2015.10.27// D. Jędrzejewska
Kurt Russell od dawna wypowiada się negatywnie na temat remake’ów, twierdząc, że to filmy kompletnie niepotrzebne. Aktor nie ma jednak szczęścia i jako facet z dużymi osiągnięciami i kilkoma kultowymi pozycjami na koncie musi się oswoić z tym, że wciąż chcą kręcić nowe wersje produkcji, w których zagrał. Niedawno rozeszła się wieść o dwóch tego typu projektach: nowej „Uciecze z Nowego Jorku” oraz nowej „Wielkiej drace w chińskiej ulicy”. W przypadku pierwszego filmu Russell wyraźnie wyrażał swój przeciw, z kolei w przypadku drugiego wydaje się już nieco zrezygnowany.
Jak sam mówi:
Chyba to już ten czas. Wiesz, nic nie jest święte, więc czemu nie? Życzę powodzenia. Zawsze wydaje mi się to interesujące, co zamierzają zrobić. Nie wiem, jaka jest wizja Dwayne’a Johnsona i nie wiem, co chcą zrobić. Zawsze patrzę na te remaki i myślę sobie, „ok, musi być jakiś powód”.
Jednak „Wielka draka w chińskiej dzielnicy” to film kultowy, więc nie wiem, jaki mogą mieć powód do realizacji remake’a, ale mam nadzieję, że mają jakiś dobry powód i niech zrobią to dobrze. Powodzenia, bo co więcej mogę powiedzieć? – w jego słowach da się wyczuć ironię i zmęczenie. Jednymi z najnowszych filmów, w których zagrał Russell jest western „Bone Tomahawk” oraz „Nienawistna ósemka” Quentina Tarantino.