2009.11.16// A. Sumarowska
Marina Zenovich przez pięć lat pracowała nad swoim dokumentalnym filmem "Polański: ścigany i pożądany". Teraz półtoragodzinny obraz dokładnie opisujący proces Romana Polańskiego oskarżonego o gwałt na 13-latce możemy oglądać na ekranach kin. Film rekonstruuje przebieg sprawy sądowej. Prowadził ją Laurence Rittenband specjalizujący się w sprawach znanych osób. W filmie dowiadujemy się, że jest on stałym bywalcem hollywoodzkich salonów i gustuje w dużo młodszych od siebie kobietach.
Polański: ścigany i pożądany
Początkowa decyzja sądu to 90-dniowy pobyt pod obserwacją w więzieniu w Chino. Sędzia zaznaczył, że jeżeli Polański przyzna się do winy będzie to jego jedyna kara. Jej termin został dostosowany do prac nad powstającym wtedy filmem "Huragan". Polański udał się więc na Oktoberfest do Monachium i dał się sfotografować z młodymi kobietami, co rozzłościło Rittenbanda. Dodatkowo lekarze więzienni postanowili wypuścić reżysera po 42 dniach kary.
Przeczytaj także: Polański dobrowolnie stanie przed sądem w USA » Sędzia nie dotrzymał wcześniejszych zapewnień i sprawa wróciła na wokandę. Stale się komplikowała a sędzia promował siebie w mediach. Podobno nawet dwukrotnie proponował obrońcom Polańskiego ustawienie procesu.
Polański: ścigany i pożądany
W filmie wypowiada się na temat sprawy kilkadziesiąt osób. Jedną z nich jest Samantha Gailey uwiedziona przez reżysera. Uważa, że sędzia nie liczył się z nią ani z oskarżonym. Liczyło się tylko show jakie sobie urządzał.
Prokurator Roger Gunson nie dziwi się, że Polański wyleciał z USA. Od tamtej pory reżyser nie wrócił do Stanów Zjednoczonych. Sprawa reżysera została odebrana Rittenbandowi, który w 1993 roku zmarł.
Sąd w Los Angeles, do którego Polak wystosował wniosek o umorzenie sprawy, w maju tego roku zdecydowanie go odrzucił. Twierdzi, że do załatwienia sprawy konieczna jest fizyczna obecność strony w sprawie.
Nikt nie bierze pod uwagę faktu, że ofiara wybaczyła Polańskiemu i chce by to wszystko już się zakończyło.