Elizabeth Taylor - dziś takich kobiet już nie ma?

Miała unikalną, niezwykle charakterystyczną urodę. Rozpoznawano ją i podziwiano nie tylko jednak za niepospolitą twarz i piękne ciało. Miała bowiem prawdziwy talent i charyzmę. Błyszczała na tle miałkich i pospolitych gwiazdeczek, gdyż była prawdziwą gwiazdą. Umarła w marcu tego roku, pozostawiając po sobie imponujący ślad w kinematografii. Dzisiaj kojarzy się z prawdziwą kobiecością. Warto we współczesnym świecie tandety, podróbek i banalności, wspominać o tej postaci. Niech młode dziewczęta w showbiznesie pamiętają, że nie wystarczy ubrać się w coś drogiego i lśniącego, by samej lśnić. Elizabeth Taylor po raz pierwszy na ekranie pojawiła się 68 lat temu. Jej najsłynniejsza kreacja to bez wątpienia „Kleopatra”, wyprodukowana za 300 mln dolarów. Sama aktorka za tę rolę zgarnęła wyjątkowo solidną gażę, bo milion zielonych banknotów. Na planie tego hitu poznała mężczyznę swojego życia – Richarda Burtona. Do tej pory krążą oni we wspomnieniach widzów jako legendarna, „luksusowa” para Hollywoodu. Mimo wielkiego uczucia aktorka była zamężna aż ośmiokrotnie. Jej życie osobiste nie górowało jednak, jak to często dzisiaj bywa, nad życiem filmowym. Aktorka zagrała w ponad 50 filmach. Została nagrodzona dwoma Oskarami – za „Butterfield 8” i „Kto się boi Virginii Woolf?”. Ostatni raz zawodowo pojawiła się na planie „Flinstonów” (1994 r). Gwiazda do końca swojego życia zadziwiała pasją i energią. Mimo wcześniejszych problemów z alkoholem i narkotykami, a potem ze zdrowiem (na ostatnim etapie życia Taylor poruszała się na wózku) mocno angażowała się w życie publiczne, intensywnie kontaktowała się również z fanami. Słynęła z aktywnej walki o chorych na AIDS. Paul Newman nazywał ją: „zjawiskową i wyjątkowo odważną”, Madonna twierdziła, że jest „szczerozłota”.
Wspominając gwiazdy takiego formatu, krążyć gdzieś w powietrzu zaczyna gorzka refleksja malkontenta. Gdzież gwiazdy podziały się dzisiaj? Czy to niebo współczesnego showbiznesu jest czarne i bezgwiezdne czy też dzisiejsze gusta nie potrzebują nowej Marlin Monroe, Audrey Hepburn czy wspomnianej Elizabeth Taylor?