2014.08.14// D. Jędrzejewska
Liv Tyler nie jest typową seksbombą. To aktorka bardzo charakterystyczna, postawna, monumentalna. Jest właścicielką charakterystycznego spojrzenia, w którym niektórzy złośliwi dostrzegą zeza. Ma też spore usta i wydatny nos. Mierzy sobie niespełna 180 wzrostu i choć to wzrost modelki, Liv wydaje się zdecydowanie bardziej swojska niż dziewczyny uprawiające ten zawód. Swojska i piękna jednocześnie. Dzisiaj zbliża się już do czterdziestki, nadal jednak wygląda świeżo. Od niedawna możemy oglądać ją w jej pierwszej, serialowej roli – w „Pozostawionych”. Występ na małym ekranie to świetny sposób, by o sobie przypomnieć. W latach 90. nie schodziła przecież z pierwszych stron gazet.
Liv Tyler swoją urodę zawdzięcza wybuchowej kompilacji. Jej matka to piękna i hojnie obdarzona przez naturę Bebe Buell, modelka i niegdysiejsza „dziewczyna Playboya” oraz wyjątkowo zabawowa kobieta. Jako dwudziestolatka przeprowadziła się do Nowego Jorku, by tu szukać swojego szczęścia. Prócz zarabiania na swej urodzie, oddawała się tutejszym rozrywkom i bez oporów romansowała. Oficjalnie była związana z Toddem Rundgrenem, ówczesną muzyczną gwiazdą tamtych czasów. Nie przeszkadzało jej to jednak baraszkować z takimi sławami, jak: Iggy Pop, Mick Jagger i Steven Tyler. Kiedy zaszła w ciążę, utrzymywała, że ojcem jest Rundgren. Mała Liv też tak myślała, dopóki nie zobaczyła zdjęcia Mii Tyler, córki Stevena Tylera i Cyrindy Foxe. Podobieństwo było uderzające, a Liv zobaczyła w oczach dziewczynki siebie.
Bebe zataiła prawdę o ojcu Liv ze względu na jej bezpieczeństwo. Steven oddawał się wówczas uciechom prawdziwego rock’n’rollowca i na ojca się nie nadawał. Dzisiaj jednak łączy go z Liv wielka więź. Aktorka docenia swoją nietypową młodość.
W niedawnym wywiadzie powiedziała: „Moja mama urodziła mnie, kiedy była bardzo młoda, więc chyba nie była emocjonalnie przygotowana na wychowywanie dziecka i zwróciła się o pomoc do rodziny. Spędziłam dwa lata z moją ciotką, rok z moją mamą i dwa lata z dziadkami. Dziś jestem z tego zadowolona, ponieważ łatwo dostosowuję się do nowych warunków, ale obecnie nie zamierzam przystosowywać się do oczekiwań innych i próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie, czego sama chcę od życia”.
Karierę zaczynała oczywiście jako modelka. Miała ku temu najlepsze warunki. Mimo to zawsze ciągnęło ją na duży ekran. Wprawką aktorską, która udowodniła, że Tyler ma coś w sobie i świetnie prezentuje się na dużym ekranie, był występ w teledysku kapeli jej ojca, Aerosmith. W video nakręconym do piosenki „Crazy” przyszła aktorka wystąpiła z inną, wprawiającą się w zawodzie młodą gwiazdą, Alicią Silverstone. Obie wypadły świetnie, naturalnie i dziko. Teledysk dziś należy już do kultowych.
Liv Tyler ceniona jest przede wszystkim za ekranową wiarygodność. Potrafi być wzorową dziewczyną z sąsiedztwa, nieco zagubioną w swoim ponętnym ciele, szczerą i dobrą. Wielki rozgłos przyniósł jej odważny występ w „Ukrytych pragnieniach” Bernardo Bertolucciego, gdzie bez oporów pokazała swoje wdzięki.
A potem już był z górki. Zagrała w ciepłym filmie Toma Hanksa pt. „Szaleństwa młodości” czy przyjemnych, kameralnych „Abbottach prawdziwych” –tutaj wystąpiła u boku młodego (ale już udowadniającego swój wielki talent) Joaquina Phoenixa oraz równie pięknej i charakterystycznej Jennifer Connelly. Aż przyszedł czas na „Armageddon” – wielki hit i kit zarazem. Można by pomyśleć, że łzawa i spektakularna superprodukcja zdeterminuje karierę młodej aktorki, a odtąd Liv stanie się gwiazdą wielkich i pustych przebojów. Na szczęście tak się nie stało. Ta wkrótce aż dwa razy wystąpiła u samego Roberta Altmana w jego „Kto zabił ciotkę Cookie?” oraz „Doktor T i kobiety”. Do jej wielkich ról wypada dołączyć również Jewel Valentine, czyli spektakularną seksbombę z „O czym marzą faceci”, a także Awrenę z „Władcy Pierścieni”. Zagrała również dziewczynę Hulka.
Nie dziwne, że Liv Tyler nie raz pojawiała się w rankingach najseksowniejszych kobiet na świecie. W 1997 roku magazyn „People” przyznał jej miejsce w 50. najpiękniejszych ludzi. Liv Tyler jest piękna choć w nieoczywisty sposób. I budzi same dobre odczucia – po prostu dobrze z oczu jej patrzy. Jak dobrze więc, że możemy ją obecnie podglądać na małym ekranie.