Filmy o blondynkach, czyli jak dogonić stereotyp

Mężczyźni wolą blondynki? Tak przynajmniej głosi obiegowa opinia, która jednak w dzisiejszych czasach prawdopodobnie nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdą. Czy stereotypy, które przylgnęły swego czasu do blond piękności wciąż są aktualne? Czy postrzegamy „typowe” blondynki jako mniej bystre, zbyt słodkie, naiwne i nierozgarnięte? A może są dla nas symbolem piękna i seksapilu? A jakie odpowiedzi na te wszystkie pytania udziela kino?
Legalna blondynka „Legalna blondynka” to chyba najpopularniejszy z filmów oparty na stereotypie blondynki. W głównej roli wystąpiła tu Reese Witherspoon, blondynka wręcz wzorowa nie tylko dzięki naturalnemu kolorowi swoich włosów, ale i typowej, „platynowej” urodzie. Bohaterka filmu na starcie zderza się ze stereotypem – to miss i przewodnicząca bractwa, z którą zrywa (przystojny) facet, gdyż uważa, że jego dziewczyna jest zbyt „typowa”. Elle postanawia wymknąć się wszystkim schematom i dostać się do Harvardu. Czy naiwna blondynka jest w stanie sobie poradzić na jednej z najbardziej prestiżowych uczelni świata?
Wild Child. Zbuntowana księżniczka W pewną niepokorną blondynkę wcieliła się swego czasu również Emma Roberts, z TEJ samej rodziny Robertsów, z której pochodzi słynna Julia. W komedii pt. „Wild Child” wcieliła się w zmanierowaną, zbuntowaną i zdeprawowaną nastolatkę, która musi ekspresowo przewartościować swoje życie – trafia bowiem do brytyjskiej szkoły z internatem słynącej z twardej dyscypliny. Rola Roberts z perspektywy czasu wydaje się idealnie dobrana – wszak już wkrótce stanie się głośno o wybrykach blind-aktorki, której woda sodowa niestety uderzyła do głowy.
Sposób na blondynkę Film kultowy. Blondynka (w tej roli jeszcze młoda i bez wątpienia przeurocza Cameron Diaz) nie jest tu głupią lub „sfochowaną” i zmanierowaną „dziunią”. To ideał piękna, który onieśmieli każdego faceta. To symbol spełnionego marzenia i niedoścignione pragnienie. Fabuła filmu opiera się na perypetiach życiowego nieudacznika (w tej roli Ben Stiller), który po latach próbuje zdobyć serce swojej wielkiej szkolnej miłości. Do pomocy wynajmuje prywatnego detektywa, który niestety też zakochuje się w sympatycznej blondynce. Wynika z tego masa prześmiesznych, typowych dla kina przełomu wieków, gagów.
Głupia i głupsza Film, który warto zobaczyć wyłącznie ze względu na sympatię do dwóch hollywoodzkich piękności: Denise Richards i Pameli Anderson. Aktorki wcielają się tu w zupełnie nierozgarnięte blondyny, które przez przypadek, ale też pchane chęcią łatwego zarobku, wplątują się w porachunki mafii. Duże dekolty, obcisłe sukienki, niewybredne gagi, wyraziste kolory i okrutna głupota głównych bohaterek – to najważniejsze składowe tego filmu.
Blond ambicja Następna blondynka z ambicjami. Jak to zwykle w tego typu filmach bywa, jej życie zmienia się wraz z tragedią w życiu osobistym – bohaterka odkrywa bowiem, że jej facet ją zdradza… z brunetką! Zbieg okoliczności sprawia, że załamana i zagubiona blondpiękność dostaje pracę w wielkiej korporacji. Największym atutem kolejnego blond-filmu jest ponętna, urocza i bez wątpienia piękna Jessica Simpson, która przecież prócz śpiewania pojawiała się również na ekranie. Nigdy jednak nie zdarzyło jej się zagrać poważniejszej roli niż właśnie „typowa blondynka”.
Dzień z życia blondynki Najnowsza blond-produkcja. W głównej roli wystąpiła tu 40-letnia, ale wciąż gorąca i imponująca Elizabeth Banks. Aktorka wciela się tu w kobietę, która pragnie zostać prezenterką telewizyjną. Ślepy los zamierza jej jednak w tym skutecznie przeszkodzić.
8 godzin przed rozmową o pracę bohaterka budzi się na przedmieściach L.A. bez telefonu, auta, pieniędzy i dokumentów. Za to pełna determinacji. Jedną z najlepszych decyzji twórców filmu jest ubranie seksownej Elizabeth Baks w obcisłą, żółtą sukienkę, która razi po oczach przez cały czas trwania filmu i towarzyszy blondynce w licznych perypetiach. Film z dniem dzisiejszym (6 luty) debiutuje w polskich kinach.