Dennis Lehane - pisarz, który dobrze wypada na ekranie

Dennis Lehane to współcześnie jeden z najbardziej poczytnych amerykańskich pisarzy. Jak nakazuje współczesna moda – tworzy kryminały, ale niezupełnie standardowe. To autor, który szczęśliwie nie obawia „wyjechać” poza granice gatunku, który uprawia. Zasłynął dzięki cyklowi opowiadającym o dwójce detektywów Kenzie Gennaro (wydał sześć powieści z tej serii). Pierwszą książkę („Wypijmy, nim zacznie się wojna”) napisał w wieku 25 lat. Jak sam dzisiaj wspomina, tworząc ją był ekstremalnie ubogi – żywił się jedynie papierosami i budweiserem. Dziś ma 46 lat i może powiedzieć, że mu się powiodło. Ma żonę, dziecko, dom, psy, samochody, a nawet udało mu się rzucić palenie i pije znacznie mniej. Największy sukces przyszedł wraz z „Rzeką tajemnic”. Co prawda Lehane miał już na koncie kilka dobrze sprzedających się książek (debiutował w 1994 roku), ale to „Rzeka” stała się bestsellerem. Rok później w sprawie ekranizacji spotkał się z samym Clintem Eastwoodem. Świetny film na podstawie jego prozy miał ugruntować jego pisarską pozycję już na lata. Reżyser skompletował przekonującą obsadę – wystąpili tu Sean Penn, Tim Robbins, Kevin Bacon czy Laurence Fishburne. „Rzeka tajemnic” otrzymała aż sześć nominacji do Oscara, a zgarnęła dwie statuetki, które powędrowały do Penna i Robbinsa. Film ten ogląda się z zapartym tchem. Mimo że opiera się na konwencji kryminału, wykracza daleko poza jego ramy, stając się momentami psychologicznym dramatem czy thrillerem. Lehane miał szczęście, że to akurat Eastwood zainteresował się jego prozą. Kolejni reżyserzy, którzy się do niego zgłaszali, również stanowili obietnicę czegoś wyjątkowego. Po „Rzece tajemnic” oczekiwano od pisarza kolejnego bestsellera, poczuł więc na karku zimny oddech presji. Postanowił się jednak zbuntować. Napisał wtedy zupełnie inną powieść, nie do końca podobną do prozy, z której go znano. Postawił na thriller i psychologiczną rozrywkę. Tak powstała „Wyspa tajemnic” (inaczej „Wyspa skazańców”), z której do dziś jest najbardziej dumny. Parę lat po jej wydaniu odezwał się do pisarza kolejny wielki reżyser. Tym razem był to Martin Scorsese, który zaproponował mu wielkobudżetową produkcję na podstawie jego prozy. Dwa lata temu na ekrany wszedł film z główną rolą Leonarda DiCaprio. Oscarów nie było, ale były za to świetne recenzje. Reżyser stworzył niezapomniany, przytłaczający klimat – film okazał się strzałem w dziesiątkę. Między „Wyspą tajemnic” a „Rzeką tajemnic” Lehane ekranizowano jeszcze raz. W tym jednak przypadku istniało pewne ryzyko niewypału. Z pisarzem skontaktował się bowiem Ben Affleck, aktor, którego już dawno wszyscy zaszufladkowali jako nienajlepszego rzemieślnika komedii romantycznych bądź średnich produkcji, hollywoodzkiego kawalarza z licencją na bycie amantem. Affleck postanowił jednak zostać reżyserem. Jako swój debiut wymyślił sobie ekranizację wcześniejszej powieści Lehane pt. „Gdzie jesteś Amando?”. Wielu z niedowierzaniem kiwało głowami, kiedy film okazał się naprawdę dobrej jakości. Affleck stanął na wysokości zadania, pozgarniał całe mnóstwo nagród i otworzył sobie drzwi do reżyserskiej kariery. Przy okazji też wypromował brata, Caseya, który zagrał tu główna rolę. Ostatnią wydaną w Polsce książką Lehanne są „Modlitwy o deszcz” – na rynku ukazały się na początku miesiąca.