2015.11.16// D. Jędrzejewska
Czytelnik to dziwak, outsider, kujon, odmieniec. Czytelnik jest nieśmiały, ma swój własny świat, nie jest towarzyski, kiepski z niego kompan do napitki. Książki są dla nudziarzy, a prawdziwe życie toczy się gdzieś indziej. Czytanie to nuda. Czyżby? Powyższe stwierdzenia jeszcze nie tak dawno po cichu były uważane za standard. Próba porozmawiania o ostatnio przeczytanej lekturze na spotkaniu ze znajomymi zwykle okazywała się towarzyskim faux pas – kończyła się bowiem niezręczną ciszą. Jak o książkach można rozmawiać przy piwie, skoro rzadko się zdarza, by pijący z tobą znajomi, w ogóle po książki sięgali? Badania czytelnictwa co roku dokładają to tych smutnych diagnoz społecznych swoje trzy gorsze. Nadal nie czytamy, nadal mamy książki w nosie. A jednak wydaje się, że coś w tej skostniałej materii drga. Dowodzą tego kolejne badania, tym razem przeprowadzone przez Instytut Monitorowania Mediów. Ten bowiem stworzył raport o medialnej popularności wydawnictw.
Owszem, w czytelnictwie najważniejszy jest czytelnik i książka. Wydawnictwo zdaje się mniej ważne. Nie jest tak jednak do końca. Jak się okazuje, wydawnictwa robią w Polsce bardzo dobrą robotę, wpływając na to, ile czytamy i czy chcemy sięgać po lekturę. Współcześnie przecież książka nie jest już nieatrakcyjnym reliktem w płóciennej, zbutwiałej okładce, kurzącym się gdzieś na zapomnianym regale dziadków. Dzisiaj książka to produkt, który reklamuje się tak samo jak nowy model znanej marki samochodu, perfumy czy płyn do mycia naczyń. Promocją książek zajmują się wydawnictwa, które świetnie odnalazły się w mediach społecznościowych, czyli tam, gdzie czytelnik lubi przebywać.
I tak, według wspomnianych badań, od stycznia do września 2014 roku pojawiło się w internecie prawie 26 tysięcy deklaracji czytelnictwa, a opiniami na temat przeczytanych książek podzieliło się w tym okresie niemal 15 tysięcy unikalnych użytkowników social mediów. Rok 2015 zapowiada się pod tym względem jeszcze bardziej imponująco. Od stycznia 2015 roku odnotowano bowiem dwa razy więcej wpisów dotyczących deklaracji czytelnictwa książek, czyli prawie 50 tys. publikacji! Najaktywniejsi w dzieleniu się swoim zamiłowaniem do książek, są użytkownicy Facebooka (49% wszystkich wzmianek), na drugim miejscu znajduje się Twitter (32%). Jak się więc okazuje, chwalenie się czytaniem książek w sieci jest na czasie. Czytelnicy wreszcie wyszli z szafy i lubią opowiadać o swoim hobby.
Jak wskazuje powyższy raport duża w tym zasługa właśnie wydawnictw, które świetnie odnajdują się w mediach społecznościowych, aktywnie prowadząc swoje profile, utrzymując dobry kontakt z blogerami, ekspresowo rozprowadzając informacje o swoich książkach w internecie. Nie tylko to w promowaniu książek się zmieniło. Ważna stała się również ich oprawa. Obecnie książki to w dużej mierze piękne cudeńka, z dopracowanymi okładkami, świeże, pachnące, świetnie zaprojektowane, po prostu modne. Książki ładnie i wydawane na czasie mają większe szanse, by trafić do czytelników i niekonieczne czytelników, ale do każdego, kto lubi ładne rzeczy. Wydawnictwa wzbudzają więc potrzeby zakupowe, kreując niemal nowy rodzaj produktu – modną książkę. Taka książka na półce to już nie obciach, a ozdoba.
Marką stają się również pisarze. Dzisiaj nie jest nią wyłącznie Stephen King czy ewentualnie Harlan Coben. Współczesność dorobiła się autorów, których wręcz wypada czytać. Są to choćby George R.R. Martin, Gillian Flynn czy Jo Nesbo. Ale nie tylko! Nowe powieści nawet tych „trudnych” twórców obijają się szerokim echem nie tylko w światku literackim. Mowa tu o Knausgardzie czy Houellebecqu. Dobrą marką stają się również polscy pisarze, którzy coraz częściej pojawiają się nawet w serwisach plotkarskich, choćby na pudelku. I choć nie jest to zbyt chlubne zjawisko, to jednoznacznie wskazujące na rosnącą popularność. Mowa tu na przykład o Szczepanie Twardochu, który prócz pisania poczytnych książek, bierze nawet udział w lukratywnej kampanii reklamowej (Mercedes). Swój własny sprzedażowy sukces zanotowała ostatnio Olga Tokarczuk, która choć wzbudziła kontrowersje, sprzedała aż 100 tysięcy egzemplarzy swoich „Ksiąg Jakubowych”. Jako że to książka 900-stronnicowa, osiągnięcie wydaje się jeszcze bardziej niebagatelne. Czy zatem idzie czas zmian? Oby!