2015.09.18// D. Jędrzejewska
"Nie wiem, kim jesteś ani czego chcesz. Jeśli zależy ci na okupie, nie mam pieniędzy. Mam za to specyficzne umiejętności, które nabyłem po latach treningu. Umiejętności, które czynią mnie koszmarem dla takich jak ty. Jeśli teraz wypuścisz moją córkę, zakończymy sprawę. Nie będę cię szukał. Jeśli nie - znajdę cię i zabiję". – w ten sposób Bryan, były agent służb specjalnych, próbuje zastosować siłę perswazji na porywaczach swojej córki. Potem jednak będzie musiał skorzystać z siły swoich mięśni i innych, bardziej namacalnych umiejętności. I wszystko - po stosach trupów - zakończy się happy endem.
„Uprowadzona” podbiła gusta kinomanów, nie tylko tych, którzy są za pan brat z kinem akcji. Okazała się filmem z jajami, a bohater grany przez Neesona wyjątkowo nośnym twardzielem. Sukces filmu zaowocował nie tylko dwoma kontynuacjami (znacznie gorszymi), ale również kolejnymi tytułami, w których Neeson sięga po broń i zgrywa twardziela. W pewnym momencie zaczęliśmy się jednak zastanawiać: czy Neeson tak naprawdę na twardziela się nadaje?
Patrząc obiektywnie, aparycją i raczej przyjaznym uosobieniem, prędzej bylibyśmy go skłonni uznać za przykładowego ojca, głowę rodziny, a nawet całkiem miłego dziadka, ale niekoniecznie wymachującego pistoletem. A jednak stało się – Neeson został królem kina akcji.
Już od dobrych kilku sezonów Neeson powtarza, że jego kariera w kinie akcji wkrótce dobiegnie końca. Ileś można? – pyta w mediach i zapewne sam siebie. Neeson ma już 63 lata i przyznaje, że wiek wcale nie działa na jego korzyść. Sceny akcji coraz bardziej odbijają się na jego zdrowiu, a po każdej kolejnej produkcji aktor czuje się dosłownie wypruty. Tymczasem wciąż słyszymy o kolejnych akcyjniakach, w których przyszło mu zagrać. W nolanowskiej trylogii o Batmanie wcielił się w Ra'sa Al Ghula, jednego z najpotężniejszych i najgroźniejszych przeciwników Człowieka Nietoperza, mrożącego krew w żyłach ekoterrorystę, przywódcę Ligi Cieni. W „Przetrwaniu” walczył o życie jako jeden z rozbitków katastrofy lotniczej na Alasce.
W „Tożsamości” próbuje odzyskać swoją… tożsamość, a poza tym ucieka przed tajemniczym zamachowcem. W „Krocząc wśród cieni” wciela się w prywatnego detektywa, który zostaje wynajęty przez bossa narkotykowego, by dowiedzieć się kto porwał i zabił jego żonę. W „Non-Stop” występuje jako agent federalny, który musi uratować pasażerów i załogę samolotu opanowanego przez terrorystów. W „Nocnym pościgu” jest starzejącym się płatnym zabójcą, który chroni porzuconego syna przed byłym przełożonym - potężnym szefem mafii. Uff…
W drodze kolejne, podobne tytuły, choćby "A Willing Patriot", w którym Neeson miałby zagrać agenta C.I.A. dającego się wciągnąć w zabawę w kotka i myszkę z bezwzględnym terrorystą planującym atak. W „Narco Club” zagra kapitana marynarki, któremu członkowie kartelu z Ekwadoru porywają syna. Z kolei w „The Revenger" będzie się po prostu mścił. I my poczujemy się całkowicie usprawiedliwieni, gdy zapytamy za samym aktorem: „no ileż można?” A kiedyś było bardziej różnorodnie. We wcześniejszej filmografii Neesona znajdziemy takie tytuły, jak choćby: „Rob Roy”, „Michael Collins”, „Wczoraj i dziś”, „Nawiedzony”, „Nędznicy” i oczywiście „Gwiezdne Wojny: Część I – Mroczne Widmo”. Talentem komediowym wykazał się choćby w nowej wersji „Drużyny A”, gdzie wcielił się w pułkownika Johna "Hannibala" Smitha, sercem w słynnej komedii romantycznej pt. „To właśnie miłość”. Jedną wśród jego najsłynniejszych ról wciąż pozostaje postać Oskara Schindlera w „Liście Schindlera”.
Cała jego filmografia wypchana jest również mniejszymi lub większymi niespodziankami. Dopiero „Uprowadzona” ukierunkowała jego karierę dość jednostronnie.
Co ciekawe aktor w ogóle się tego nie spodziewał: „Myślałem, że „Uprowadzona” będzie filmem prosto na rynek wideo. Szczerze mówiąc, to był powód, dla którego w niej zagrałem. Sądziłem, że spędzę trzy miesiące w Paryżu, będę robić fizyczne rzeczy, których nikt po mnie się nie spodziewa, a potem film wyląduje na wideo. I stał się wielkim sukcesem. Troszeczkę było mi wstyd, ale tylko troszkę, a potem ludzie zaczęli mi słać scenariusze do filmów akcji.” Może najwyższy czas, by ktoś Neesonowi wysłał scenariusz jakiegoś porządnego dramatu?