2014.09.22// D. Jędrzejewska
Jeśli nie jesteś fanatykiem wielkich superprodukcji, a od kina oczekujesz przede wszystkim emocji, mamy dla ciebie zestaw filmów, na które w szczególności powinieneś zwrócić swoją uwagę. Nie wszystkie jeszcze mają wyznaczone polską premierę, każdy z nich jednak – mimo że nie zapowiada wielkiego widowiska – obiecuje coś znacznie więcej: dobrą historię. Wyświetlane na festiwalach były przyjmowane gromkimi brawami. Nic dziwnego, że mówi się o nich w kontekście oscarowych szans.
Boyhood (29 sierpnia)
„Boyhood” wszedł do polskich kin pod koniec sierpnia. Niepozorny plakat z małym chłopcem, skromna oprawa, brak fajerwerków – wszystko to mogło sprawić, że przeciętny widz przegapi ten film gdzieś na liście aktualnych premier. A byłoby to spore niedopatrzenie.
„Boyhood” to bowiem najnowszy projekt Richarda Linklatera, specjalisty od ujmowania ludzkiego życia w pigułce tak, by w subtelny sposób chwycić za serce i pokazać widzowi, kim naprawdę jest. Arcyciekawy wydaje się zabieg, który reżyser zastosował podczas kręcenia filmu: otóż realizował go w krótkich odstępach czasu między 2002 a 2013 rokiem, dzięki czemu aktorzy, którzy tu występują, starzeją się naprawdę. Fabuła zakłada inicjacyjną podróż od dzieciństwa aż do dojrzałości.
Foxcatcher (30 stycznia)
Kiedy „Foxcatcher” został wyświetlony na festiwalu w Cannes, automatycznie zrobiło się o nim głośno. Już dziś o najnowszym filmie Benetta Millera („Moneyball”, „Capote”) mówi się jako o murowanym kandydacie do Oscarów. Historia przedstawiona w filmie jest oparta na faktach. Jej bohaterem jest John du Pont, dziedzic fortuny i schizofrenik, który stworzył w swojej posiadłości ośrodek szkoleniowy dla zapaśników. Uczęszczał do niego między innymi David Schultz, zapaśnik i medalista Igrzysk Olimpijskich. Sportowiec został zamordowany przez du Ponta, który aż przez 2 dni prowadził negocjacje z policją otaczającą budynek. Film posiada ciekawą obsadę. Wystąpili tu: Steve Carell, Channing Tatum, Mark Ruffalo oraz Sienna Miller.
Whiplash (25 stycznia)
Także i o tym tytule, który wcześniej był wyświetlany na festiwalach, mówi się w kontakcie Oscarów. Szczególnie, jeżeli chodzi o aktorstwo. Otóż mamy tu do czynienia z niezwykłym duetem. W główne role wcielili się Miles Teller, objawienie młodego pokolenia, znany wcześniej z występu w „Cudownie tu i teraz” oraz J.K. Simmons, znany z takich produkcji, jak: „Kontrabanda”, „Nieugięty”, „Spider-Man” czy „Ladykillers, czyli zabójczy kwintet”. Fabuła filmu kręci się wokół jazzowej sceny muzycznej. To kino pełne pasji, ekstatyczne, przejmujące, z masą dramaturgii. Mimo że takie niepozorne.
The Imitation Game (5 grudnia)
Lubiany w Polsce Benedict Cumberbatch pojawił się w kolejnej, świetnej roli. Tym razem jest to najnowszy film Morten Tylduma, do tej pory znanego z produkcji norweskich. Bohaterem jest tu genialny matematyk, który w kluczowym momencie II wojny światowej złamał niemiecki kod Enigma. Po tych wydarzeniach przystępuje do badań, których efektem będzie największa rewolucja naszych czasów – powstanie komputera. "The Imitation Game" zdobył nagrodę publiczności na zakończonym w niedzielę 14 września festiwalu w Toronto i automatycznie stał się jednym z oscarowych faworytów.
Mr Turner (data polskiej premiery nieznana)
Mike Leigh to twórca nietuzinkowego kina, często nominowany i chętnie nagradzany. To on stworzył takie filmy, jak: „Wszystko albo nic”, „Vera Drake” czy „Kolejny rok”. Teraz proponuje nam wymagające i pełne emocji kino biograficzne. „Mr Turner” to historia życia J.M.W. Turnera, brytyjskiego malarza tworzącego na przełomie XVIII i XIX wieku, który przez nowatorskie stosowanie kolorów i światła spotkał się z falą krytyki. Film zaprawiony jest delikatnym humorem, który występuje w sąsiedztwie z nienachalnym sentymentalizmem. Od seansu możemy oczekiwać pięknie ujętej w kinowe ramy codzienności, autentyczności oraz efektów w postaci brawurowej gry aktorskiej (w roli głównej wystąpił Timothy Spall).
A Most Violent Year (data polskiej premiery nieznana)
J.C.Chandor to niezwykły reżyser. Jak do tej pory nakręcił dwa filmy, zupełnie różne od siebie, totalnie kameralne, spokojne i niepozorne, ale jednocześnie diabelsko ciekawe i docenione przez krytykę – „Chciwość” oraz „Wszystko stracone”.
Teraz powrócił z nową produkcją i już mówi się o Oscarowych szansach. Gwiazdami filmu są Jessica Chastain i Oscar Isaac. To thriller, którego bohaterem jest latynoski imigrant i jego żona, próbujący rozkręcić własny biznes. Każdego dnia muszą jednak zmagać się z przemocą i korupcją.