2016.01.25// D. Jędrzejewska
Daisy Ridley to bez wątpienia jedno z aktorskich objawień zeszłego roku. To młoda aktorka, która zawitała na ekrany dosłownie znikąd i zagrała w największym kinowym hicie nie tylko roku 2015, ale i jednej z najbardziej kasowych produkcji wszech czasów. Niezły początek – która z początkujących gwiazd nie chciałaby zacząć właśnie od głównej roli w „Gwiezdnych wojnach”? W obsadzeniu Ridley było pewne ryzyko. Czy zupełnie nowa twarz zaskarbi sobie sympatię widzów? – z pewnością głowili się producenci. Ich modlitwy zostały jednak wysłuchane. Ridley zyskała aprobatę oraz zaufanie i zrobiła to lepiej niż mogłaby zrobić niejedna uprzywilejowana w Hollywood aktorka.
Dlaczego Daisy Ridley daje się lubić? W „Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy” aktorka wystąpiła w roli Rey, sympatycznej szabrowniczki, która zostaje przypadkiem (choć nie do końca) uwikłana w misję odnalezienia Luke’a Skywalkera. Rey to urokliwa i bardzo dziewczęca bohaterka.
W tej swojej dziewczęcości wyróżnia się jednak hartem ducha, determinacją, odwagą, zaradnością. To postać, która potrafi w jednej chwili postawić wszystko na jedną kartę i zaryzykować. Gdy trzeba, sięgnie po miecz świetlny i skopie tyłki nawet najciemniejszej stronie mocy. Gdy sytuacja będzie podbramkowa, zasiądzie za sterem Sokoła Millenium i będzie radzić sobie wyśmienicie. W swojej twardej naturze nie zatraci jednak najważniejszego – naturalności i świeżości.
Czy wiedzieliście, że Daisy Ridley, zanim dostała rolę głównej bohaterki nowych „Star Warsów”, nie przepadała za dziełem George’a Lucasa? Ponoć w jej rodzinnym domy nie specjalnie lubiło się tego typu filmy. Wart wspomnieć, że rodzina Ridley nie ma z aktorstwem nic wspólnego. Jej mama pracuje w banku, ojciec zaś jest fotografem. Mimo bardzo prozaicznych zawodów nie protestowali, gdy ich córka postanowiła pobierać naukę w Tring Park School for the Performing Arts.Przed kamerami po raz pierwszy stanęła w 2013 roku, występując w krótkometrażówce „Lifesaver”. Można było ja również dostrzec w epizodach: „Na sygnale”, „Youngers”, „Toast of London”, „Milczący świadek” czy „Mr Selfridge”. „Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy” to jej filmowy debiut.
Ridley spełniała kryteria producentów „Star Warsów”, którzy poszukiwali dziewczyny charakterystycznej, utalentowanej, a jednocześnie zupełnie nierozpoznawalnej. Ich celem było odświeżenie uniwersum – pożegnanie ze starymi bohaterami i wprowadzenie nowych – jeszcze nieopatrzonych, nie budzących absolutnie żadnych skojarzeń, charakterystycznych wyłącznie dla nowej serii. Jak dzisiaj Rey mówi o swojej postaci? „Główną różnicą jest to, że ona nie miała rodziny, a ja mam rodzinę, z którą jestem blisko. Myślę, że podobnie radzimy sobie z pewnymi sprawami. Przez cały film stoi przed Rey wiele wyzwań.
Ona reaguje na nie tak, jakby zareagował każdy zwyczajny człowiek. To według mnie jest tak uniwersalne i genialne. Jest przerażona, ale stawia temu czoło, by zrobić to, co musi. Jest odważna, mądra i zobaczycie całe emocjonalne spektrum tej postaci. Nie jest superbohaterką. Jest zwyczajną dziewczyną, która została rzucona w nadzwyczajne wydarzenia, więc można w jakiś sposób się z nią identyfikować.” – opowiada.
To prawda – Rey to wyjątkowo ludzka postać jak na fantastyczną historię. Dzięki temu bliska i wzbudzająca sympatię. Daisy zachwyca urokiem osobistym również w realnym życiu „Zapytano mnie, czy teraz, kiedy zagrałam w filmie, łatwiej mi umówić się na randkę” – wspominała niedawno – „Pomyślałam wtedy: O co, do cholery, mu chodzi?”. Hollywood spragnione jest nowego. Gdy ci sami, dawno spowszedniali aktorzy wcielają się w coraz to kolejne role, tworząc kolejne wersje samych siebie – przyda się powiew świeżości. Zatrudnienie nowej aktorki do tak ważnej roli nie zawsze kończy się sukcesem. W tym przypadku decyzja producentów okazała się w 100% trafna. Jak teraz rozwinie się kariera Ridley? Gdzie i jak będzie grała? Czy zdoła udźwignąć brzemię popularności? Przekonamy się na przestrzeni kolejnych lat.