2012.04.05// D. Jędrzejewska
Dmitrij Głuchowski ostatnimi czasy podbił gusta fanów postapokaliptycznych klimatów. Wydając u nas w Polsce dwie książki, „Metro 2033” i „Metro 2034”, zyskał sobie grono wiernych fanów i ogromną popularność, której zupełnie się nie spodziewał. Na spotkaniach autorskich organizowanych w naszym kraju nie może wyjść z podziwu, jak to się stało, że tyle ludzi chce od niego autograf czy z chęcią i z uwagą słucha, co on sam ma do powiedzenia. Głuchowski pochodzi z Rosji. Przyglądając się jego życiorysowi, zdajemy sobie sprawę, z jak niebanalną postacią mamy do czynienia.
Niedawno skończył trzydziestkę, ale na swoim koncie ma już wiele fascynujących doświadczeń. Przez cztery i pół roku uczył się w Izraelu, potem mieszkał w Niemczech i Francji. Pracował w rosyjskim radiu, a następnie w telewizji na stanowisku korespondenta akredytowanego przy Kremlu. Był reporterem wojennym w Abchazji i w Izraelu. Już w wieku 23 lat operował pięcioma językami, co budziło zainteresowanie wszystkich, którzy go poznali. Od zawsze też fascynowało go moskiewskie metro, a także wizje świata po apokalipsie. Z powodu tych dwóch ostatnich zainteresowań Głuchowski został pisarzem.
Zanim jednak „Metro 2033” pojawiło się na księgarskim rynku, już zdążyło narobić sporo szumu wokół siebie. Początkowo autor publikował jego rozdziały w Internecie. Proza Głuchowskiego na ogromną wręcz skalę przypadła internautom do gustu. Jej czytelnicy aktywnie komentowali publikacje, przedstawiali swoje sugestie, brali udział w jej tworzeniu, dołożyli swoja cegiełkę do ostatecznej wersji książki. Skąd ta popularność? Głuchowski skonstruował w swojej twórczości przekonujący obraz okrutnego świata po katastrofie. Wzbogacił go chwytliwą intrygą i akcją w szybkim tempie posuwającą się do przodu – dobry pomysł i sprawny warsztat musiały odnieść sukces.
Rzecz opowiada o postnuklearnej Moskwie, gdzie ci, co przetrwali, teraz żyją w podziemiach stołecznego metra. Społeczność powoli zaczęła się grupować, tworząc swoje własne, oddzielne miasta-państwa, zaczął też rozwijać się handel, życie w nowych warunkach, mimo „końca świata” i groźnego promieniowania, toczyło się więc dalej. Główny bohater książki ma za zadanie wyprawić się na drugi koniec metra, by uratować swoją stację. Jak się domyślamy, w trakcie tej podróży spotka go wiele przygód i niebezpieczeństw, a nam, czytelnikom jego wędrówka odsłoni szczegółowo realia tego nowego, brutalnego świata.
Zawrotna popularność „Metra” przyczyniła się do powstania drugiej części książki, ale nie tylko. W 2010 roku na rynku pojawiła się również gra o tym samym tytule stworzona w konwencji FPS, wyposażona w mnóstwo elementów survival horroru i gier RPG. Dodatkowo w ramach projektu Uniwersum Metro 2033 zaczęły powstawać kolejne książki w świecie wymyślonym przez Głuchowskiego.
Jak do tej pory na rynku pojawił się „Piter” Szymona Wroczka. W zeszłym roku miała miejsce również premiera nowej książki autora „Metra” pt. ”Czas zmierzchu”, nawiązującej do apokaliptycznej konwencji.