2012.02.27// D. Jędrzejewska
Meryl Streep to królowa kina. Mało której aktorce udaje się triumfować na wielkim ekranie przez tak długi okres czasu, od młodych lat, po lata już dojrzałe. Sama Streep o swojej karierze mówi, że ta jest już „przeterminowana”. Wczorajszy Oscar udowodnił jednak, że jest zupełnie inaczej. Aktorce udało się przekonać do siebie widzów i krytyków, mimo że film „Żelazna dama” był powodem raczej mieszanych uczuć i kontrowersji wśród publiki. Mówią, że przez większość kariery diwa ekranu bardziej wzbudzała podziw i szacunek niż sympatię. Obecnie jednak to stwierdzenie jest nieaktualne. Polubiliśmy ją i życzymy sobie jej więcej.
Jej najsłynniejsze filmy z początków kariery, to znakomity film wojenny „Łowca jeleni”, gdzie wystąpiła u boku Roberta De Niro oraz Christophera Walkena, a także dramat obyczajowy pt. „Sprawa Kramerów” z Dustinem Hoffmanem. Wielkie uznanie przyniósł jej film „Kochanica francuza”, gdzie zagrał również Jeremy Irons, a „Wybór Zofii” Alana Pakuli przyniósł jej pierwszego Oscara.
Kolejne filmy, np. „Pożegnanie z Afryką” czy „Slikwood” wiązały się z co raz większym rozgłosem i uznaniem. I tak miało pozostać naprawdę na długo. Meryl jest jedną z najczęściej nominowanych aktorek w historii kina: trzymała łącznie 17 nominacji do Oscara oraz 26 nominacji do Złotego Globu, z których wygrała osiem.
Mimo że nigdy nie znikała z ekranu na zbyt długo, to dzisiaj przechodzi prawdziwy renesans kariery. A to za sprawą lekkiego przechylenia ku filmom bardziej masowym, co nie znaczy że mało ambitnym. Bo trzeba wiedzieć, że aktorka ta nigdy nie dokonuje złych wyborów i nie pokazuje się w produkcjach powstających poniżej pewnego poziomu.
Wszyscy byliśmy jednak zaskoczeni, gdy zagrała główną rolę w „Diabeł ubiera się u Prady” – filmie, który podbił serca współczesnego widza, również młodego, oczekującego od kina przede wszystkim rozrywki. Rola ta przyniosła jej kolejny Złoty Glob i uznanie wśród młodzieży. Wszak zagrała tam wraz z ich ulubienicą – Anne Hathaway.
Ponownym zaskoczeniem było jej pojawienie się dwa lata później w musicalu „Mamma Mia!”, który na całym świecie zarobił aż 600 milionów dolarów. Rola samotnej matki śpiewającą piosenki Abby wprowadziła niektórych w osłupienie, ale była dobrym krokiem ku rozwojowi kariery. Musical, mimo że niedoceniony przez każdego odbiorcę kina ambitniejszego, został zapamiętany, a przede wszystkim polubiony.
Ociepleniu wizerunki służył również występ w komedii romantycznej „To skomplikowane”, gdzie zagrał również Alec Baldwin i Steve Martin. Tutaj z kolei Streep wcieliła się w rozwiedzioną matkę, która czuje się odrzucona, gdy jej były mąż postanawia ożenić się z inną kobietą, a dzieci chcą wyprowadzić się z domu.
„Julie & Julia” Nory Ephorn to także Złoty Glob dla Streep i również kolejna fala pozytywnego rozgłosu. Film bardzo głośny i ambitny okazał się następną cegiełką w budowaniu dobrego wizerunku wiekowej, a przecież jeszcze pełnej energii aktorki. Wczoraj natomiast Streep została wyróżniona Oscarem. Wszystko też wskazuje na to, że nie ma zamiaru na tym poprzestać. W planach są kolejne filmy – komediodramat „Great Hope Springs” z Tommym Lee Jonesem, „August: Osage County” z Julią Roberts, a także „Dirty Tricks” z Gwyneth Paltrow. Trzymamy kciuki za ponad sześćdziesięcioletnią już aktorkę i życzymy kolejnych Oscarów (a na pewno Złotych Globów!)