2013.12.25// D. Jędrzejewska
Na pierwszy rzut oka ten pomysł wydawał się karkołomny. Dziewięciogodzinna filmowa trylogia na podstawie 280-stronowej książki dla dzieci i młodzieży? - Peter Jackson podjął jednak to wyzwanie. Już pojutrze odbędzie się premiera drugiej części jego najnowszego dokonania pt. "Hobbit: Pustkowie Smauga". Fani przebierają nogami ze zniecierpliwienia, recenzenci natomiast nie są zgodni, co do wartości filmu. W sieci pojawiają się zarówno surowe oceny (2/6), jak i bardzo pochlebne (5/6). Skąd to zróżnicowanie?
Według wielu opinii Peter Jackson padł ofiarą własnego pomysłu. Chcąc usilnie wrócić do przygody znanej nam wszystkim z "Władcy Pierścieni", sięgnął po niewielkie dziełko Tolkiena, jakim jest "Hobbit" i zdecydował się na własne interpretacje i autorskie rozwiązania. Trzeba więc zaznaczyć, że najświeższe dokonanie reżysera nie jest adaptacją tejże książki, a raczej rozległą wariacją na jej temat albo też historią opartą na motywach z niej zaczerpniętych.
Scenariusz to najsłabsze ogniwo tego filmu, grzmi wielu krytyków. I choć sceny walk i pościgów wypadają brawurowo, tak już do dialogów czy wątku miłosnego można mieć liczne zastrzeżenia - "romans dorzucony na siłę" - napisali niektórzy.
Akcja w drugiej części jest bardziej dynamiczna niż w "Niezwykłej podróży", co filmowi wychodzi na dobre. Masa wystrzelonych strzał, zapadająca się ziemia, walące się miasto, rytmika filmu - trzygodzinne widowisko mija w ekspresowym tempie.
Film Jacksona zachwyca pod względem wizualnym - to prawdziwa uczta dla oczu, wizualny majstersztyk. Góry, miasta, Leśne Królestwo, mnogość detali - nie wypada mieć tu żadnych pretensji do twórcy. Mówi się, że to jedna z nielicznych produkcji, które pokazują do czego naprawdę służy 3D. Wystarczy poczekać na smoka, by przekonać się na własnej skórze. Tak więc 2/6 czy 5/6? Teraz decyzja należy do widzów.