2011.11.25// D. Jędrzejewska
W tym miesiącu ukazał się czwarty album komiksowy z przygodami kultowego polskiego bohatera – Funky’ego Kovala. Pierwsza część, „Bez oddechu”, miała swoją premierę w 1987 roku na łamach magazynu „Komiks – Fantastyka”. Rok później wydano drugi album – „Sam przeciw wszystkim”, zaś już w nowych, demokratycznych czasach (1992 rok) czytelnicy otrzymali ostatnią na długie lata część serii – „Wbrew sobie”. Od tamtej pory musiało upłynąć prawie dwadzieścia lat, zanim autorzy zdecydowali się wreszcie na uzupełnienie niedokończonych wątków i stworzenie czwartej części kultowego komiksu – „Wrogie przejęcie”.
Starszym czytelnikom zapewne nie trzeba szeroko tłumaczyć, kim jest Funky Koval. Przypomnijmy jednak tym młodszym. Funky (Polak mieszkający w USA, urodzony w 2050 roku) to kosmiczny detektyw, pracujący w prywatnej agencji detektywistycznej Universs. Zanim uzyskał licencję detektywa, był pilotem wojskowym – porucznikiem w Air Star Force. Pokazał się wtedy z bardzo dobrej strony, jako świetny fachowiec, choć działający często bardzo brawurowo.
Obecnie wraz ze swoją zgraną ekipą z Agencji Universs (m.in. szefem Paulem Harleyem, seksowną Brendą Lear, z którą w wolnych chwilach sypia, Mattem Pareyem czy Jackiem Roddy’m – wzorowanych na autorach scenariusza i współtwórcach projektu komiksu) Funky, jako najlepszy agent Agencji, próbuje nie dopuścić do podstępnych knowań politycznych, które w efekcie mogą doprowadzić do upadku planety. Przyjdzie mu się zmierzyć z przebiegłymi szpiegami międzyplanetarnymi, niebezpieczną rasą Drolli, a na każdym kroku będzie się czaiło zagrożenie i spisek.
Nie bez przyczyny „Funky Koval” naszpikowany jest właśnie takimi motywami. Zręcznie ukryto w nim wiele dwuznaczności, odnoszących się do ówczesnych realiów PRL. Autorzy zakamuflowali w komiksie nawiązania do stanu wojennego, Okrągłego Stołu, skorumpowanych władz. W telewizji uniwersum Funky’ego brylował niejaki George Fanner – łysy jegomość do złudzenia przypominający ówczesnego rzecznika prasowego, Jerzego Urbana. Pomysłowość twórców pozwoliła im jednak uniknąć „wtopy”, a gdy komunistyczny ustrój PRL po wielu latach walki został obalony, czytelnicy śledzą już losy Kovala spokojniej, mogąc cieszyć się z wyłapywania poukrywanych podtekstów. W trzeciej części („Wbrew sobie”) odnajdziemy liczne nawiązania do raczkującej wtedy III RP. „Wrogie przejęcie” prezentuje z kolei „spiskowe widzenie rzeczywistości”, z którym bardzo często mamy do czynienia współcześnie.
Maciej Parowski
Jacek Rodek
Bogusław Polch
Serię Funky’ego Kovala tworzyli: rysownik Bogusław Polch (narysował też m.in. „Kapitana Żbika” i „Wiedźmina”, obecnie projektuje grafikę reklamową, scenopisy oraz ilustracje książkowe), a także dwójka scenarzystów – Maciej Parowski (polski krytyk, redaktor i pisarz zajmujący się fantastyką naukową, przeszło dziesięć lat był znany jako redaktor naczelny „Fantastyki” i „Nowej Fantastyki”) i Janusz Rodek (w latach 80. ubiegłego wieku redaktor naczelny magazynu „Komiks – Fantastyka”, obecnie kieruje wydawnictwem MAG).
O ogromnym sukcesie Funky’ego zadecydowały świetne, pełne detali rysunki, zróżnicowane kadrowanie, wspaniale rozbudowany wszechświat (Ziemia i jej okolice, Księżyc, obce planety i galaktyki, kosmodromy do eksploracji i wiele innych), ciekawe, wyraziste postacie, ale przede wszystkim arcyciekawa fabuła, zagęszczona intrygami i wielopoziomowymi zwrotami akcji.
Nie wiemy jeszcze, jaka będzie przyszłość Funky’ego Kovala. Autorzy nie zdecydowali jeszcze, czy powstaną kolejne albumy z przygodami kosmicznego superagenta. Za adaptację filmową wzięła się jednak hollywoodzka ekipa i w niedalekiej (oby) przyszłości, będziemy mogli cieszyć się przygodami Funky’ego na dużym ekranie. A wtedy usłyszy już o nim cały świat, na co przez te wszystkie lata sobie niewątpliwie zasłużył.