2014.07.22// D. Jędrzejewska
Famke Janssen to jedna z najsłynniejszych i najseksowniejszych Holenderek w Hollywood. Karierę rozpoczynała jako modelka. I to oczywiście nie dziwi. Spójrzcie na jej sylwetkę! Wysoka (180 cm), smukła, postawna, wyrazista. Jej zapamiętywalna, „mocna” uroda łatwo rzuca się w oczy, a sama Janssen potrafi onieśmielać. Nie należy do delikatnych kobiet. Sprawia wrażenie silnej, wyrachowanej, zdolnej skopać tyłek niejednemu chłystkowi. Z drugiej strony jest elegancka i dystyngowana. Jak trafiła na ekrany?
Janssen niedługo zabawiła w swojej ojczyźnie. Jako młoda dziewczyna wyemigrowała do Nowego Jorku i to tutaj postanowiła rozbujać swoją karierę. Praca modelki pomogła jej skończyć studia. Janssen ma dyplom literatury angielskiej, więc daleko jej do pustych piękności bez oleju w głowie. Nic dziwnego, że praca w modelingu wydawała jej się niewystarczającym zajęciem.
Dlatego zaczęła uczęszczać na castingi, gdzie szybko została wyłapana. Wśród pierwszych jej produkcji można wymienić choćby: „Ojców i synów” z Jeffem Goldblumem i Rosanną Arquette oraz horror „Władca iluzji” w reżyserii specjalisty gatunku, Clive’a Barkera.
Przełom w karierze aktorki nastąpił w 1995 roku, czyli na trzy lata od debiutu. Szansa okazała się rewelacyjna. Otóż Janssen została zaproszona do występu w kolejnej części przygód Jamesa Bonda, konkretnie w „Golden Eye”, gdzie prócz Pierce’a Brosnana zagrała również nasza rodaczka, Izabella Scorupco oraz Sean Bean. Holenderka z jednej strony zdawała sobie sprawę z wagi tej roli, z drugiej natomiast była pełna obaw. „Zrozumiałam, że właśnie wpadam w pułapkę; w pułapkę, w którą przede mną wpadło już wiele modelek. Chodzi mi o niebezpieczeństwo zaszufladkowania, o bieganie w niemal każdym filmie z pistoletem i z nienagannym makijażem, bez jakichkolwiek perspektyw na rozwój. Owszem, przemknęła mi przez głowę myśl: "To dla mnie szansa", ale też wiedziałam, że czeka mnie trudna walka o zróżnicowane role i o spełnienie swoich aktorskich marzeń. Za wszelką cenę chciałam uniknąć bycia obsadzaną "po warunkach" – lata później w ten sposób wypowiadała się w jednym z wywiadów.
Wtedy też postanowiła, że będzie nad sobą ciężko pracować. Głównym celem było pozbycie się obcego akcentu. Ten mały szczegół miał jej utorować ścieżkę do pełnoprawnych ról w amerykańskich produkcjach. Nie chciała grać postaci cudzoziemek, gdyż byłoby to zbyt ograniczające. Nie byłaby również zadowolona, gdyby jej filmografia została zdominowana przez role pięknych, ale nieciekawych kobiet, jedynie „rekwizytów” w fabule filmów.
Dlatego postawiła na dwutorowy rozwój kariery i twarde negocjowanie warunków. Zaczęła się pojawiać w wielkich, hollywoodzkich produkcjach, jak i w filmach niezależnych, niszowych horrorach czy mało znanych tytułach science-fiction.
I tak zobaczyliśmy ją w dreszczowcach typu „Dom na przeklętym wzgórzu”, „Oni, „Pętla”, „Siła strachu” czy „Nikomu ani słowa”, by potem dostrzec ją w głośnych, spektakularnych produkcjach np. „X-men”, „Ja, szpieg” i wreszcie „Uprowadzona”. Janssen pojawia się również w skromnych, subtelnych filmach. W tej grupie wymienić można choćby „Receptę na miłość”, „The Chameleon” czy „The Wackness”.
Famke Janssen ma reżyserskie ambicje. W 2011 roku na podstawie własnego scenariusza nakręciła swój pierwszy film pt. „Bringing Up Bobby”. Do głównych ról zaprosiła takie gwiazdy, jak Milla Jovovich, Bill Pullman oraz Marcia Cross. Niestety debiut Famke nie spotkał się z przychylnością krytyki. Aktorka nie daje jednak za wygraną i szykuje kolejną produkcję. Jak sama mówi: „Nie możesz grać w niezależnych produkcjach ani reżyserować, jeśli nie masz już wyrobionego pewnego statusu w kinie głównego nurtu. Wszystko sprowadza się do cyferek; do pieniędzy. To biznes, a nie tylko sztuka. Zdaję sobie z tego sprawę. Fakt, że udało mi się zagrać w pięciu filmach o X-Menach i Wolverine, traktuję w kategoriach cudu. To samo mogę powiedzieć o "Uprowadzonej" - to kolejna seria w moim dorobku, która okazała się sukcesem daleko wykraczającym poza pierwszy, oryginalny film”. Jak widać, Famke wie, czego chce. Wszak dzięki temu świat dowiedział się o istnieniu takiego oryginalnego imienia i takiej pięknej, choć twardej kobiety.