj kompletnie ubrana, ale i parę kilo tęższa.
Miley Cyrus śpiewa Summertime Sadness Kolejny minimalistyczny projekt Miley Cyrus. Tym razem wokalistka bierze się za bary z utworem swojej popowej, dość poważnej konkurentki – Lany Del Rey. I wychodzi jej to naprawdę nieźle. Wielki hit „Summertime Sadness” w akustycznej aranżacji i z głosem autorki „Wrecking Ball” brzmi świeżo i przekonująco. Można się zasłuchać. I tu znowu niepotrzebne były Miley mocno wycięte w okolicach krocza body – ona potrafi śpiewać nawet w zwykłym, czarnym golfie. Oglądając to nagranie, można by pomyśleć, że straszny z niej wrażliwiec.
Miley Cyrus – The Climb Jeden z utworów Miley Cyrus nagrany za starych czasów. Wtedy młoda wokalistka była jeszcze do bólu poprawna. Swoją w dużej mierze młodzieżową publikę częstowała łzawymi hitami wpadającymi w nutę country. Słusznie jednak będzie docenić te ckliwe kompozycje. Są melodyjne, wpadają w ucho, wymagają ładnego, silnego głosu. Niejedna ballada, która właśnie okupuje stacje radiowe, jest mniej chwytliwa niż dawne piosenki jeszcze wtedy pulchnej pyzy z kuźni Disneya. Na romantyczne spotkanie we dwoje okażą się jak ulał.
„These Four Walls” wykonane na żywo Występom na żywo Miley jeszcze wtedy towarzyszyły sympatyczne uszy Myszki Mickey w rogu na dole ekranu, jednoznacznie przyporządkowując wokalistkę do odbiorców w pewnej, nie za wysokiej grupie wiekowej. Piski dobiegające z publiki również o tym świadczą.
Dzisiaj natomiast na występach tejże wokalistki dzieciom zasłania się oczy, a różnego rodzaju organizacje grzmią – to się nie godzi, Miley, nadal jesteś ich idolką, dlaczego dajesz im taki kiepski przykład? Głos ze sceny wciąż jednak dobiega ten sam – silny, przejmujący, czysty. Sami się przysłuchajcie.