2014.10.31// D. Jędrzejewska
Dzisiaj Halloween. Masz już plany na wieczór? Przygotowany kostium? Czy może stronisz od halloweenowych balang. Jeśli dzisiejszy wieczór postanowiłeś spędzić w domu, mamy dla ciebie propozycję – maraton z oldschoolowym horrorem, klasyką klasyk, dreszczowcami, które zostały swego czasu docenione nie tylko przez gawiedź, ale i krytykę, dzięki czemu mimo swojego z natury B-klasowego gatunku do dziś uważane są za arcydzieła. Czy arcydzieło jest w stanie naprawdę przestraszyć? I czy oparło się mijającemu czasowi? Sprawdź to na własnej skórze, sięgając po filmy z poniższej listy. I baw się dobrze!
Lśnienie
Stanley Kubrick nakręcił „Lśnienie”, opierając się na słynnej powieści Stephena Kinga pod tym samym tytułem. Co ciekawe, sam King nie był zadowolony z tego, co z jego historią zrobił słynny reżyser. Ba! Obraził się o to na całe lata i do dziś od czasu do czasu wspomina, że nie znosi filmu Kubricka. Dlaczego? Prawdopodobnie z powodu urażonej dumy. Kubrick nie tylko dokonał kilku zasadniczych zmian w fabule (a raczej znacznie ją przerzedził, wycinając bezlitośnie to, co mu się nie podobało), ale nie zamierzał w ogóle skorzystać z pomocy (ani ze scenariusza) oferowanej przez pisarza. Zrobił więc „Lśnienie” po swojemu.
Mimo to (a może dzięki temu) odbiorcy zapiali z zachwytu. Kinga natomiast niemalże zżarła złość, że to nie jego pomysły i sugestie zostały docenione na ekranie. „Lśnienie” potrafi straszyć do dziś. Robi to jednak w bardziej oszczędny sposób niż obecne horrory. Igra z widzem znacznie subtelniej, a jednak wciąż doskonale skupia uwagę. Jedna z najbardziej pamiętnych ról Jacka Nicholsona.
Egzorcysta
Filmów o egzorcyzmach zrobiono do tej pory już masę, jednak to „Egzorcysta” nadal jest tym najważniejszym. Powstały 41 lat temu film wciąż wyzwala niemałe emocje, a obracająca się wokół własnej osi głowa, mimo że jako „straszny chwyt” wyeksploatowana już we współczesnym horrorze, nadal szokuje. Warto wspomnieć, że za swoich czasów „Egzorcysta” straszył jeszcze bardziej.
Dużo mówiło się o przypadkach ataków serca, czy nawet poronień na seansach. William Friedkin zadbał o to, by film był jak najbardziej wiarygodny, byśmy w tę historię byli skłonni uwierzyć. Walka człowieka z ucieleśnionym demonem jest w stanie nas przekonać na tyle, byśmy trzęśli portkami ze strachu.
Ptaki
Nie może na liście oldschoolowych horrorów zabraknąć filmu stworzonego genialną ręką Alfreda Hitchcocka. Mistrz suspensu i ewidentny specjalista od straszenia, za pomocą swoich filmów zrobił w kinie niemałą rewolucję. Sam mawiał: „Jestem gotów dostarczyć publiczności całkowicie zdrowych wstrząsów emocjonalnych. Nasza cywilizacja stała się do tego stopnia opiekuńcza i troskliwa, iż nie mamy już możności odczuwać instynktownych dreszczy lęku.
Tymczasem ażeby ocknąć się z odrętwienia i zapobiec bezwładowi, można jeszcze wywoływać owe dreszcze sztucznie. Film wydaje mi się właśnie najlepszym środkiem do tego celu.” I niech „Ptaki” posłużą za najlepszy tego dowód.
Obcy
Minęło już 35 lat od premiery pierwszego „Obcego”, mimo to od tamtej pory nie powstał żaden lepszy horror rozgrywający się w kosmosie. Debiut wówczas młodego reżysera, Ridleya Scotta, był zupełnie przypadkowy. Twórca nie chciał kręcić filmów fantastycznych, nie bawiły go ani statki kosmiczne, ani stwory. Wiedział jednak, że tylko w ten sposób się przebije i zarobi pieniądze. Wierząc w rzeczywistość, nie fikcję, postanowił przedstawić podsuniętą mu bądź co bądź nierealną historię w jak najbardziej realistyczny sposób.
Samego potwora jest tu bardzo niewiele – jest za to klaustrofobiczne uczucie zamknięcia, strachu, niepokoju. I to główna składowa tego filmu oraz główna jego zaleta. Dodajmy jeszcze niesamowity, wówczas totalnie niespodziewany wygląd samych stworów – a przepis na sukces i ogromny kult gwarantowany. „Obcego” warto odświeżać co kilka lat.
Carrie
Nowa „Carrie” weszła do kin zaledwie w zeszłym roku. I nie zdobyła przychylności publiki.
Może więc czas, by odświeżyć sobie starą „Carrie”? Za kamerą pierwszej filmowej wersji debiutu książkowego Stephena Kinga stanął nie byle kto, bo sam Brian De Palma. Nie trudno nam utożsamić się z główną bohaterką, zaszczutą przez rówieśników nastolatką.
Wszak każdy z nas był świadkiem podobnych sytuacji w szkole – czy to w roli ofiary, oprawcy czy obserwatora. De Palma, który czepie z Hitchcocka całymi garściami, w brawurowy wręcz sposób ukazuje zemstę skrzywdzonej nastolatki, która okazuje się mieć paranormalne zdolności. I zaczyna się rzeź.