2011.06.16// D. Jędrzejewska
Skomponował muzykę do niemalże 500 filmów. Mimo że od lat pracuje dla Hollywoodu, nigdy nie przeprowadził się do Ameryki. Mieszka we Włoszech. I wciąż komponuje. Nigdy też nie nauczył się angielskiego, twierdząc, że zupełnie nie ma na to czasu. Pięciokrotnie nominowano go do Oskara. Zawsze jednak statuetkę zgarniał ktoś inny. Dopiero w 2007 roku akademia postanowiła przyznać mu honorową nagrodę za całokształt twórczości. Ennio Morricone jest „twardym”, stanowczym człowiekiem i trudnym rozmówcą. Budzi szacunek nie tylko osiągnięciami, ale sposobem bycia. Nic dziwnego – to przecież geniusz.
"Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" - soundtrack Morricone
Ennio Morricone
autor niemalże 500 sountracków
tworzy do dziś
Do dziś kojarzony jest przede wszystkim ze złowrogo brzmiącymi, acz melodyjnymi ścieżkami dźwiękowymi do spaghetti-westernów. Jego nazwisko wbiło się w świadomość widzów różnych pokoleń tuż obok nazwiska reżysera Sergio Leone. Kompozytor oburza się takim stanem rzeczy: „przecież zrobiłem tylko trzydzieści filmów o kowbojach!” – mówi w jednym z wywiadów.
Za garść dolarów
Clint Eastwood
The Good The Bad and The Ugly
Dodatkowo ku zaskoczeniu swoich widzów twierdzi, że kompletnie nie rozumie zachwytów nad muzyką do „Za garść dolarów”. Twierdzi bowiem, że to najgorsza partytura, jaką w życiu napisał, w dodatku do najgorszego filmu, który nakręcił Leone. Jednak to właśnie z tym słynnym filmowcem pracowało mu się nad wyraz dobrze. Część muzyki kompozytor pisał jeszcze przed powstaniem filmu – za to Leone specjalnie wydłużał niektóre sceny, by jej nie przerywać. Dzięki takiej współpracy muzyka jest tu równowartościowym do fabuły elementem całego dzieła.
Utwór "Nina Rota" z filmu "Ojciec Chrzestny"
De Niro w "Misji"
"Misja" - okładka
Brad Pitt w "Bękartach wojny"
Morricone pochodzi z rodziny o długich tradycjach muzycznych. Jest pewny, że gdyby nie zaczął tworzyć muzyki do filmów, i tak zostałby kompozytorem. Filmem zainteresował się przez przypadek. Na początku lat 50. z powodzeniem aranżował piosenki pop, jednocześnie grywając jazz. Współpracował z radiem i orkiestrą. Wtedy to właśnie kompozytor Mario Nascimbene sam poprosił go o orkiestrację ścieżki do "Morte di um amico", a potem o muzykę do "Barabasza". To był początek długiego romansu, aż w końcu małżeństwa Morricone z X muzą.
Kompozytor rzadko odmawiał filmowcom współpracy. Najsłynniejsza „odmowa” dotyczy jednego z najbardziej znanych i lubianych filmów w historii kina. Mowa o „Pulp Fiction” Tarantino, który to na szczęście świetnie poradził sobie bez muzyki Włocha. Współpracę z reżyserem „Wściekłych psów” podjął kompozytor dużo później – a efektem jest ścieżka dźwiękowa do „Bękartów wojny”.
Morricone żartuje, że jego niespełnioną ambicją jest mistrzostwo świata w szachach. Dla kinomaniaków to jednak dobrze, że nie udało się najsłynniejszych soundtracków w historii zostać światowej sławy szachistą. Dzięki temu „Misja” Rolanda Joffe’a i kilkaset innych filmów poruszają nas znacznie bardziej, niż gdyby Morricone zamiast przy pięciolinii spędzał czas przy szachownicy.