2012.07.19// D. Jędrzejewska
Jeszcze niedawno, bo w grudniu zeszłego roku, drżeliśmy o jego życie. Poważne zapalenie płuc i komplikacje doprowadziły do tego, że nie wiedzieliśmy, czy jeszcze kiedykolwiek będziemy mieli okazje posłuchać nowych kompozycji słynnego artysty. Kiedy wracał do zdrowia, mówiło się z kolei o złym stanie jego strun głosowych – jego głos również był zagrożony. Dzisiaj jednak czuje się dobrze, ma sporo energii i nagrywa nową płytę, która na rynku pojawi się jeszcze w tym roku. Ku niezadowoleniu tych, którzy życzyli mu śmierci (pewna chrześcijańska organizacja modliła się o to, by odszedł z tego świata!) i wrogów, których nagromadził z pomocą wielu skandali – George Michael powraca.
Bez wątpienia ten jeden z bardziej znanych muzyków pop ma wiele na sumieniu. Talent swój objawił już we wczesnych latach życia. W szkole uczył się grać na skrzypcach, jednak nie podszedł do egzaminów, wybierając nie naukę – a karierę. Grywał w metrze i tam zarabiał pieniądze. Tam też szukał pierwszych seksualnych kontaktów z innymi mężczyznami.
Kiedy wraz z przyjacielem, Andym, założył zespół Wham!, nikt nie miał wątpliwości, kto kieruje tym sterem. Michael komponował, produkował, by na koniec sam wyśpiewać swoje piosenki. Stał się wtedy idolem kobiet – starszych i młodszych – które jeszcze nie miały bladego pojęcia, że wzdychają do nieodpowiedniego faceta. Andy natomiast miał prawo być zazdrosny – to Michael zgarniał wszystkie laury, brał udział w światowych projektach, to w nim kochały się dziewczyny na całym świecie.
Kilka lat trwania zespołu oznaczało 25 milionów sprzedanych płyt i nieśmiertelne hity, typu „Last Christmas”, czy „Wake Me Up Before You Go-Go”. Talent Michaela zasługiwał jednak na znacznie więcej niż zabawne popowe pioseneczki i pisk na koncertach. Wokalista postanowił więc postawić na solową karierę. Wraz z „Faith” zmienił się całkowicie jego wizerunek. Zniknął chłopiec, łamacz serc nastolatek, pojawił się prawdziwy mężczyzna, rockowy, autentyczny twardziel. Czyżby? Kolejna płyta również przyniosła sukces. Piosenka „Freedom” stała się niemalże popowym hymnem – pozostaje nim zresztą do dziś. W tym czasie Michael poznał swojego partnera, Anselmo Feleppe – ich związek pozostawał jednak w głębokiej tajemnicy. Niestety po dwóch latach kochanek Michaela zmarł na skutek wylewu spowodowanego AIDS. Załamany wokalista zaczął brać udział w akcjach charytatywnych.
Wraz z kolejnym krążkiem, na który przyszło fanom czekać 6 lat, pojawiły się publiczne wątpliwości co do orientacji seksualnej wokalisty. Michael płytę zadedykował byłemu kochankowi, co wywołało lekką konsternację wśród odbiorców. „Podejrzany” nie odpowiadał jednak na pytania dotyczące jego seksualności.
Wszystko wydało się, gdy w 1997 roku został przyłapany z innym mężczyzną w publicznej toalecie. Wtedy to przyznał się, a nawet nagrał piosenkę dla policjanta, który nakrył go w ten pamiętny dla muzycznego świata dzień. Ponoć wcześniej o swojej orientacji nie wypowiadał się publicznie ze względu na matkę, która poczułaby się skrzywdzona. W czasie skandalu nie było już jej z nami – odeszła rok wcześniej.
Michael nie jest najbardziej pracowitym artystą. Kolejny jego krążek znowu ukazał się po wielu latach milczenia – tym razem osiem lat później. Wtedy też wokalista stał się bohaterem ogromnej ilości tabloiowych nagłówków – wszystko za sprawą licznych skandali i prowokujących wypowiedzi. Równocześnie rozpoczęły się jego narkotykowe problemy – kilka razy dostawał ostrzeżenia, płacił grzywny, tymczasem wciąż konsekwentnie siadał za kierownicą na haju. Szczegółowo opowiadał o swoich przygodnych kontaktach z ludźmi z ulicy (czy to z robotnikiem, czy kimś innym), został nawet zatrzymany za próbę zgwałcenia policjanta w toalecie.
Kiedyś jednak musiało dojść do przesilenia. W końcu Michael trafił do więzienia – prowadził bowiem samochód w stanie totalnego zamroczenia, dodatkowo posiadał przy sobie działkę. O jego pobycie w celi krążą legendy i plotki – nie wiadomo, czy im wierzyć, czy schować między bajki. Kiedy muzyk wyszedł na wolność – postanowił zmienić swoje życie. Ponoć nie eksperymentuje już z narkotykami, ponoć też postanowił być „grzeczniejszy”. Niedawno przytrafiła mu się okropna choroba i otarł się o śmierć. Teraz nagrywa i ciekawe, co z tego wyniknie. Mimo ogromu skandali nie można przecież mu zarzucić, że stracił umiejętność świetnego śpiewania.