Chwyt na dziewictwo w show-biznesie. Czy jest skuteczny?

Wczoraj minęła trzydziesta rocznica ukazania się słynnego albumu Madonny pt. „Like a Virgin”. Był to drugi krążek w karierze energicznej, dopiero wschodzącej gwiazdy, który miał udowodnić, że jest ona nie tylko artystką jednego sezonu, ale w branży muzycznej zadomowi się na dłużej. Dzisiaj już wiemy, że ówczesne deklaracje sprawdziły się nawet z nawiązką. Płyta „Like a Virgin” okazała się gigantycznym hitem, zaledwie w Stanach Zjednoczonych sprzedało się aż 10 milionów jej egzemplarzy. Czym Madonna zaskarbiła sobie wówczas względy publiki? Oczywiście nie tylko talentem do nagrywania wielkich hitów, ale i licznymi kontrowersjami. Już okładka „Like a Virgin” miała oburzać i prowokować. Jej projekt uwypuklił masę kontrastów: zestawienie słów „virgin” i „madonna” daje jednoznaczne skojarzenia z Matką Boską. Z drugiej strony wyzywający wygląd wokalistki, która emanuje seksem, spogląda z okładki pożądliwie, a jednak ubrana jest w kolor niewinności – biel – nie umknęło szerokiej dyskusji. Sama Madonna regularnie dolewała oliwy do ognia: Bardzo lubię bawić się stereotypami. Dlatego też na okładce połączyłam dwa mocne wizerunki - Matki Boskiej oraz dziwki. Wszystko po to, by ludzie zastanawiali się, którą z tych postaci udaję. To także deklaracja w stronę kobiet. Chcesz być dziewicą, to nią bądź. Chcesz się puszczać? Masz do tego pieprzone prawo. – mówiła. Już wtedy, w 1984 roku, zjawisko Madonny pokazało, że najlepiej sprzedaje się seks, który z impetem i bez kompleksów pokonuje niewinność. Dzisiaj zjawisko to pogłębiło się znacznie bardziej: oto mamy gwiazdy wypinające bez żadnych oporów swoje tyłki, świecące głębokimi dekoltami, trzęsące nimi przy każdej najlepszej okazji.
Gwiazdy, które nie wstydzą się wychodzić na scenę pół nagie, wykonywać obscenicznych tańców, prowokować z premedytacją, wodzić za nos upokorzoną przyzwoitość. Dziewictwo w show-biznesie nie jest modne. Choć nie raz próbowano na nie nabrać odbiorców. Gdy Madonna śpiewała swoje „Like a Virgin”, Britney Spears miała zaledwie trzy lata. Nikt wówczas nie przypuszczał, że za jakiś czas stanie się ona etatową dziewicą rynku muzycznego. Niestety tylko na chwilę – szybko przekonała się, że nie tędy droga do dobrej zabawy. Spears u początków swojej kariery zwana była następczynią Madonny, czyli nową królową popu. Przy okazji premiery jej debiutanckiej płyty, „Baby One More Time”, budowała wizerunek dziewczyny ostrej, a jednak niewinnej. Media rozpisywały się wówczas o zdeklarowanym dziewictwie wokalistki, które miała zatrzymać je dla siebie nawet do ślubu. O tym, że nie udało się dotrzymać słowa, wiedzieliśmy już wkrótce. Sama Britney z wizerunkiem dziewicy nie ma dzisiaj już wiele wspólnego, przypominając raczej upadłego anioła. Na dziewictwo próbowało złapać publikę wiele gwiazd, szczególnie tych, które wychodziły spod skrzydeł Disneya. Miley Cyrus jako 16-latka otwarcie deklarowała w mediach: „Zamierzam zachować dziewictwo do ślubu”, twierdząc jednocześnie, że w życiu kieruje się wyłącznie chrześcijańskimi wartościami.
Dzisiaj, gdy wchodzi na scenę w lateksowym body, ujeżdża dmuchane penisy, wypina pupę i robi wulgarne gesty, nie kojarzymy jej już z nieskalaną czystością. Deklaracje na temat skrupulatnie zachowanej niewinności robiły również: Selena Gomez i Vanessa Hudgens. Ta pierwsza postępy ku bramom piekieł robiła wraz z Justinem Bieberem, druga natomiast – tematu dziewictwa już nie porusza, a my raczej nie mamy wątpliwości, że to już zamierzchłe czasy. Dziewicą do ślubu pozostała natomiast Jessica Simpson… tak przynajmniej sama twierdzi, ale przecież nie sposób tego sprawdzić. Swój pierwszy raz wokalistka przeżyła ze swoim pierwszym mężem Nickiem Lachey'em. Miała wtedy 22 lata. Na naszym rodzimym rynku dziewictwo deklarowały: Gosia Andrzejewicz i Sasha Strunin. Czy „chwyt na dziewictwo” jest skuteczny? Trudno powiedzieć, szczególnie, że w wielu przypadkach trudno traktować go naprawdę poważnie. Bardziej jesteśmy skłonni wierzyć Rihannie, która z niczym się nie kryje, niż Cyrus, która z diabelskim chochlikiem w oczach zaświadcza swoją niewinność. Niemniej jednak niewinność na tle rozpasanego rynku muzycznego wydaje się nad wyraz pociągająca – jest bowiem egzotyczna, to unikalne zjawisko. Czekamy więc na kolejne wokalistki-dziewice, które być może będą próbowały moralizować rynek muzyczny. Karkołomne zadania też się dobrze sprzedają.