2013.07.15// D. Jędrzejewska
Wczoraj świat obiegła szokująca wiadomość o śmierci zaledwie 31-letniego Cory'ego Monteitha. Dzisiaj mówi się o rozpaczy jego dziewczyny i koleżanki z planu "Glee" - Lei Michele. Przypomnijmy, że 13 lipca zdolny aktor został znaleziony martwy w hotelu w Vancouver. Wykluczono morderstwo, Monteith w chwili śmierci był sam. Dziś zostanie przeprowadzona autopsja. Tymczasem przedstawicielka uroczej Michele zaapelowała:
Prosimy was wszystkich, abyście uszanowali prywatność Lei w tym trudnym momencie. Jest zdruzgotana.
Monteith, który w "Glee" grał Finna Hudsona, wiosną tego roku zgłosił się na odwyk. Przez wiele lat miał bowiem problem z narkotykami. Pierwszy raz na leczenie udał się w wieku 19 lat. Nieznane są jednak przyczyny jego śmierci.
Michele całkiem niedawno oświadczała, że będzie wspierać swojego chłopaka w leczeniu i że pomoże mu przetrwać trudny okres. Jak na razie produkcja serialu została wstrzymana. Premierę piątego sezonu zaplanowano na 19 września.