Kiesza - dziewczyna petarda z pomysłem na siebie

Tak naprawdę mało jest takich dziewczyn jak Kiesza. Nawet w showbiznesie, gdzie aby zrobić karierę, trzeba mieć sporo entuzjazmu w zanadrzu i skumulowanej energii, jest ich niewiele. Kiesza ma wigoru aż za trzech, albo i więcej. Zanim trafiła na scenę, jej życie było pasmem przygód, które sama na siebie sprowadzała. To kobieta petarda, której nie brakuje ani talentu, ani wdzięku, ani pomysłu na siebie. Dzisiaj Kiesza ma szansę podbić rynek muzyczny. My nie mamy absolutnie nic przeciwko. Temperament tej 25-letniej wokalistki wyrażają jej rude włosy. Choć trzeba przyznać, że showbiznes wielu widział już rudzielców, mimo to nie każdy mógł się pochwalić tak imponującą biografią. I to w tak młodym wieku! W szkole Kiesza była wyjątkowo zdolną uczennicą i zgarniała na lekcjach same najwyższe oceny. Prócz tego uczęszczała na masę zajęć dodatkowych: grała na pianinie, tańczyła jazz i balet, angażowała się w teatr. Zbliżając się do 17-stych urodzin, wcale nie myślała o tym, by zostać słynną piosenkarką, za to… wstąpiła do Królewskiej Kanadyjskiej Marynarki Wojennej. Jej życie zaczęło się toczyć od treningu do treningu, poprzez wizyty na strzelnicy i oczywiście żeglowanie. Udało jej się nawet załapać do straży królowej Elżbiety II, gdy ta przebywała w Kanadzie. (dodajmy, że jeszcze gdzieś w międzyczasie Kiesza postanowiła zostać Miss Universe. Startowała nawet w kanadyjskiej edycji tego plebiscytu) Dopiero po tej ekscytującej, dwuletniej przygodzie, ta młoda, wyjątkowa dziewczyna postanowiła śpiewać. Dostała się wówczas do prestiżowej szkoły Berklee College of Music w Bostonie, gdzie otrzymała stypendium.
Wyjątkowo dobrze szło jej komponowanie piosenek (pierwsze kompozycje zapisała na swoim koncie już w wieku 18 lat). Wkrótce z jej talentu korzystała Kylie Minogue czy Rihanna. Kiesza za to zwlekała, by sama zadebiutować na scenie. Aż wreszcie postawiła wszystko na jedną kartę – przybrała pseudonim Kiesza (Kiesza naprawdę ma na imię Kiesa, brzmienie po dziadku z Norwegii) i zabrała się do roboty. Wielki rozgłos zyskała dzięki tanecznemu singlowi pt. "Hideaway". Słuchacze zwrócili na nią uwagę nie tylko dzięki wpadającemu w ucho bitowi, ale i charakterystycznemu tańcowi, jaki zobaczyliśmy w wykonaniu Kieszy na klipie. Piosenka migiem otrzymała tytuł najszybciej sprzedającego się singla tego roku i wdarła się na listę najczęściej odsłuchiwanych utworów w iTunes. Trudno tu nie dostrzec inspiracji barwną stroną lat 90., co nie tylko sprzedało się doskonale, ale również spodobało się krytykom, którzy nie szczędzili wokalistce porównań nawet do Michaela Jacksona. Teledysk do „Hideaway” jest w sieci wyjątkowo popularny i mimo że składa się tylko z jednego ujęcia, wzbudza masę emocji. Podobnie zresztą jak cała płyta – debiutancki krążek tej energicznej wokalistki pod tytułem „Sound of a Woman” ukazał się parę dni temu, tj. 21 października. Kiesza (czytaj: Kajze) nie dostarcza zbyt wiele materiału paparazzim. Do tej pory miała tylko jednego faceta, a więcej czasu niż na imprezach spędza na treningach. Mimo ogromnego temperamentu i masy pomysłów na siebie, wydaje się zdecydowanie naturalniejsza niż koleżanki po fachu w tym wieku. W swoich wariactwach pozostaje sobą i nie szuka sensacji. Jest też bardzo różnorodna muzycznie – nie daje „swojego” popu zamknąć w sztywnych ramach. Prócz lat 90. w jej piosenkach usłyszymy też trochę rocka czy folku. I będziemy bawić się naprawdę świetnie.