2012.11.17// D. Jędrzejewska
Wyobrażając sobie stereotypowego, szablonowego pisarza lub pisarkę, rzadko kiedy przychodzi na myśl superprzystojniak lub boska piękność – świetnie ubrani, modni, zadbani, o aktorskiej urodzie. Przeważnie o pisarzach myśli się jak o dziwakach – trochę szarych, trochę bezkształtnych, ponurych, niedbale ubranych w rozciągniętych swetrach i spranych jeansach. Oczywiście stereotypy często bywają krzywdzące. Pisarze, którym udało wbić się na listy bestsellerów całego świata, mogą sobie pozwolić na to, by prezentować się naprawdę świetnie. W ten sposób J.K. Rownling jest coraz elegantsza, Daniel Steel obnosi się ze swoim przepychem, Dan Brown czy Robert Pattinson noszą dobrze skrojone garnitury.
Wciąż jednak trudno wypatrzyć wśród tłumów pisarzy prawdziwą piękność. Tymczasem całkiem niedawno wśród literackiej braci pojawiła się dziewczyna co najmniej zjawiskowa. I to do tego Niemka! Poznajcie Hannę Winter, młodą autorkę thrillerów. To urocza blondynka, która przygodę z literaturą rozpoczęła dopiero niedawno. Póki co ma na koncie takie powieści, jak: „Ślady dzieci” oraz „Giń”. Ta druga jesienią ukazała się również na naszym rynku. Obie książki w Niemczech zyskały miano bestsellerów. Winter jest jeszcze daleko od wielkiej sławy, trudno znaleźć o niej więcej informacji niż suche wzmianki. Obserwując jednak literackie portale, szybko rzucają się w oczy ciepłe opinie polskich czytelników o twórczości tej młodej pisarki.
Początkowo była dziennikarką. W zawodzie nauczyła się swobodnego operowania językiem, z czasem to pokochała. Kiedy sekcja magazynu, dla którego pracowała, przeniosła się do innego miasta – Hanna postanowiła zostać na miejscu i zająć się pisaniem książek. Nie wiedziała jeszcze wtedy, co z tego wyniknie. Była świadoma jedynie swoich możliwości oraz rozbuchanej fantazji, często mrocznej i nieokiełznanej. Tematykę książek wybrała mało kobiecą. Są to mocne thrillery opowiadające o seryjnych mordercach. Wyobraźnia autorki wyraźnie nie koresponduje z jej delikatną urodą.
Książka wydana w Polsce pt. „Giń” opowiada na przykład o niemieckim Kubie Rozpruwaczu. Pytana o sposób na pisanie odpowiada, że wszystko zaczyna się od pomysłu, który długo dojrzewa w głowie. Gdy wydaje się na tyle ukształtowany, żeby coś z nim zrobić, Winter pisze krótkie streszczenie, na podstawie którego będzie później pracować. Z kolei w czasie pisania nieustannie jest w kontakcie z policjantami, patologami i innymi, by stworzyć opowieść jak najbliższą realnego życia. Autorka dba również o to, by jej historie były na tyle wiarygodne, by czytelnicy mogli sobie wyobrazić, że dotyczą ich samych. Wtedy są w stanie przestraszyć się nie na żarty. „Skąd wiesz, czy wkrótce tragedia nie spotka właśnie ciebie? Nie wiesz, co czyha za rogiem!” – zdawałaby się mówić jej proza. Jednym z tematów, które lubi Hanna Winter jest również program ochrony świadków, „rozpływanie” się ludzi w jednym momencie. Jej bohaterowie to z kolei przeważnie silne postacie.
Co robi piękna pisarka w chwilach wolnych od pracy? Uwielbia grać w szachy, chodzić na spacery z psem, przepada za dobrym jedzeniem i winem. Jest towarzyska, dużo podróżuje i spotyka się z przyjaciółmi, mimo to nie posiada konta na Facebooku. Pracuje przede wszystkim w nocy, mało sypia. A skąd wzięła się jej uroda? Przy okazji tego pytania należy tu wspomnieć, że matka Hanny pochodzi z Polski. I wszystko jasne.