2012.06.13// D. Jędrzejewska
W erze mody na biografie i autobiografie celebrytów, twórczość Irvinga Stone’a mogłaby niektórych przerazić. Gdy księgarnie zapełniane są regularnie kolorowymi, pełnymi zdjęć i pisanymi wielką czcionką „dziełkami” gwiazdeczek typu Cichopek, Ibisz czy Kinga Rusin, Irving Stone może niestety wydawać się mało atrakcyjny. Biografie w jego wykonaniu są przeważnie wielkimi, ciężkimi tomiszczami, zapisanymi drobnym druczkiem. Pisarz ten, zaglądając wielkim ludziom do ich życiorysów, nie szczędził słów. Pisał z rozmachem, nie pomijając szczegółów, wczuwając się ponad miarę.
Z tej pracy powstały wspaniałe historie, które pozwalają dzisiaj przybliżyć sylwetki naprawdę wielkich ludzi. Nie należy się zniechęcać rozmiarem biografii autorstwa Irvinga Stone’a. Choć to lektury dla wytrwałych, są pisane z pasją, „amerykańskim” stylem – czyli wartko i wciągająco. Nic dziwnego, ze wiele z nich zyskało sobie miano bestsellerów. Najsłynniejszym dziełem Stone’a, jest chyba jego książka o Vincencie Van Goghu pt. „Pasja życia”. Rzecz szczegółowo kreśli wizerunek artysty niedocenianego za życia, ale takiego, który wszystko poświęcił malowaniu. Van Gogh był postacią wybitnie ciekawą – był genialnym artystą, ale zmagał się z ogromnymi problemami, szczególnie ze samym sobą.
Vincent van Gogh
Powszechne znane historie, w których to malarz obciął sobie ucho, lub fakt, że popełnił samobójstwo w wieku 37 lat, świadczyły o wielkim dramatyzmie tej postaci. Nic dziwnego więc, że jego życie stało się poruszającym materiałem na biografię – w tym wypadku mistrzowsko napisaną przez Stone’a.
Z podobnym zaangażowaniem Stone pisał także o słynnym pisarzu – Jacku Londonie. Pamiętamy go przede wszystkim jako autora powieści przygodowych – „Białego kła”, „Wilka morskiego” czy „Bellew zawierucha”. Pisarz ten na kartach swoich książek tworzył niesamowite historie z przeznaczeniem dla łaknącego przygód czytelnika. Jak się jednak okazało to życie samego Londona było wielką przygodą. Był on włóczęgą, trampem, marynarzem, poszukiwaczem złota, korespondentem wojennym czy kłusownikiem. Jego biografią można by obdarzyć wielu ludzi i aż dziw bierze, że aż tyle potrafił przeżyć zaledwie jeden człowiek. Stone „korzysta” z tego życiorysu bezbłędnie, konstruując z niego wciągającą powieść.
Jack London
Kto wielki trafił jeszcze pod pióro Stone’a? Będzie to między innymi sam Zygmunt Freud. „Pasje utajone” opowiadają historię twórcy psychoanalizy, zaglądając do jego gabinetu, śledząc losy jego pacjentów (co stanowi niezwykle smakowity kąsek w całej powieści) lub wchodząc do domu rodzinnego i analizując problemy powszedniego życia słynnego uczonego. Stone wiele miejsca poświęcił walce Freuda z wszystkimi niedowiarkami, którzy nie potrafili zaakceptować nowatorskich metod psychiatry.
Karol Darwin
Irving Stone pisał również o Michale Aniele czy o Karolu Darwinie. Żadnej z jego książek nie można nazwać suchą biografią, bo ich autor był prawdziwym mistrzem w swoim fachu. Nie dość, że potrafił zgromadzić imponującą ilość materiałów (swoje książki pisał po kilka lat, niemalże żyjąc życiem opisywanego człowieka), to sprawnie składał je w jedną całość – by potem napisać na podstawie tego fascynującą książkę. Niemniej ciekawą od fikcji tworzonych przez najbardziej cenionych pisarzy. Stawiając w księgarni biografię Justina Biebera na tej samej półce, co np. „Pasję życia” – księgarz popełniłby ogromne faux pas.
Zygmunt Freud