Kontrowersyjne klipy i wielkie gwiazdy

Kontrowersje to bardzo skuteczna broń w walce o uwagę widzów. Artysta publikując prowokujące klipy, z jednej strony naraża się na oburzenie bardziej przyzwoitych, z drugiej musi się liczyć z cenzurą (komisje etyki lubią wycofywać teledyski, YouTube bywa okrutny w ich blokowaniu), ale jednocześnie może być pewny, że oburzając tłumy, jego popularność znacząco wzrośnie. Bo czy nie jest tak, że zakazany owoc smakuje najlepiej? I że ciekawski odbiorca, gdy mu się czegoś zabroni, będzie poszukiwał tego jeszcze uporczywiej? Oto historia kilku klipów, które musiały się zmierzyć z ograniczeniami ze względu na swoją niepoprawność.
Britney Spears – Work Bitch Zdaje się, że zmierzch kariery Britney Spears widać już na horyzoncie. Piosenkarka obiecywała, że jej najnowsza płyta narobi wiele szumu i przywróci ją do panteonu największych gwiazd popu, nie zyskała jednak oczekiwanej popularności, a także krytycy podeszli do niej dość chłodno. Tymczasem Britney próbowała podejść widza i słuchacza różnymi sposobami. Czasem melodramatycznie, czasem kontrowersyjnie. Przykładem tego drugiego chwytu pod publiczkę jest teledysk nagrany do piosenki „Work Bitch”, zakazany we francuskiej telewizji za promowanie sadomasochistycznych praktyk (francuscy odbiorcy mogą go zobaczyć dopiero po godzinie 22).
Miley Cyrus – Wrecking Ball
Z Francuzami miała ostatnio problem także Miley Cyrus. Teledysk do jej wielkiego hitu pt. „Wrecking Ball” został zablokowany przez tamtejszą telewizję na tych samych zasadach co klip Britney. Argumentowano tę decyzję zbyt dużą ilością golizny. Miley była oburzona, twierdząc, że przecież to wszystko już było, a ona sama nie zrobiła wcale nic nowego – bardziej prowokujące rzeczy widział już świat. Czy w przypadku jej klipu jakiekolwiek blokady miały w ogóle sens? Prawdopodobnie każdy choćby trochę był zainteresowany nagą Miley na kuli, widział już ją masę razy i raczej się nie oburzał.
Rihanna – S&M Z cenzurą nie tylko telewizyjną, ale też tym nałożoną przez serwis YouTube miała swego czasu problemy Rihanna. Klip nakręcony do piosenki pt. „S&M” oburzył komisje etyki aż w jedenastu krajach, a także został zablokowany na popularnym serwisie z filmami – dzisiaj mogą go obejrzeć wyłącznie pełnoletni widzowie. Wokalistka oczywiście nie ukrywała oburzenia, ale cóż zrobić, jak wyrok był jasny – klip ten promuje praktyki sadomasochistyczne, co oczywiście zgodnie z tytułem piosenki było do przewidzenia.
Madonna – Like A Prayer Niegdyś wielką skandalistką sceniczną oraz „teledyskową” była Madonna. To wokalistka, która odchowała się na prowokacjach i nawet dziś, gdy określamy ją mianem „babci muzyki popularnej”, lubi od czasu do czasu wywinąć taki numer. Najwięcej kontrowersji w całej jej twórczości wywołał teledysk nagrany do słynnego utworu „Like A Prayer”. Madonna pokazała tu dużo ciała, uprawiała seks z księdzem i naśladowała Chrystusa. Włoska telewizja RAI zablokowała emisję klipu, a nawet Jan Paweł II nawoływał do jego bojkotu. Mimo to materiał ostatecznie zdobył statuetkę MTV Video Music Awards.
David Bowie – The Next Day Prowokacje religijne pojawiają się w klipach artystów do dziś. Nie tak dawno mieliśmy tego przykład, gdy swój nowy teledysk pokazał światu sam David Bowie. W piosence „The Next Day” wokalistka przedstawił się jako mesjasz, Gary Oldman zagrał tu lubiącego używki i kobiety księdza, a Marion Cotillard wcieliła się w świętą lekkich obyczajów. Klip szybko zniknął z YouTube, ale nieustępliwi internauci poszukiwali go w innych źródłach, masowo przegrzebując internet i wyszukiwarkę Google oraz wyrażając swoje oburzenie tą blokadą. Co ciekawe, teledysk ostatecznie wrócił na łamy YouTube, a jego przedstawiciele stwierdzili, że usunęli go przez przypadek, co wydaje się dość naciąganą wymówką.
Behemoth – Alas, Lord Is Upon Me
Polacy także mają swojego naczelnego prowokatora w dziedzinie religii. Zespół Behemoth wraz z ekscentrycznym liderem, który za obrażanie uczuć religijnych swego czasu włóczył się po sądach, lubi od czasu do czasu sprzedać nam jakąś kontrowersję.
Warto jednak wspomnieć, że zespół w zanadrzu zawsze ma edytowane wersje swoich teledysków na wypadek cenzury.