2014.10.16// D. Jędrzejewska
Publika uwielbia spektakularne historie, które bez najmniejszych kompleksów wykorzystują estetykę fantasy. Widzowie mają wyjątkową słabość do nadprzyrodzonych sił, supermocy, niesamowitych okoliczności, herosów i bogów. Wskazują na to choćby liczne adaptacje komiksów, na które moda – niczym jakaś epidemia – rozrasta się do niebotycznych rozmiarów. Świetnie radzi sobie w kinie również mitologia, która zgrabnie koresponduje i współgra ze współczesnymi historiami o superbohaterach. Mityczny heros to przecież ktoś na kształt dzisiejszego Supermana lub innego, komiksowego nadczłowieka. Starożytne mity świetnie radziły sobie w kinie już od lat, ale to właśnie dziś wydaje się najlepszy czas, by do tych historii powrócić – po pierwsze: ze względu na możliwości technologiczne, po drugie: ze względu na obecne gusta widzów, którzy najchętniej (i najbardziej masowo) patrzą na rzeczy nierealne i widowiskowe.
Troja
Można powiedzieć, że „Troja” dała początek współczesnym ekranizacjom mitów. „Medea” (1969), „Jazon i Argonauci” (1963), „Helena trojańska” (1956), „Ulisses” (1954), „Król Edyp” (1968) – to były dumne początki tej filmowej ścieżki. Po jakimś czasie temat odstawiono na półkę, lecz teraz miał wrócić z wielką mocą. „Troja” była przecież pierwszą nawiązującą do mitologii wielką produkcją amerykańską od czasu "Zmierzchu tytanów" z 1981. Film z zachwycającą obsadą (Brad Pitt, Eric Bana, Diane Kruger, Orlando Bloom, Sean Bean) mimo nie do końca przychylnej opinii krytyki, zdobył wielką sympatię widzów i zarobił aż 497 milionów dolarów, mieszcząc się w pierwszej dziesiątce najchętniej oglądanych filmów roku. To dało znak filmowcom, że warto podjąć temat na nowo.
300
„300” to film, który można by pomylić z widowiskiem historycznym ze względu na przedstawione tu wydarzenia. Jak wiadomo jednak, filmowi zdecydowanie bliżej do wielkiego widowiska fantasy niż historycznego sprawozdania. Wskazuje na to oczywiście odrealniona konwencja filmu oraz jego komiksowy rodowód. Film został nakręcony na podstawie komiksu Franka Millera. Gdy w 2006 roku wchodził na ekrany, wielu widzów nie wiedziało, jak ma go odebrać – zamiast napompowanego patosem podręcznika historii, otrzymali historię „z jajem”, jawnie odrealnioną i komiksową właśnie. Ostatecznie zarówno krytycy jak i widzowie dali się uwieść. W tym roku do kin trafiła mniej udana, kolejna część filmu pt. „300: Początek imperium”.
Starcie tytanów
„Starcie tytanów” z 2010 roku to bezpośredni remake „Zmierzchu tytanów” z 1981 roku. Głównym bohaterem obu filmów jest Perseusz, wychowany wśród ludzi syn Zeusa, który wyrusza z wyprawą przeciwko zagrażającemu ziemi Hadesowi. Nowa wersja historii z Samem Worthingtonem i Liamem Neesonem w rolach głównych, przyciągnęła do kin wystarczającą ilość widzów, by studio zdecydowało się na nakręcenie drugiej części pt. „Gniew tytanów”. Tym razem jednak frekwencja nie dopisała i nie pokuszono się o filmowe zamknięcie trylogii. Film Louisa Leterriera w jawny sposób i bez najmniejszych kompleksów oraz sztucznych „urealnień” odwoływał się do mitologii, zapowiadając poważny wysyp tego typu historii.
Immortals. Bogowie i herosi
Rok po „Starciu tytanów” do kin trafiła kolejna, mitologiczna produkcja, tym razem „Immortals. Bogowie i herosi”. Widowisko, mimo że nie zdobyło aprobaty recenzentów, miało swoją fantazję i swój charakterystyczny styl. Było też bogate w ciekawe nazwiska takie jak: Henry Cavill (nie przez przypadek już wkrótce wcielający się w rolę Supermana), Mickey Rourke, John Hurt czy Luke Evans. Wielu widzów określało „Immortals” jako „popłuczyny” po „300” (nawiązania do „300” i podobna ekipa realizacyjna były zresztą kartą przetargową producentów, którzy machając nam przed nosem etykietką tamtego sukcesu, próbowali namówić na seans), inni twierdzili – że to film niezbyt mądry, ale przynajmniej mniej „nadęty” niż wspomniana adaptacja komiksu.
Thor
Thor nie jest bogiem greckim, a bogiem nordyckim, mimo to warto ująć go w tym zestawieniu. Dlaczego? Filmy o Thorze są bowiem świetnym połączeniem dwóch zjawisk – filmów o mitycznych herosach z bliźniaczo im podobnymi adaptacjami komiksowymi i historiami o superbohaterach. Film z Chrisem Hemsworthem doskonale łączy obie te konwencje i funkcje, choć trzeba przyznać, że poprzez swój mitologiczny rodowód wyróżnia się na tle całej ekipy współczesnych herosów w trykotach.
Hercules
Do Herkulesa mieliśmy słabość od zawsze. Można nawet powiedzieć, że każda epoka kina ma swojego Herkulesa. Prócz filmów z lat 50. czy 60. można tu wspomnieć oczywiście słynne seriale („Młody Herkules” i „Herkules” z Kevinem Sorbo) czy nawet komedie („Herkules w Nowym Jorku”) lub animacje.
Teraz legenda Herkulesa wróciła ze zdwojoną siłą. Zaledwie w tym roku do kin trafiły dwie produkcje opowiadające o przygodach walecznego herosa („Hercules” z Dwaynem Johnsonem” oraz „Legenda Herkulesa” z Kellana Lutzem), ale wciąż mamy wrażenie, że najsłynniejszy syn Zeusa jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.